Jacek Sasin i Mateusz Morawiecki wypowiedzieli sobie otwartą wojnę. Tym razem jednak wewnątrz rządu trwają nie przepychanki, a ostre starcie, którego celem jest dymisja premiera lub wicepremiera – donosi Gazeta.pl. W minionym tygodniu premier miał ośmieszać swojego zastępcę przed grupą doradców politycznych.
Celem obu polityków ma być doprowadzenie do dymisji rywala. Źródła w rządzie mówią o "wojnie totalnej"
"szef rządu wprost mówił, że Sasin sobie nie radzi i obwinił go o pompowanie inflacji" – czytamy
"To już wojna totalna". Nieoficjalnie: Sasin rzucił rękawicę Morawieckiemu
W ostatnich miesiącach media i politycy rozpisują się o stale eskalujących tarciach między Mateuszem Morawieckim a stronnikami Beaty Szydło oraz Zbigniewa Ziobry. Początkowo polityków Zjednoczonej Prawicy trzymał w ryzach Jarosław Kaczyński, pełniąc funkcję wicepremiera.
PrezesPrawa i Sprawiedliwości ostatecznie podał się do dymisji i ruszył w objazd do kraju, prowadząc mobilizację tak zwanych dołów partyjnych. Chwilę później ruszyły kolejne tarcia, które zdecydowanie pogorszyły pozycję Mateusza Morawieckiego.
Dla premiera decydującym sprawdzianem będzie nadchodząca zima. Jeśli nie zabraknie węgla i gazu, polityk może dalej walczyć o przetrwanie. W przeciwnym wypadku już po wszystkim.
Jacek Sasin vs. Mateusz Morawiecki
Okazuje się jednak, że Morawiecki może nie dotrwać do zimy. Gazeta.pl, powołując się na źródło w rządzie, pisze o "wojnie totalnej" między premierem a Jackiem Sasinem.
Podczas ostatnich obrad doradców politycznych 14 września premier skierował wobec Sasina mocne zarzuty. Organ tworzy wierchuszka partyjna. Mowa między innymi o Marku Suskim, Waldemarze Andzelu, Zbigniewie Hoffmannie, Henryku Kowalczyku oraz o Marku Kuchcińskim.
"Premier zarzucił mu wprost, że sobie nie radzi" – pisze serwis, po czym przytacza wypowiedź Morawieckiego: – To nie moja domena, a jak Sasin sobie nie radzi, to trzeba to gdzie indziej rozwiązać.
Co więcej, premier miał oskarżyć Jacka Sasina o "napędzanie inflacji". Propozycja była prosta: albo dymisja Sasina, albo prośba do prezesa o interwencję.
Jak przypomina serwis, podobną szarżę jeszcze 9 września przypuścił Sasin. Gdy premier był w Kijowie, Sasin podniósł pomysł zmiany premiera na tajnym posiedzeniu ścisłych władz Prawa i Sprawiedliwości.
– Miał poszerzyć elektorat, dotrzeć do wielkomiejskiej klasy średniej. A PiS po prostu spetryfikował poparcie w grupach społecznych, które miał wcześniej – zauważył.
Zmiana premiera przed wyborami mogłaby doprowadzić do rozpadu sejmowej większości. Stąd też wszystko wskazuje na to, że jakiekolwiek zmiany mogą dotyczyć składu Rady Ministrów dopiero po wyborach.