Ted White nie żyje. Jego twarz może nie wyglądać dla was znajomo, gdyż w swojej najbardziej znanej roli krył się za hokejową maską – White wcielał się bowiem w Jasona Voorheesa w filmach z serii "Piątek trzynastego".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Aktor i kaskader znany był przede wszystkim z roli Jasona Voorheesa z "Piątku trzynastego"
White wystąpił gościnnie również w filmach, takich jak "Miłość, szmaragd i krokodyl", "TRON" oraz "Silverado"
Ted White nie żyje
Ted White urodził się w Teksasie w 1926 roku, a karierę w branży zaczął już w latach 40. XX wieku. Jego pierwszą rolą było zagranie w "Piaskach Iwo Jimy" niewymienionego w napisach końcowych żołnierza. W tej produkcji zagrał obok Johna Wayne'a, którego później stał się dublerem.
White pracował również bowiem jako kaskader i robił numery także m.in. dla takich gwiazd jak Clark Gable, Lee Marvin czy Fess Parker. W ten sposób pracował przy niemal 90 filmach, natomiast jako aktor na swoim koncie miał role w ponad 150 produkcjach.
Najsłynniejszą aktorsko-kaskaderską rolą White'a jest jednak występ w roli Jasona Voorheesa w horrorze "Piątek trzynastego IV: Ostatni rozdział". Co ciekawe, White początkowo wstydził się tego występu i początkowo nie chciał, by jego nazwisko w ogóle pojawiło się w napisach końcowych filmu.
Po latach przyznał jednak, że żałuje odrzucenia roli w dwóch kolejnych filmach z serii. Wielu fanów horrorowego cyklu do dzisiaj uważa, że to właśnie White był najlepszy jako zamaskowany morderca.
Jako kaskader White sprawdził się również w takich filmach jak "Wykidajło", "Ucieczka z Nowego Jorku" czy "Szybcy i wściekli: Tokyo Drift" (to był ostatni film, do którego przygotowywał sztuczki kaskaderskie).
Jako aktor pojawił się natomiast w takich produkcjach jak "Bonanza", "Kojak", "Daniel Boone", "Miłość, szmaragd i krokodyl", "Gwiezdny przybysz" czy "Silverado".
Rodzina White'a poinformowała, że weteran branży filmowej zmarł 14 października w wieku 96 lat. Chociaż aktor i kaskader od prawie dwudziestu lat był na emeryturze, fani nie zapomnieli go i teraz wspominają go w mediach społecznościowych.
Robbie Coltrane nie żyje
Przypomnijmy, że w ten weekend zmarł również Robbie Coltrane– brytyjski aktor, który wcielał się w Hagrida w serii filmów o Harrym Potterze. Za pośrednictwem mediów społecznościowych Coltrane'a pożegnała m.in. J.K. Rowlingoraz Daniel Radcliffe.
"Szczególnie miło wspominam, jak podtrzymywał nas na duchu podczas kręcenia 'Więźnia Azkabanu', kiedy wszyscy godzinami ukrywaliśmy się przed ulewnym deszczem w chacie Hagrida, a on opowiadał historie i żartował, żebyśmy mieli lepsze humory" – przekazał w swoim oświadczeniu aktor wcielający się w nastoletniego czarodzieja z blizną w kształcie błyskawicy na czole.
Fani, którzy wspominali zmarłego w mediach społecznościowych, przypomnieli o jego słowach, które padły w dokumencie "Harry Potter – 20. rocznica: Powrót do Hogwartu". W kontekście jego śmierci naprawdę łamią one serce.
"Więc będziecie mogli je [filmy o Harrym Potterze – przyp. red.] oglądać nawet za 50 lat. Mnie niestety tu nie będzie, ale Hagrid będzie" – powiedział wcielający się w kultowego olbrzyma aktor.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.