nt_logo

"Ród smoka" zbiera same dobre recenzje. I uwaga – nadchodzący hit HBO ma być bardzo... kobiecy

Maja Mikołajczyk

03 sierpnia 2022, 15:15 · 4 minuty czytania
Premiera "Rodu smoku" zbliża się wielkimi krokami. Nie wszyscy jednak wiedzą, że nowy serial HBO Max w uniwersum wykreowanym przez George'a R. R. Martina będzie mocno feministyczny. Czy fanom "Gry o Tron" to się spodoba?


"Ród smoka" zbiera same dobre recenzje. I uwaga – nadchodzący hit HBO ma być bardzo... kobiecy

Maja Mikołajczyk
03 sierpnia 2022, 15:15 • 1 minuta czytania
Premiera "Rodu smoku" zbliża się wielkimi krokami. Nie wszyscy jednak wiedzą, że nowy serial HBO Max w uniwersum wykreowanym przez George'a R. R. Martina będzie mocno feministyczny. Czy fanom "Gry o Tron" to się spodoba?
"Ród smoka" od HBO Max będzie jak "Opowieść podręcznej"? Fot. kadr z trailera serialu "Ród smoka"
  • "Ród smoka" zadebiutuje na HBO Max już 21 sierpnia.
  • Pierwsze głosy po zamkniętych pokazach dla mediów wskazują na to, że nowy serial w uniwersum stworzonym przez George'a R.R. Martina będzie bardzo feministyczny.
  • Czy fanom "Gry o Tron" spodoba się spin-off przypominający "Opowieść podręcznej"?

O czym będzie "Ród smoka"?

"Ród smoka" to serial oparty na powieści "Ogień i krew" George'a R.R. Martina należący do cyklu "Historia Targaryenów". Najnowsza produkcja fantasy HBO Max przeniesie widzów o 200 lat wstecz w stosunku do wydarzeń ukazanych w "Grze o Tron" i skupi się na wewnętrznym konflikcie rodu Targaryenów znanym jako "Taniec Smoków", który wybuchł po śmierci Viserysa I.

Owy spór toczy się przede wszystkim pomiędzy córką zmarłego władcy Rhaenyrą Targaryen (Emma D'Arcy) a drugą żoną Viserysa Alicent Hightower (Olivia Cooke), która po jego śmierci doprowadziła do koronacji swojego syna Aegona II (Tom Glynn-Carney).

Nie wiadomo, w jakim momencie dokładnie zacznie się fabuła serialu, w książce jednak akcja startuje od kampanii wojennej nazywanej "Podbojem Aegona", w ramach której Aegon I Targaryen (pierwszy władca Siedmiu Królestw) podbił sześć z siedmiu królestw Westeros. Po tym podboju Aegon stopił miecze pokonanych wrogów i stworzył w ten sposób Żelazny Tron, który umieścił w nowej stolicy, czyli Królewskiej Przystani.

Nowy serial w uniwersum powieści George'a R.R. Martina będzie jak "Opowieść podręcznej"?

Już na początku czerwca pisaliśmy w naTemat o tym, jak George R.R. Martin zareagował na pierwsze fragmenty serialu. Wiele osób było zaskoczonych, że z reguły powściągliwy pisarz stwierdził, że najnowsza produkcja HBO Max "ulepsza" pod pewnymi względami napisaną przez niego powieść.

"Jestem pod ogromnym wrażeniem serialowej wersji Króla Viserysa granego przez Paddy'ego Considine'a, który nadaje postaci tragiczny majestat, jakiego w mojej książce nigdy nie osiągnął" – zdradził wówczas Martin.

W ostatnich dniach w sieci zaczęły pojawiać się pierwsze recenzje pilota "Rodu smoku", który został pokazany na zamkniętych seansach dla mediów. Opinie o nowym serialu HBO Max są póki co bardzo entuzjastyczne.

"Ostatni sezon 'Gry o Tron' nie podobał mi się wcale. Muszę jednak przyznać, że pierwszy odcinek 'Rodu Smoka' jest świetnie zrobiony i na pewno będę kontynuował oglądanie serialu" – zdradził redaktor naczelny portalu Collider Steven Weintraub. Na łamach portalu IndieWire zaszaleli znacznie bardziej, gdyż na jego łamach napisano, że "Ród Smoka" jest "lepszy niż 'Gra o Tron' i 'Breaking bad'".

Entuzjastycznie o spin-offie wypowiedział się również dziennikarz Brandon Katz z portalu The Wrap.

Pilot "Rodu Smoka" bardzo sprawnie wprowadza nas w akcję oraz w to, w jaki sposób jest ona powiązania z wydarzeniami z "Gry o Tron", a także przedstawia głównych bohaterów i centralny dla serialu konflikt. To szybko angażująca premiera, którą chce się śledzić z żywymi kolorami i dopracowanymi szczegółami. Jak dotąd zapowiada się na naprawdę godnego następcę. Brandon KatzDziennikarz portalu The Wrap

Poza tymi opiniami ostatnio wypuszczony trailer serialu oraz zdjęcia promocyjne wywołały spekulacje, że "Ród smoka" może koncentrować się na postaciach kobiecych bardziej niż "Gra o Tron". Te pogłoski na łamach "Empire" potwierdził jeden z reżyserów serialu Miguel Sapochnik, który współpracował również przy pierwszej produkcji HBO na podstawie twórczości Martina.

Jak się okazało, pomysł na zrobienie bardziej "kobietocentrycznego" serialu i wprowadzenie feministycznych wątków wyszedł ze strony jego żony Alexis Raben, która pełni także rolę kierownika ds. rozwoju w firmie producenckiej Sapochnika.

"Pewnego dnia [żona Sapochnika – przyp. red.] powiedziała: 'To byłoby znacznie bardziej interesujące, gdyby zamiast dwóch głównych męskich bohaterów były dwie główne kobiece postacie' (...) 'Gdybyście naprawdę skupili się na tym, jak patriarchat widzi kobiety i na tym, że mężczyźni wolą zniszczyć się nawzajem niż zobaczyć kobietę na tronie'" – wspominał słowa żony reżyser.

"To nie jest perspektywa, którą pokazywałem wcześniej. Myślę, że to właśnie dzięki niej serial stał się bardziej współczesny" – dodał. Czy fani "Gry o Tron" powinni się szykować na "Opowieść podręcznej" w konwencji klasycznego fantasy?

Czy fani "Gry o Tron" przeżyją feministyczny "Ród Smoka"?

W "Grze o Tron" pojawiały się silne bohaterki kobiece, jak Daenerys Targaryen (Emilia Clarke), Arya Stark (Maisie Williams) czy Cersei Lannister (Lena Headey), trudno jednak którąkolwiek z nich nazwać centralną postacią (najbliżej statusu głównej bohaterki bywała chyba Daenerys). Czy fani serialu i twórczości George'a R.R. Martina przeżyją przesunięcie akcentów, które zaszło w "Rodzie Smoka"?

Część fanów filmowej i serialowej fantastyki już parokrotnie udowodniła, że z zachodzącymi w świecie zmianami społecznymi, mającymi swoje odzwierciedlenie w popkulturze, im nie po drodze. Pokazały to m.in. awantury o czarne elfy w "Wiedźminie" czy czarnoskóre krasnoludy w serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" oraz kontrowersje, jakie swego czasu wzbudziło obsadzenie Jodie Whittaker w roli Doktora Who.

Dla wszystkich osób, które stwierdzą, że HBO wciska im coś na siłę, mam jedną radę: poczytajcie sobie trochę o historii kina i telewizji i dopiero wtedy otwierajcie usta i ostrzcie palce na klawiaturach, bo może się okazać, że to nie kobieca, a zupełnie inna perspektywa, była nam przez dekady wciskana jako "jedyna słuszna".

Męska perspektywa wcale nie jest "naturalna" i "neutralna" i im szybciej się z tym pogodzicie, tym tylko lepiej dla was – świat się zmienia, a kobiety i osoby z wszelkiego rodzaju mniejszości nie chcą patrzeć na niego tylko waszymi oczami.