Kolejny raport PiS i kolejny skandal. Tym razem nie chodzi o dokument dotyczący katastrofy w Smoleńsku, a o wyliczenie, ile i za co powinni zapłacić nam Niemcy. Arkadiusz Mularczyk i Jarosław Kaczyński chcą pieniędzy za zbrodnie inspirowane przez nazistów, ale dokonane przez... Polaków.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Nie ma instytucji, która zasądzi reparacje. Jedyne, co nam zostaje, to tzw. procedura dyplomatyczna, czyli negocjacje. Innego organu, do którego moglibyśmy się poskarżyć, nie ma – powiedział ekspert ds. prawa międzynarodowego.
Nawet gdyby istniała taka instytucja lub Olaf Scholz sam zadeklarowałby gotowość do współpracy, wysokość odszkodowań należy odpowiednio uargumentować. Do tego właśnie ma służyć raport zaprezentowany przez Arkadiusza Mularczyka.
Okazuje się jednak, że Prawo i Sprawiedliwość popełniło szereg podstawowych błędów. Rząd chce pieniędzy od Niemiec między innymi za Jedwabne, za które odpowiadają Polacy. Uwagę na to zwracają dziennikarze TOK FM, którzy wraz z historykami przeanalizowali fragmenty dokumentu.
W raporcie stwierdzono, że nie tylko Jedwabne, ale także pogromy takie jak Radziłowa, Bzury, Szczuczyna są tragediami, za które powinny zapłacić Niemcy. Tymczasem tam także wymordowano tysiące Żydów z rąk Polaków.
Niemcy mają płacić za Polaków? Zaskakujące tezy raportu Mularczyka
O wydarzeniach w Jedwabnem pisze między innymi Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Jak podkreślają, "niemiecka inspiracja tej zbrodni jest niewątpliwa, ale jej bezpośrednimi wykonawcami byli Polacy z Jedwabnego i okolicznych wsi".
Pogrom miał stanowić swego rodzaju zemstę oraz odpowiedź za sowieckie represje. Naziści bowiem napędzali stereotypy o "żydokomunie". Miejscowa ludność była przekonana o związkach wspólnoty z komunistami.
Do podobnych masowych mordów w postaci palenia żywcem w stodołach doszło w ponad dwudziestu miejscowościach wzdłuż wschodnich regionów kraju. Sprawa zaś ujrzała światło dzienne w 2000 roku, wywołując szok.
Doszło do tego za sprawą Tomasza Grossa, który napisał książkę "Sąsiedzi. Historia zagłady żydowskiego miasteczka". Tym samym podważył wizerunek Polaków jako naród, którego wszyscy obywatele angażowali się w ratowanie Żydów.
Wówczas jednym z największych skandali było opublikowanie zdjęć kawałków ciał ofiar katastrofy lotniczej w Smoleńsku. Nie zabrakło pustych plików oraz eksperymentów w... tunelach ogrodowych.