Jeśli wejdziesz na TikToka, zaleje Cię morze filmików o Deamonie Targaryenie. Jasnowłosy książę z "Rodu smoka" z twarzą umazaną krwią i cynicznym uśmieszkiem, w tle zmysłowa muzyka. W komentarzach zachwyty, omdlenia i emoji ognia. Psychopatyczny i charyzmatyczny bohater Matta Smitha robi furorę wśród kobiet (i nie tylko). Problem w tym, że znowu ekscytujemy się toksykiem i przemocowcem. Ach, i mordercą.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Daemon Targaryen (Matt Smith) to jeden z głównych bohaterów serialu "Ród smoka" HBO
Książę, brat króla Viserysa, robi furorę wśród widzów, co widać na TikToku, Twitterze czy YouTube
Daemon stał się obiektem pożądania kobiet, a skomplikowana relacja z Rhaenyrą Targaryen, jego młodszą bratanicą, to ulubiony wątek wielu widzek
Bohater "Rodu smoka" to morderca, psychopata i toksyczny mężczyzna, który przypomina Massimo z "365 dni"
Pora, abyśmy przestały romantyzować przemocowe zachowania, jak ma to miejsce po 5. odcinku "Rodu smoka"
Tekst zawiera spoilery do "Rodu smoka", zwłaszcza do odcinka czwartego i piątego.
Deamon Targaryen. Książę, outsider, buntownik. W cieniu brata, króla Viserysa I, któremu sprawia tyle problemów, że stracił nawet miejsce w linii sukcesji na rzecz kobiety, swojej bratanicy Rhaenyry. Nieprzewidywalny, charyzmatyczny, nieujarzmiony. Potrafi wykraść smocze jajo należące do rodziny królewskiej, w pojedynkę wbić na teren wroga i... zabrać młodziutką następczynię tronu do burdelu.
Jeśli oglądacie "Ród smoka", świetny prequel "Gry o tron", to jest duże prawdopodobieństwo, że Deamon to wasza ulubiona postać. Ba, to jeden z najbardziej intrygujących bohaterów we współczesnej telewizji i wcale nie ma w tym przesady. To niejednoznaczny bohater "z jajem", a popkultura takich kocha.
Duża też w tym zasługa Matta Smitha, który w hicie HBO Max przechodzi samego siebie. 39-letni Brytyjczyk zachwycał już w głównych rolach w "Doktorze Who" czy "The Crown" (wcielił się w księcia Filipa, męża Elżbiety II), ale jako psychopatyczny i nieobliczalny Targaryen mógł odpiąć wrotki i pokazać pełnię swojego talentu. W końcu Smith otrzymuje uznanie, na jakie zasługuje i być może wejdzie do pierwszej ligi Hollywood.
Smith zyskał już jedno na pewno: uwielbienie kobiet. Mimo że nie jest typowym przystojniakiem i należy do kategorii "ciekawie brzydkich" mężczyzn, to zawsze podobał się i płci przeciwnej, i swojej. Dzięki "Rodowi smoka" nastąpił jednak absolutny szał na Smitha, który nagle stał się globalnym obiektem pożądania. Wystarczy obejrzeć z nim chociaż jeden wywiad, aby poznać tajemnicę jego powodzenia: charyzmatyczny, zabawny, nonszalancki, potrafiący rzuć soczystym "f*ck" w talk-show Jimmy'ego Fallona.
Obiektem pożądania jest również oczywiście sam Daemon Targaryen. I tutaj... robi się problem.
Rhaenyra i Deamon równa się miłość?
Relacja Daemona i Rhaenery Targaryenów to ulubiony wątek większości widzów, który – jak dobrze wiedzą czytelnicy książki George'a R.R. Martina "Ogień i krew", a inni mogą się tylko domyślać – zmierza w kierunku nieoczywistego związku. Słowo romans dla wielu może być tutaj jednak na wyrost. Nie dość, że Deamon i Rhaenyra są bliską rodziną (co jednak w świecie Targaryenów jest normalne), to księżniczka jest następczynią tronu, na który czyha również jej stryj.
Para (która ma między sobą niewiarygodną chemię) miała już sporo dwuznacznych interakcji, których kulminacją była scena z czwartego odcinka – wymienili pocałunki i prawie doszło do seksualnego aktu. Intencje Daemona były jasne, zważywszy, że przyprowadził swoją bratanicę (graną do piątego odcinka przez Milly Alcock) do domu uciech i to on zainicjował zbliżenie. Zanim doszło do czegoś poważniejszego, zostawił jedną dziewczyną samą sobie, mimo że wyraźnie ze sobą walczył.
Tak samo potraktowano późniejszą "prośbę" do króla, aby oddał mu Rhaenyrę za żonę. Wiele widzek zdaje się ignorować fakt, że Daemon wciąż mści się za pozbawienie go prawa do korony, a ślub z następczynią Viserysa niejako da mu Żelazny Tron. Fanki Daemona twierdzą jednak, że poprosił o jej rękę (jego brat oczywiście tę prośbę odrzucił) z miłości. Co ciekawe, sporo jest także opinii w stylu: "wiem, że chodzi mu tylko o tron, ale wcale mnie to nie obchodzi".
Daemon Targeryen dusi i zabija, kobiety zachwycone
Internet oszalał także po odcinku piątym, w którym Rhaenyra poślubiła swoja kuzyna Laenora Velaryona. Na powitalnej uczcie nieoczekiwanie pojawił się Daemon, który nie spuszczał z bratanicy oczu. A wcześniej – czego do końca nie widzieliśmy na własne oczy, ale możemy się domyślać – zamordował swoją znienawidzoną żonę.
W pewnym momencie, tuż przed szokującą kulminacją odcinka, w której pierwsze skrzypce zagrał kochanek Rhaenyry, ser Criston Cole, książę podszedł do bratanicy i zasugerował, że ta zanudzi się w związku ze spokojnym Laenorem. Gdy nastolatka zaczęła prowokować stryja i buńczucznie zasugerowała, żeby w takim razie ją porwał, wytrącony z równowagi książę mocno chwycił ją za twarz.
Mimo że niewątpliwie był to akt przemocy i pokaz siły Daemona Targaryena, który został zbity z pantałyku faktem, że Rhaenyra dobrze zdaje sobie sprawę z jego zamiarów, to ta krótka scena dosłownie eksplodowała na TikToku.
Pod dziesiątkami filmików i przeróbek czytamy: "Ich spojrzenia, jego dłonie na jej twarzy, szepty w języku valyriańskim budzą we mnie zwierzęce instynkty", "On jest w niej na maksa zakochany", "Daemon nie może ukryć swojej miłości", "Płaczę", "Gdyby on chwycił moją twarz w taki sposób? Moja duma uleciałaby przez okno", "Wychodzę z siebie". Zresztą to samo dzieje się na Twitterze.
Toksyk, którego zmieni miłość
Zachwyt toksycznym bohaterem nie jest wcale niczym nowym. Przemocowcy z k**wikami w oczach cieszą się uwielbieniem i popularnością. Motyw fuckboya, który szaleje z miłości (a raczej ma obsesję na punkcie kobiety), to motyw, który nigdy się nie znudzi, również w tytułach dla nastolatek.
Przykład? Powieść fantasy "Okrutny książę" Holly Black, w której zimny i bezwzględny książę Cardan zakochuje się w głównej bohaterce, a my im kibicujemy im mimo całego rządku czerwonych flag. Bo przecież ona go zmieni, prawda? Bo przecież on ją naprawdę kocha.
To samo widzimy w "365 dniach", serii erotyków Blanki Lipińskiej i koszmarnie złych filmów. Massimo, włoski mafioso, porywa Polkę Laurę z zamiarem rozkochania jej w sobie, a kobiety uważają go za mężczyznę idealnego. Przemocowy, porywczy i kontrolujący Massimo jest marzeniem wielu z nich, mimo że to chodząca czerwona flaga.
Czytelniczki wkurzają się nawet, że filmy zupełnie odeszły od fabuły powieści i zrezygnowano z najbardziej przemocowych oraz skandalicznych momentów (takich jak Massimo przykuwający żonę do łóżka i gwałcący ją przez kilka dni). A to jest po prosty przerażające.
Daemon Targaryen (przynajmniej na razie) nie porwał Rhaenyry i nie stosował wobec niej innej przemocy niż brutalny chwyt w piątym odcinku. Nie zmienia to jednak faktu, że jest do tego zdolny, a miłość wcale magicznie nie zmienia toksyka i fuckboya. Nawet najbardziej pociągającego.
Daemon jest niebezpieczny, zamordował swoją żonę i ma obsesję na punkcie władzy. Nawet jeśli kocha swoją bratanicę w romantyczny sposób, to jest to miłość szkodliwa i niebezpieczna. Fakt, że niszczy wszystko wokół dla kobiety, również wcale nie jest romantyczny, jak usilnie przekonuje nas popkultura. To groźny typ i zwykły drań.
Pora przestać romantyzować toksyczne związki. Dobrze wiemy, jak kończą się one w prawdziwym życiu. Traumą, cierpieniem i latami terapii. A fikcji wcale nie jest daleko od rzeczywistości.