Rzecznik Praw Obywatelskich podjął interwencję w sprawie spotkania Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami Rypina. Do burmistrza Pawła Grzybowskiego z biura RPO skierowano szereg pytań. Chodzi o ograniczenie udziału obywateli w życiu publicznym.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Podczas spotkania Mateusza Morawieckiego z wyborcami w Rypinie nie wszyscy mieli możliwość wzięcia udziału w debacie
Co więcej, burmistrz Rypina wyrwał jednemu z obywateli transparent. Z premierem nie mogli się spotkać jego przeciwnicy
Według Rzecznika Praw Obywatelskich mogło dojść do naruszenia prawa obywatela do uczestnictwa w życiu publicznym
RPO interweniuje ws. spotkania Morawieckiego
Jak pisaliśmy w naTemat, 10 lipca Mateusz Morawieckizorganizował spotkanie z wyborcami w Rypinie. Choć teoretycznie zaproszono wszystkich mieszkańców gminy, na zebranie wpuszczano raczej tylko wybranych.
Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił uwagę na fakt, że wśród zgromadzonych na próżno szukać przeciwników Prawa i Sprawiedliwości. Tymczasem premier jest nie tylko politykiem, ale i urzędnikiem reprezentującym wszystkich obywateli.
Co więcej, poza zarzutami o selekcję uczestników mogliśmy zaobserwować incydent z udziałem mężczyzny, który stanął z transparentem o treści "Pinokio". Jak pisaliśmy w naTemat, kiedy burmistrz Paweł Grzybowski zobaczył karykaturę premiera, podszedł do protestującego i wyrwał mu plakat z rąk.
Samorządowiec odniósł się do sprawy podczas... konferencji Joanny Scheuring-Wielgus z Lewicy. – Nie dotknąłem, nie obraziłem. Po prostu zabrałem coś, co było uwłaczające według mnie – uciął.
"Wyrażona w art. 2 Konstytucji zasada demokracji powinna w praktyce przekładać się na (...) największą otwartość władz publicznych w kontaktach z obywatelami. Również tymi, którzy tej władzy się sprzeciwiają" – czytamy w piśmie RPO.
Prof. Marcin Wiącek oczekuje wyjaśnień w sprawie kryteriów, według których obywatele mogli otrzymywać wstęp na spotkania z premierem. Co więcej, RPO domaga się podania konkretnej podstawy prawnej oraz przedstawienia powodów, dla których uczestnicy nie byli traktowani równo.
Łukasz Banaś, radny gminy Miedźna powiedział, że sympatycy Kaczyńskiego pokonują nawet kilkudziesięciokilometrowe trasy. – 90 proc. to były osoby przyjezdne, z zewnątrz. Nawet górale z Żywiecczyzny przyjechali. Do Żywca mamy ok. 60 km – opisał.
Ale i tak jeśli nie trzeba być na specjalnej liście, żeby móc być na spotkaniu, informacja o planowanej wizycie polityka nie dociera do lokalnych społeczności. Tak było w przypadku dyskusji z udziałem Beaty Szydło w Miedźnej.
– Nie było żadnej reklamy tego spotkania. Informacja nie dotarła do mieszkańców – przekazał samorządowiec.
Tymczasem, jak pisaliśmy w naTemat, wraz z trwającą już drugi miesiąc "ofensywą" przeprowadzono specjalne reformy partii. Zwiększono liczbę okręgów partyjnych z 41 do 94. Celem Jarosława Kaczyńskiego było zmobilizowanie ugrupowania do intensywnej pracy "na ulicy".