logo
Śmierć handlarza bronią w Albanii. Co stało się ciałem Andrzeja I? Fot. Medicimage / UIG / EAST NEWS
Reklama.

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Andrzej I. miał umrzeć z przyczyn naturalnych. Jego żona, Ewa powiedziała, że w ostatniej rozmowie telefonicznej skarżył się na bóle serca
  • Handlarz bronią, zgodnie z przepisami, powinien zostać przetransportowany w trumnie do bliskich z Polski
  • Mężczyzna z pewnością nie mógł zostać skremowany w Albanii, bowiem nie ma tam krematoriów
  • Śmierć handlarza bronią – "Fakt" podaje przyczynę zgonu

    Ciało Andrzeja I. odnaleziono 20 czerwca w apartamencie przy bulwarze Bajram Curii w Tiranie. Zawiadomienie na policję złożyli bliscy, którzy nagle stracili z nim jakikolwiek kontakt.

    Jak podaje "Fakt", zwłoki trafiły do strzeżonej przez ochroniarzy kostnicy, znajdującej się nieopodal zakładu medycyny sądowej.

    Albańscy eksperci przeprowadzili sekcje zwłok oraz pobrali z ciała Andrzeja I. próbki do dalszych badań. Co ciekawe, śledczy mieli stwierdzić, że do śmierci doszło z naturalnych przyczyn.

    Tabloid dotarł do żony handlarza respiratorami, 69-letniej Ewy, która wspomniała o towarzyszących mu dolegliwościach kardiologicznych.

    – Nie widzieliśmy się od 1,5 roku, ale rozmawialiśmy przez telefon. Ostatni raz w sobotę przed jego śmiercią. Na nic się nie skarżył, mówił tylko, że ostatnio boli go serce – powiedziała.

    "Fakt" rozmawiał także z korespondentem tamtejszej telewizji Top Channel, Muhamedem Veliu. Jak wyjaśnił, ciało musiało zostać wydane z albańskiej kostnicy, a następne trafić na lotnisko i zostać przetransportowane do Polski. – Nie mamy nawet urządzeń do kremowania zwłok. Nie robiono tego także u nas w przeszłości. Także to, co się u was mówi na ten temat, to fake news – przekazał.

    Śmierć handlarza bronią w Albanii. W Tiranie nie doszło do kremacji

    Jak pisaliśmy w naTemat, 19 lipca media przekazały informacje o śmierci handlarza bronią, który od marca był ścigany listem gończym przez Prokuraturę Regionalną w Lublinie. Artykuły wywołały natychmiastową reakcję Michała Szczerby i Dariusza Jońskiego.

    Politycy Koalicji Obywatelskiej zaczęli domagać się wyjaśnień zarówno od policji, jak i od prokuratury. Z dostępnych relacji wynika, że Andrzej I. miał zostać skremowany w Albanii, a urnę z jego prochami pochowano w Polsce.

    Jak jednak przekazaliśmy w naTemat, nie było możliwości, by Andrzej I. został skremowany w kraju muzułmańskim, gdzie nie stosuje się podobnych praktyk. Co ciekawe, portal "True Story" zauważył, że w kraju w ogóle nie działają krematoria.

    Ostrzegają przed tym nawet ambasady Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. "W kraju muzułmańskim, gdzie religia nakazuje na chowanie doczesnych szczątków w ziemi, nie ma zapotrzebowania na piece krematoryjne" – wyjaśniał Jan Rojewski.

    Afera respiratorowa – o co chodzi?

    Podczas pandemii koronawirusa Ministerstwo Zdrowia potrzebowało kolejnych respiratorów, by uniknąć sytuacji, w której lekarze będą wybierać, czyje życie należy ratować. Podpisano więc kontrakt z firmą E&K na 200 milionów złotych.

    Przedsiębiorstwo handlarza broniąAndrzeja I. miało dostarczyć dla rządu aż 1200 respiratorów. Ostatecznie jednak mężczyzna opuścił kraj na 6 dni po wystawieniu faktury. Od 2020 roku nie przebywał w Polsce.

    Tymczasem, urzędnicy otrzymali jedynie zaledwie 200 maszyn. Co więcej, żadna z nich nie nadawała się do użytku. Wszystko przez wzgląd na brak odpowiednich gwarancji i aktualnego przeglądu.

    Sprawa afery respiratorowej wywołała reakcję Naczelnej Izby Kontroli, która złożyła kilka zawiadomień do prokuratury w związku z podejrzeniem złamania prawa przy zakupie respiratorów.