Patryk Jaki miał poważne problemy z dotarciem na sobotnią konwencję swojego ugrupowania. Z politykiem Solidarnej Polski chcieli rozmawiać przedstawiciele AgroUnii, którzy utrudniali mu wydostanie się z windy. W sprawie ostatecznie musiała interweniować policja i ochrona.
Reklama.
Reklama.
Przed konwencją Solidarnej Polski doszło do kłótni Patryka Jakiego z działaczami AgroUnii
Przedstawiciele rolników chcą dokładnego wyjaśnienia sprawy dzierżawy ziemi przez brata byłego wiceministra Norberta Kaczmarczyka
W sprawie ostatecznie interweniowała policja
Patryk Jaki uwięziony w windzie
W sobotę odbyła się konwencja programowaSolidarnej Polski. Wydarzenie odbywające się pod hasłem "Tańsza energia dla Polaków" rozpoczęło się równo o godzinie 12. Znaczne problemy z dotarciem na to wydarzenie napotkał jeden z czołowych polityków partii – Patryk Jaki.
"Patryk Jaki nie może dojechać windą na konwencję Solidarnej Polski, bo nie chce nam wyjaśnić Afery Gruntowej, w którą zamieszani są jego partyjni koledzy. AgroUnia nie odpuści" - napisał na Twitterze lider ruchu Michał Kołodziejczak, dołączając zdjęcie uwięzionego w windzie europosła.
W Internecie pojawiło się również nagranie, na którym widać, że w sprawie ostatecznie musiała interweniować policja. Mundurowi odprowadzili polityka, odgradzając go od chcących z nim rozmawiać rolników, asystowali mu także ochroniarze. Inne wideo pokazuje, jak Jaki kłoci się z działaczami.
- Dymisja to nie wszystko. Chcemy wiedzieć, skąd Kaczmarczyk wiedział o 140 hektarach - krzyczał w kierunku Patryka Jakiego obecny na miejscu Michał Kołodziejczak. - Poseł uciekł do windy, nie chce rozmawiać z rolnikami. Ucieka jak szczur - wykrzykiwali działacze AgroUnii.
Kulisy dzierżawy państwowej ziemi
Przypomnijmy, że na początku września Wirtualna Polska ujawniła, że były wiceminister rolnictwa Norbert Kaczmarczyk pomógł bratu w poddzierżawieniu 141 hektarów państwowej ziemi w Małopolsce, będąc jeszcze posłem ruchu Kukiz'15.
Dzięki temu brat polityka ominął wprowadzone przez PiS prawo, zgodnie z którym grunty powinni dzierżawić lokalni rolnicy. Nie tylko zdołał ominąć przepisy, ale dzięki temu dzierżawi ziemię za cenę dużo niższą niż lokalni rolnicy, którzy stanęli do przetargów.
Na czym miała polegać pomoc byłego wiceministra rolnictwa? Dziennikarze ustalili, że Kaczmarczyk poinformował brata o możliwości poddzierżawienia ziemi, z której rezygnował jeden z rolników. Chęć zrzeczenia się dzierżawy użytkowanej ziemi rolnik zgłosił wcześniej do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, który zarządza należącymi do państwa gruntami.
Zgodnie z prawem grunty powinny trafić na przetarg. O zamiarach rolnika – w nieokreślony sposób – miał dowiedzieć się Kaczmarczyk, a zaraz potem jego brat szybko miał skontaktować się z mężczyzną.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl po licznych kontrowersjach związanych z jego życiem prywatnym Kaczmarczyk został odwołany ze stanowiska wiceministra rolnictwa. Premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej podał, że jest to osobista decyzja polityka. Sprawa dzierżawy ziemi nie została do tej pory wyjaśniona.