Po ujawnieniu obscenicznych wiadomości ks. Andrzeja Dębskiego do internautki Oli oświadczenie wydał były metropolita białostocki, a obecnie metropolita gdański abp Tadeusz Wojda. Hierarcha twierdzi, że o nadużyciach swojego byłego rzecznika nic nie wiedział. Sprawą zajmuje się także Państwowa Komisja ds. Pedofilii.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W weekend wybuchł potężny skandal w Kościele katolickim
Rzecznik białostockiej kurii ks. Andrzej Dębski wysyłał internautce obsceniczne nagrania, na których się masturbował, i wulgarne wiadomości, w których pisał, że "zostanie (ona) jego prywatną s*ką"
Teraz głos w tej bulwersującej sprawie zabrał były metropolita białostocki abp Tadeusz Wojda
W opublikowanym we wtorek 19 lipca komunikacie na stronie internetowej archidiecezji białostockiej poinformowano, że oświadczenie abp. Tadeusza Wojdy w sprawie ks. Dębskiego archidiecezja białostocka publikuje na prośbę Kurii Metropolitalnej Gdańskiej.
Oświadczenie byłego metropolity białostockiego
W krótkim oświadczeniu abp. Wojda, obecny metropolita gdański, stwierdził, że nie miał "żadnej wiedzy na temat zachowań" swojego poprzedniego rzecznika. Oto jego pełna treść:
"W związku z doniesieniami prasowymi dotyczącymi ks. Andrzeja Dębskiego oświadczam, że jako metropolita białostocki nie miałem żadnej wiedzy na temat jego zachowań. Pojawiające się w przestrzeni medialnej insynuacje odnoszące się do ukrywania przeze mnie gorszącego postępowania ks. Dębskiego są fałszywe".
Bulwersującą prawą ks. Andrzeja Dębskiego zajęła się także Państwowa Komisja ds. Pedofilii. Jak przekazano na Twitterze, do metropolity białostockiego skierowano pismo w celu "uzyskania informacji dotyczących bezpieczeństwa danych przekazywanych przez osoby zgłaszające fakt wykorzystania seksualnego".
Wpis ten skomentował przewodniczący komisji Błażej Kmieciak. "Sprawa szokuje. Oglądając materiały zamieszczone przez dziennikarzy, trudno uwierzyć, że ohydne słowa wypowiada ktoś, komu wiele osób ufało, powierzało w spowiedzi największe tajemnice" – napisał i dodał, że "ą wątki, które wymagają dalszych wyjaśnień".
Sprawa ks. Andrzeja Dębskiego
"Sekretarz dziś zaprasza na saunę... odmówiłem... oszczędzam nasienie", "Poczekaj, będziesz pierwszą kobietą w historii wy****aną w gabinecie metropolity białostockiego" – takie wiadomości miał wysyłać ks. Andrzej Dębski, były już rzecznik kurii białostockiej.
Okazuje się jednak, że internautka Ola nie była jedyną adresatką obrzydliwych wiadomości. Po wybuchu skandalu zgłosiła się kolejna osoba, która poinformowała, że także jest ofiarą duchownego.
Było to w 2018 roku. Dostawałam od niego masę zboczonych wiadomości typu: 'idę sobie zwalić do twojego zdjęcia, a potem na mszę'. Proponował mi związek, wysyłał gołe zdjęcia. Manipulował mną" – napisała do "Gazety Wyborczej".
Na tym jednak nie koniec. U ustaleń dziennika wynika, że ks. Andrzej Dębski przekazał osobie postronnej list od jednego z wiernych. Korespondencja dotyczyła nadużyć seksualnych, jakich miał dopuścić się jeden z księży. List został wysłany "z prośbą o poufność i przekazanie biskupowi".
Decyzją metropolity białostockiego ks. Dębski nie tylko przestał być rzecznikiem kurii, ale został także pozbawiony prawa do wykonywania posług duszpasterskich i noszenia stroju duchownego. Ponadto abp Józef Guzdek "nakazał podjęcie terapii i pokuty w miejscu wskazanym przez metropolitę białostockiego".
– Musiałem trochę podrążyć temat i zorientować się, na jakich zasadach działa kapelan. Dodatkowo w sobotę mieliśmy rozpoczęcie kolejnego sezonu Ekstraklasy i mecz na własnym boisku, a to duże zadanie organizacyjne, więc na tym skupiliśmy się w weekend. A w sprawie księdza zareagowaliśmy w poniedziałek z samego rana – stwierdził..