Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Leszek Miller ocenił na antenie TVN24, że środki dla Polski systematycznie się oddalają. – Ostatnie wypowiedzi pani komisarz Jourovej i szefowej Komisji Europejskiej pokazują, że to się wszystko oddala. Wygląda na to, że jeżeli polski rząd i większość parlamentarna nie zmienią swoich poglądów na temat praworządności, to te pieniądze nie przypłyną – powiedział.
Europoseł twierdzi, że przyjazd Ursuli von der Leyen do Warszawy na początku czerwca, gdy trwały prace nad nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym, dowodzi, że "Komisja Europejska i tak patrzy przez palce". Zdaniem Milera, szefowa KE nie powinna przyjeżdżać, gdy trwał proces legislacyjny.
– Chciała zrobić gest w stosunku do Polski i Polaków, bo wszyscy są pod wrażeniem serca, jakie Polacy wykazują wobec uchodźców z Ukrainy. Wydawało jej się, że potraktują ją w Polsce poważnie, że wszystkie słuszne poprawki Senatu zostaną przyjęte również przez posłów PiS i zagoszczą w poprawionej nowelizacji – powiedział.
– Ale zapomniała, z kim ma do czynienia. Jak tylko wyjechała, to wszystkie te poprawki zostały przez PiS odrzucone – podkreślił Leszek Miller. Dodał również, że działania Ursuli von der Leyen nie są dla niego zadowalające i opowiedziałby się za jej odwołaniem.
– Jeżeli zostanie złożony wniosek w sprawie wotum nieufności w stosunku do całej komisji, to ja go poprę. Ja uważam, że nie można być aż tak naiwną i nie słuchać różnych ostrzeżeń – oznajmił Europoseł.
Miller stwierdził, że polski rząd jak "jarmarczne cwaniaczki" oszukuje przewodniczącą Komisji Europejskiej. – Dziwię się, że pani von der Leyen daje się tak nabrać. To bardzo niedobrze wygląda – ocenił polityk.
Mateusz Morawiecki podczas wywiadu dla "Polska The Times" został zapytany, czy nie obawia się szantażu ze strony Komisji Europejskiej ws. wypełniania niedoprecyzowanych tzw. kamieni milowych.
– Główna część środków unijnych, która służy do budowy dużej infrastruktury, na dopłaty dla rolników, rozwój obszarów wiejskich, na naukę i badania, to ponad 500 mld zł. I rezygnacja z takich pieniędzy to po prostu samobójstwo – powiedział premier.
– Wiem coś o rynkach finansowych, więc wiem też, że dziś pożyczenie takich pieniędzy byłoby kompletnie niemożliwe dla Polski. W czwartek podpisaliśmy umowę partnerstwa i wieloletnie ramy finansowe z Komisją Europejską. Bez kompromisu w sprawie KPO nie byłoby to możliwe – podsumował Morawiecki.