"Dziewczyna ze zdjęcia" to wstrząsający film true crime, który uruchamia w nas pełne spectrum emocji: od współczucia po wściekłość. Opowiedziana w nim historia wydaje się zbyt nieprawdopodobna, ale wydarzyła się naprawdę. Na Netfliksie jednak znajdziemy też inne dokumenty, które wywołują podobne uczucia, mają podobne motywy i po prostu nie dowierzamy, że takie rzeczy mogą mieć miejsce. Oto siedem z nich.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Dziewczyna ze zdjęcia" to film dokumentalny opowiadający historię Suzanne Sevakis, która została uprowadzona w dzieciństwie przez Franklina Delano Floyda.
Była jego "córką", żoną, a na koniec prawdopodobnie ją zabił. Obecnie pedofil i morderca czeka na karę śmierci.
Na Netfliksie znajdziemy też inne filmy i seriale true crime, które przedstawiają nieprawdobodone historie porwań, oszustw, manipulacji i morderstw.
Film "Dziewczyna ze zdjęcia"od 6 lipca możemy oglądać online na Netfliksie. Od tamtego czasu w mediach społecznościowych co chwilę ktoś dodaje komentarz, że jest "chory", "obrzydliwy" i są po prostu przerażeni tą historią, która doprowadziła ich do łez.
Dokumenty true crime mają to do siebie, że podważają naszą wiarę w ludzkość, ale również stanowią przestrogę. Seanse są niekiedy bolesne, jednak powinniśmy je oglądać. Po to, by samemu nie stać się celem, a także wiedzieć, jak reagować w niektórych sytuacjach i jak chronić bliskich.
Jeżeli jesteś ofiarą jakiejkolwiek przemocy, nie bój się lub nie wstydź się zadzwonić na bezpłatną Niebieską Linię (800 120 002) - po drugiej stronie słuchawki czekają osoby, które chcą ci pomóc.
7 dokumentów true crime podobnych do "Dziewczyny ze zdjęcia" na Netfliksie.
Historia "Dziewczyny ze zdjęcia" jest na tyle niezwykła, że próżno szukać podobnych filmów i seriali true crime. Na szczęście takie rzeczy dzieją się rzadko, ale niestety mogą się zdarzyć. Na Netfliksie znajdziemy podobnie wstrząsające produkcje, ale fabularne, np. "Potwór z Cleveland" czy "Niewiarygodne". Tym razem skupimy się jednak na dokumentach. Starałem się unikać spoilerów, bo większość poniższych tytułów ma zwroty akcji, po których trzeba zbierać szczękę z podłogi.
Skye Borgman przed "Dziewczyną ze zdjęcia" nakręciła dokument, w którym również opowiedziała historię niemieszczącą się w głowie. Czasem jest wręcz absurdalna, bo nawet pojawia się w niej wątek... UFO. Rzecz dzieje się w latach 70., oczywiście w USA. Głównym złym jest Bob Berchtold, który romansuje z matką, a potem ojcem 12-letniej Jan.
To jeden z tych filmów, w których jesteśmy wściekli nie tylko na przestępcę, ale i rodziców. Sąsiad urabiał ich, by dorwać dziewczynkę. Zdołał ją uprowadzić nie raz, a dwa razy (nawet nie pytajcie, jak to możliwe). Gdzie w tym wszystkim ufoludki? Manipulator wkręcił Jan puszczając fikcyjne komunikaty z magnetofonu, że kosmici zniszczą Ziemię, jeśli nie urodzi mu dziecka. Chore do szpiku gości.
2. Odwal się od kotów: Polowanie na internetowego mordercę
"Odwal się od kotów" to nie film, ale miniserial, bo tej historii nie dałoby się opowiedzieć krócej. Podobnie jak "Dziewczyna ze zdjęcia" ma co chwilę wywracające wszystko do góry nogami plot twisty. Tytuł sugeruje, że to dokument o poszukiwaniu zwyrodnialca, który maltretował i mordował koty, a potem umieszczał nagrania w sieci (ostrzegam, że ich bulwersujace fragmenty są pokazane w serialu). To jednak tylko pierwszy akt tej historii.
W drugim pokazane są skutki linczu w sieci - internetowi detektywi wytypowali zabójcę kotów, ale okazał się nim niewinny mężczyzna. Zalała go taka fala hejtu, że odebrał sobie życie. W trzecim akcie historia obiera jeszcze inny kurs. Dowiadujemy się wreszcie, kim jest przestępca, któremu znudziło się mordowanie zwierząt, więc przerzucił się na ludzi. Powody, dla których to robił, były banalne, a sama postać na tyle irytująca, że aż się w nas gotuje w czasie seansu.
"Morderstwo po amerykańsku" uderza podwójnie. Po pierwsze samą historią tytułowej, kochającej się rodziny Wattsów, która pewnie zawsze sąsiadom mówiła "good morning". Nic nie wskazywało, że coś u nich może być nie tak. Na zdjęciach i filmikach na Facebooku wyglądali tak przepięknie! Niestety całość kończy się tak tragicznie, że po wszystkim musimy wyjść na dwór, by ochłonąć.
Druga rzecz, która sprawia, że film nas miażdży, to forma. Tutaj nie ma inscenizacji, gadających głów czy mapek. Cały dokument jest zmontowany z filmików i rozmów w mediach społecznościowych, kamerek policyjnych i monitoringu czy programów informacyjnych. Jest maksymalnie autentyczny, a przez to jeszcze bardziej przerażający.
4. Casting na JonBenet
Jeżeli narzekacie, że dokumenty true crime są wtórne, to "Casting na JonBenet" was zaskoczy. Podobnie jak w przypadku "Amerykańskiej rodziny" ma nietypową formę i zupełnie inne podejście do tematu. Owszem, jest oparty jest na prawdziwej zbrodni - w 1996 roku w tajemniczych okolicznościach została zamordowana 6-letnia JonBenet Ramsey, ale cała jego akcja dzieje się 20 lat później.
W mieście urządzany jest tytułowy casting do dramatu o zabójstwie dziewczynki. Oglądamy przesłuchania z prawdziwymi lokalsami, którzy pamiętają tamto wydarzenie lub znali rodzinę Ramsey i chcą się wcielić w te postacie. Opowiadają o tym, jak to wyglądało z ich perspektywy i co o tym wszystkim myślą. W filmie występują też rówieśnicy zamordowanej sześciolatki i jej brata, który też był podejrzewany o zabójstwo, co jeszcze bardziej potęguje koszmarny wymiar tej sprawy.
5. Morderca mojej córki
Na Netfliksie obecnie popularny jest też inny film true crime, który wyjątkowo dzieje się we Francji. Opowiada historię 14-letniej Kalinki, która zmarła w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach w 1982 roku. Oficjalnie był to udar słoneczny, ale jej ojciec, Andre Bamberski, uważa, że do śmierci córki przyczynił się ojczym.
Sprawa została umorzona, ale ojciec postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Przez dekady walczył o prawdę i próbował jej dociekać wszelkimi możliwymi środkami (w przeciwieństwie do matki "Dziewczyny ze zdjęcia"). Kiedy już myślimy, że to koniec, na jaw wychodzą nowe fakty, które zmieniają wszystko. Poruszający i wzruszający dokument opowiadający o największym horrorze rodzica.
O tym filmie było głośno i z pewnością jeśli jesteście tutaj, to go widzieliście. Tym niemniej warto o nim wspomnieć, bo o ile historia z "Dziewczyny ze zdjęcia" jest unikalna, o tyle ofiar takich oszustów nie brakuje. Pojawia się w nim też motyw tworzenia nowej tożsamości - w tym wypadku, by uwodzić i zwodzić kobiety na Tinderze, a potem je okradać.
Simon Leviev to alias Shimon Hayuta, który udawał "księcia diamentów" - syna prawdziwego rosyjskiego milionera. Nie mordował, ale zniszczył życie wielu osobom (szacuje się, że wyłudził 10 mln dolarów od ludzi na całym świecie), które np. zaciągały kredyty, by mu pomóc i do dziś je spłacają. Każdy z nas w czasie seansu zastanawiał się "jak można być tak naiwnym?". To nie miało prawa się zdarzyć, a jednak o takich matrymonialnych przekrętach słyszymy co chwilę.
7. Bądźcie życzliwi: Modlitwa i posłuszeństwo
Miniserial opowiadający o Warrenie Jeffsie - proroku Fundamentalistycznego Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, który zamienił życie wielu osób w piekło. Łącznie poślubił 75 kobiet, z czego najmłodsza miała 12 lat. Gnije za kratkami, a jednak nadal ma swoich wiernych wyznawców. Jakim cudem? To musicie zobaczyć sami i zaprawdę powiadam wam, że prawda was tym razem nie wyzwoli.
Premiera tego dokumentu miała miejsce niedługo (8 czerwca) przed "Dziewczyną ze zdjęcia". O nim też mówiono, że jest najbardziej szokujący w historii. To lekcja pokory dla nas wszystkich, by zacząć doceniać to, do czego są zdolni ludzie - jeszcze się naoglądamy filmów i seriali true crime, które będą o wiele gorsze o wszystkich powyższych razem wziętych.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.