W mediach znów pojawiły się doniesienia o próbie zamachu na Władimira Putina. Tym razem mówi się, że miało do niego dojść, gdy dyktator Rosji podróżował limuzyną. Informacje te są jednak nieoficjalne. Źródła mówią o "gęstym dymie" i "głośnym huku".
Reklama.
Reklama.
Z niepotwierdzonych relacji wynika, że limuzyna Władimira Putina mogła zostać zaatakowana. Dyktator miał wracać do swojej rezydencji.
Z lewego przedniego koła miał wydobywać się "gęsty dym" poprzedzony "głośnym hukiem". Dyktatorowi Rosji jednak nic się nie stało.
Możliwe, że doszło do wycieku planów podróży Putina. Tuż po zdarzeniu miało dojść do fali zatrzymań wśród funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa.
Informacje o zdarzeniu trafiły na serwis Telegram 14 września. Nieoficjalne źródło doniesień mówi, że do próby zamachu na dyktatora doszło, gdy ten był w drodze do swojej rezydencji. Ze względów bezpieczeństwa jednak polityk nie jechał oficjalną kawalkadą, a "zapasową" kolumną.
Przed pojazdami pełnymi ochroniarzy stanęła przeszkoda w postaci karetki pogotowia. Podczas objazdu "w trzecim pojeździe, w którym siedział Putin, z lewego przedniego koła rozległ się głośny huk, a następnie zaczął unosić się gęsty dym".
Kierowca dyktatora zachował jednak zimną krew i odjechał w bezpieczne miejsce. Putinowi nie stała się krzywda. Tuż po zdarzeniu szef ochrony prezydenta i inni funkcjonariusze trafili do aresztu.
"Dochodzenie w sprawie incydentu i wszystkie informacje na jego temat są tajne (...). Tylko wąski krąg ludzi wiedział o podróży prezydenta" – czytamy. Trzech funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa miało "zniknąć" chwilę po zdarzeniu.
Seria doniesień o zamachach na Władimira Putina. "Wszyscy spekulują"
Doniesienia o domniemanym zamachu na Władimira Putina dotarły nie tylko do polskiej i ukraińskiej prasy. Opisały je także brytyjskie dzienniki "Daily Mail" i "Mirror". Wszystkie powołują się na antykremlowski kanał w serwisie Telegram o tytule "Generał SVR".
– W mediach jest mnóstwo dezinformacji, fake newsów, jakichś specjalistów, szefów byłych służb, którzy mówią, co im się wydaje. Wszyscy spekulują – podkreślił. – Oni mają setki lat doświadczenia w mordowaniu się na Kremlu i wiedzą, jak to działa. Ale tam musi być następca – dodał.
Jeśli do próby zamachu faktycznie doszło, to i tak nie zostanie ona opisana przez prokremlowskie źródła. Ewentualne potwierdzenie doniesień oznaczałoby, że prezydent Rosji nie jest bezpieczny nawet otoczony kordonem służb i przy szeregu przepisów bezpieczeństwa.
Jak jednak pisaliśmy w naTemat, w ostatnich tygodniach już doszło do potwierdzonego zamachu w obwodzie moskiewskim. Na środku autostrady wysadzono samochód, w którym jechała córka głównego propagandysty Władimira Putina, Daria Dugina.