Kim jest Iwona Arent? Posłanka, która dawno przestała być "łagodnym obliczem PiS-u"
Wioleta Wasylów
29 września 2022, 15:22·12 minut czytania
Publikacja artykułu: 29 września 2022, 15:22
Iwona Arent w swym rodzinnym okręgu olsztyńskim zawsze była stosunkowo aktywna, jednak pomimo długiego stażu w Sejmie, na arenie ogólnopolskiej przez długi czas pozostawała niemal niezauważalna i uchodziła za "łagodne oblicze PiS-u". Jednak od kilku lat zaczęło się to zmieniać. Teraz ta deklarująca się jako zagorzała katoliczka posłanka częściej kojarzy się z niewybrednymi uwagami w kierunku przeciwników politycznych i dość kuriozalnymi próbami bronienia stanowiska swojej partii. Jak wygląda kariera polityczna Iwony Arent z PiS?
Reklama.
Reklama.
Iwona Arent – życiorys: pochodzenie, wykształcenie, życie prywatne
Iwona Arent pochodzi z Olsztyna, gdzie urodziła się 4 czerwca 1968 r. Jak podkreśla na swojej stronie internetowej, wciąż jest blisko związana ze swoimi rodzinnymi stronami. Tam też zdobywała wykształcenie, począwszy od IV Liceum Ogólnokształcącego. W 1999 r. została absolwentką politologii i nauk społecznych w Wyższej Szkole Pedagogicznej, a następnie rachunkowości na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim (2002).
Dokształcała się jeszcze w kolejnych latach. Dziesięć lat później, w wieku 44 lat, ukończyła studia na kierunku stosunki międzynarodowe i dyplomacja w Collegium Civitas w Warszawie i Instytucie Studiów Politycznych PAN.
Warto nadmienić – co przyznała sama zainteresowana w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" z 2010 r. – że Arent swoje pierwsze studia, które rozpoczęła niedługo po szkole średniej, przerwała, by wyjechać za granicę, gdzie przebywała przez jakiś czas.
– Chciałam emigrować. Był koniec lat 80. A ja chciałam do Kanady. Ale wyjechałam do Grecji, bo tam jeszcze były obozy dla uchodźców. Znalazłam sobie mieszkanie, prace. No i zarejestrowałam się jako uchodźca – zdradziła.
Co ciekawe, w notce biograficznej na stronie Arent można przeczytać, że jej rodzina – w tym dziadek, który walczył w kampanii wrześniowej 1939, następnie był żołnierzem Armii Krajowej, a po wojnie był przez jakiś czas na zsyłce na Syberii – nauczyła jej "patriotyzmu i miłości do Ojczyzny, która wytyczyła jej dalszą drogę życiową".
O jej życiu prywatnym wiadomo niewiele. Nieco więcej światła na tę materię rzuciła jedynie w 2011 r. w rozmowie z "Super Expressem". Przyznała, że ma nastoletniego syna i jest po rozwodzie. – Jestem teraz sama. Rozstaliśmy się z moim partnerem po wielu latach związku (...). Jesteśmy nadal przyjaciółmi, ale już nie mieszkamy razem – oznajmiła wówczas.
Kariera zawodowa i działalność w polityce Iwony Arent, Od Wałęsy do PiS-u
Jeszcze w czasach szkolnych Arent należała do młodzieżowych ruchów katolickich, co znalazło też odzwierciedlenie w jej późniejszej działalności. W trakcie kariery zawodowej zaczęła udzielać się również w kilku organizacjach społecznych i działała charytatywnie, pomagając m.in. dzieciom z domów dziecka i patologicznych rodzin.
Weszła w skład Stowarzyszenia Przyjaciół Dzieci i Młodzieży "Kormoran" w Olsztynie i nawiązała współpracę ze Stowarzyszeniem "Nasza Rodzina". Pomogła również założyć olsztyńskie Koło Przyjaciół Związku Narodowego Polskiego w Stanach Zjednoczonych i została tam wiceprezesem.
Pracę zawodową zaczynała niedługo po szkole średniej, kiedy wyjechała do Grecji. Tam m.in. sprzątała i pracowała w restauracji. Przez większość lat 90. jej działalność skupiała się wokół branży turystycznej. Po powrocie do Polski i skończeniu pierwszych studiów, od 1999 r., zajmowała się pracą biurową w olsztyńskim oddziale energetycznego koncernu Energa.
Jeszcze w greckiej ambasadzie, jako uchodźczyni, oddała swój głos w wyborach prezydenckich na Lecha Wałęsę, w którego – jak przyznała we wcześniej wspomnianej rozmowie z "GW" – "wszyscy byli wpatrzeni, jako w symbol". Jednak, kiedy na początku XXI w. Arent postanowiła spróbować sił w polityce, jej przekonania zaprowadziły ją do Prawa i Sprawiedliwości.
Najpierw była tam skarbniczką, a w 2007 r. mianowano ją wiceprezeską regionalnego zarządu PiS-u w Olsztynie. Od niedawna jest też pełnomocnikiem PiS-u w tym okręgu. Jednak w trakcie swoich pierwszy lat w partii Jarosława Kaczyńskiego Arent bezskutecznie startowała w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2004 r. (z okręgu olsztyńsko-białostockiego) i do Sejmu rok później (w okręgu olsztyńskim).
Arent jako posłanka
Szczęście uśmiechnęło się do Arent w sierpniu 2006 r., w trakcie V kadencji Sejmu. Wtedy, jako następna na liście, objęła mandat poselski po Aleksandrze Szczygle, który został szefem Kancelarii Prezydenta RP. Wówczas świeżo upieczona posłanka zakończyła pracę w Enerdze.
Arent udało się uzyskać mandat poselski także w kolejnych wyborach parlamentarnych w 2007 r. (rozpisanych po skróceniu kadencji Sejmu) z 7187 głosami; w 2011 r. z 11 955 głosami; i w 2015 r. z 26 377 głosami (wówczas był to najlepszy indywidualny wynik w tym okręgu).
Warto jednak nadmienić, że w międzyczasie dwa razy próbowała uzyskać mandat w europarlamencie: w 2009 i 2014 r. Również w 2014 r. nie powiodło jej się w wyborach samorządowych, ponieważ wśród 7 kandydatów na prezydenta Olsztyna zajęła 3. miejsce.
Choć Arent ma już 16-letni staż poselski, to jest raczej mało aktywna w Sejmie. Było tak zarówno podczas poprzednich kadencji, jak i tej obecnej. Od 2019 r. miała 12 wystąpień na posiedzeniach i 7 pytań w sprawach bieżących.
Złożyła jedynie 31 interpelacji, którym nadano bieg – m.in. w sprawie: wprowadzenia obowiązkowego i bezpłatnego badania USG piersi jako standardu opieki nad kobietą w pierwszym trymestrze ciąży; rozszerzenia programu "Czyste Powietrze"; czy w sprawie refundacji leków przyczynowych dla osób chorych na mukowiscydozę.
Co nie zaskakuje w przypadku posłów partii rządzącej, Arent była obecna na aż 99,73 proc. głosowań (na 6588 z 6606) i za każdym razem głosowała zgodnie z linią PiS-u.
Podczas wcześniejszych kadencji Sejmu posłanka należała m.in. do Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka; Komisji Ustawodawczej; oraz Komisji Nadzwyczajnej ds. związanych z ograniczaniem biurokracji; i jako wiceprzewodnicząca: do Warmińsko-Mazurskiego Zespołu Parlamentarnego oraz Parlamentarnego Zespołu ds. Obrony Wolności Słowa.
W trakcie poprzedniej kadencji zasiadała w komisji śledczej ds. Amber Gold i została delegatem do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Weszła też do sejmowej Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych i została przewodniczącą Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej (która, jak się okazało, rzadko się zbierała).
Również podczas trwającej kadencji Sejmu Arent pełni te same role jak podczas tej poprzedniej: znajduje się w komisjach i grupach zajmujących się kwestiami, wokół których w publicznym dyskursie paradoksalnie właśnie za rządów Zjednoczonej Prawicy pojawia się najwięcej kontrowersji.
Dodatkowo trafiła do Komisji Ustawodawczej oraz Podkomisji stałej do spraw restrukturyzacji energetyki, a w parlamentarnej delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego RE została wiceprzewodniczącą.
Znajduje się też w Grupach Parlamentarnych: Polsko-Litewskiej (jako przewodnicząca); Polsko-Singapurskiej (jako przewodnicząca); Polsko-Cypryjskiej (jako wiceprzewodnicząca); Polsko-Indonezyjskiej; Polsko-Katarskiej i Polsko-Palestyńskiej.
Posłanka jest również w Parlamentarnych Zespołach: Sportowym (jako wiceprzewodnicząca); Strażaków; oraz Zespołach ds.: Wsparcia Projektu Poprawy Żeglowności i Rozwoju Turystyki Wisła, Narew, Pisa – Wielka Pętla Mazurska oraz... ds. myśli i dzieła błogosławionego Stefana Kardynała Wyszyńskiego.
Jak Iwona Arent przestała być "łagodną twarzą PiS-u"
W początkowych latach działalności w roli posła o Arent było słychać niewiele: nawet w sejmowych kuluarach, choć w swoim rodzinnym regionie – w którego życiu stara się uczestniczyć nieco bardziej aktywnie – cieszyła się sporą popularnością. Jej nieliczne wypowiedzi w mediach były jednak stosunkowo stonowane. Nie było też skandali.
Uchodziła więc, także wg lokalnych mediów, za to "łagodne oblicze PiS-u". Z czasem jednak na tym wizerunku zaczęły pojawiać się skazy. Jej nazwisko coraz częściej zaczęło się przewijać w ogólnopolskim dyskursie publicznym, przeważnie jednak z niechlubnych powodów.
W 2015 r. tak skomentowała to, co działo się podczas debaty prezydenckiej: "(Bronisławowi – przyp. red.) Komorowskiemu puszczają nerwy. Przerywa ciągle Andrzejowi Dudzie. Burak". W kolejnym wpisie próbowała przekonywać, że "nikogo nie obraziła" i "jest wolność słowa".
Podczas jednego z posiedzeń Sejmu w 2016 r. rzuciła z mównicy hasło: "Lepiej procedować w nocy, ale w Sejmie, niż przy ośmiorniczkach albo na cmentarzu", odnosząc się w ten sposób do zarzutów ze strony opozycji, że PiS "przepycha ustawy po nocach".
W czerwcu 2017 r. w niewybredny sposób odniosła się z kolei do znanego opozycjonisty z czasów PRL Władysława Frasyniuka, którego policja usunęła z ulicy, kiedy wraz z innymi osobami protestował przeciwko polityce PiS-u.
"A kto to jest Frasyniuk, że ma stać ponad prawem? Mam nadzieję, że zostanie potraktowany tak jak prawo przewiduje i zostanie UKARANY" – napisała Arent. Ten wpis spotkał się z negatywnym odbiorem internautów.
Posłana przypomniała o sobie po raz kolejny już miesiąc później, podczas słynnego nocnego posiedzenia Sejmu z 18 na 19 lipca 2017 roku dotyczącego projektu ustawy o Sądzie Najwyższym, wprowadzającego kontrowersyjną reformę sądownictwa.
To podczas tego posiedzenia Jarosław Kaczyński wypowiedział słynne słowa do opozycji: "(...) nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata. Zamordowaliście go! Jesteście kanaliami!". Wówczas wywiązała się awantura, a posłance Koalicji Obywatelskiej, Kindze Gajewskiej, która nagrywała polityków PiS-u zgromadzonych wokół Kaczyńskiego, telefon z rąk próbowała wyszarpać bez pardonu właśnie Arent.
Gajewska chciała, by Arent uchylono immunitet, jednak Sejm zajął się sprawą dopiero w 2019 r. i ostatecznie odrzucił wniosek posłanki KO. Dla odmiany w 2018 r. to Arent oskarżyła innego polityka KO, Sławomira Nitrasa, że uderzył ją i publicznie znieważył w busie. On z kolei stwierdził, że nic takiego nie miało miejsca. Dodał, że "prawie nie zna pani poseł".
Posłanka PiS zaczęła słynąć z niestosownych docinków w trakcie wystąpień opozycyjnych polityków podczas posiedzeń sejmowych. Z przeprowadzonych pod koniec 2018 r. przez portal MamPrawoWiedziec.pl analiz stenogramów wynikało, że Arent nie ustępowała wiele, jeśli chodzi o cięty język, samej Krystynie Pawłowicz (obok której z resztą często siedziała). W kolejnych latach było podobnie.
Arent zarzucała rzecznikowi Polskiego Stronnictwa Ludowego Miłoszowi Motyce, że to on kłamie, bo twierdził, że prezes PiS coś takiego obiecywał. Tymczasem po chwili prowadzący program udostępnił nagranie dostarczone przez rzecznika zadające kłam słowom posłanki.
Wtedy Arent starała się bronić, zwracając uwagę na to, że... słowa wypowiedziane na nagraniu przez Kaczyńskiego pochodziły z 2019 r. i "nikt nie myślał o tym, że będzie pandemia".
Na kolejne zamieszanie z udziałem Arent nie trzeba było długo czekać, bo jedynie do lutego. Chodziło o jej zachowanie podczas debaty przed wyborem Bogdana Święczkowskiego na sędziego Trybunału Konstytucyjnego.
Kiedy Andrzej Rozenek z Polskiej Partii Socjalistycznej zarzucił Święczkowskiemu, że "współodpowiadał za śmierć Barbary Blidy" w 2007 r. (bo był on wówczas szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego), w odpowiedzi usłyszał posłankę Arent, która stwierdziła, że Blida "strzeliła sobie w łeb". – Właśnie to jest wasze podejście do śmierci – skwitował z kolei Rozenek.
Wynika z niej, że posłanka była zwolenniczką podniesienia progu wyborczego, wprowadzenia "wielu" zmian w konstytucji oraz ograniczenia kompetencji województw na rzecz większej centralizacji władzy, ale też stworzenia długofalowej strategii antykorupcyjnej. Odrzucała zaś możliwość odejścia od finansowania partii z publicznych pieniędzy i wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych.
Wskazywała też, że według niej państwo, a nawet polityka rządu, powinny być silniej związane z kościołem, zaś religia powinna być obowiązkowa w szkołach, podobnie jak duchowni katoliccy na uroczystościach państwowych, a symbole religijne w urzędach. W końcu w rozmowie z "GW" starała się przekonywać, że... polskie państwo "zawsze było katolickie".
Arent jako główne punkty swojej pracy sejmowej wybrała: politykę społeczną i rynek pracy; energetykę oraz prawa i wolności obywatelskie. Zaznaczyła, że chciałaby ulg podatkowych dla rodzin z dziećmi, jak najpełniejszego zakresu świadczeń społecznych dla obywateli oraz systemu ulg i zasiłków dla opiekunów zależnych osób starszych.
Jednak na pytanie o to, jakie źródło energii elektrycznej powinno być głównym w Polsce po 2030 r., odpowiedziała, że "nie ma opinii", a w innym wskazała, że dalsze ograniczanie emisji CO2... nie leży w interesie Polski.
W kwestii wolności obywatelskich i praw człowieka, oceniła w ankiecie, że z przestępczością powinno się walczyć tak, by "raczej" nie ograniczać tych swobód; oraz że w Polsce dochodzi do przypadków dyskryminacji, jednak zapytana, o jakie grupy społeczne/mniejszości chodzi, podała... "kibice, słuchacze Radia Maryja i inni".
Oponuje też przeciwko legalizacji związków partnerskich i adopcji dzieci przez pary homoseksualne, eutanazji (niezależnie od okoliczności), handlu jakimikolwiek narkotykami i posiadaniu ich niewielkich ilości (w tym leczniczej konopi) na własny użytek.
W 2010 r. Arent powiedziała "Gazecie Wyborczej", że nie chce być postrzegana w polityce tylko przez pryzmat urody. Tłumaczyła, że przykro jej "część mężczyzn myśli stereotypowo i uważa, że kobieta powinna być w domu, w kuchni, przy dzieciach".
Jest jednak całkowitą przeciwniczką aborcji (w jakiejkolwiek sytuacji). – My chcemy pomagać kobietom, bo być może myślą one, że aborcja to coś na kształt wyrwania zęba, a tak nie jest – próbowała przekonywać w rozmowie z Polskim Radiem 24 już po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego w październiku 2020 r.
Z kolei o in vitro dużo wcześniej mówiła "GW", że mogłaby je poprzeć jedynie, jeśli istniałaby gwarancja zapewnienia, że "jedna komórka = jedno zapłodnienie".
Arent zawsze głosowała zgodnie ze stanowiskiem PiS-u, czy to ws. lex TVN, muru na granicy, zmian w sądownictwie, czy Polskiego Ładu. W mediach przeważnie powtarza słowa władz partii. Twierdziła na przykład, że osoby, które zginęły w katastrofie smoleńskiej, są "ofiarami Putina (...) i polityki Rosji".
Posłanka rzadko dorzuca coś od siebie. Jednak, jeśli już to robi, to jej przemyślenia są... dość zaskakujące. W 2019 r. próbowała zapewniać, że na Zachodzie jest mniejsza demokracja niż w Polsce, co zilustrowała... zdjęciem z wiadrem wypełnionym grzybami.
"Jak dobrze, że w Polsce możemy sobie spokojnie zbierać grzyby. W Holandii zbieranie grzybów jest zabronione i można za to dostać karę nawet 4100 euro albo miesiąc więzienia... Gdzie jest większa demokracja i wolność (...)?" – dopytywała na Twitterze.
Po raz kolejny wywołała lawinę uszczypliwości i krytyki ze strony opinii publicznej pod koniec sierpnia tego roku, kiedy została zapytana o kryzys węglowy i kolejki przed kopalnią "Bogdanka".
Po czym dodała, że "może ewentualnie w przyszłości coś się wydarzy, ale po to rząd robi wszystkie ruchy, a Sejm przyjmuje ustawy o dodatkach węglowych (...), żeby tego węgla nie zabrakło".
Biuro poselskie
Iwona Arent posiada swoje biura poselskie w Olsztynie przy ul. Tadeusza Kościuszki 13 lok. 313 i Kętrzynie przy ul. ul. Bolesława Chrobrego 12. Można się tam dodzwonić pod nr tel. (89) 527 96 26 (fax: (89) 527 96 24) oraz skontaktować pod adresem e-mail: iwona.arent@sejm.pl.