Donald Tusk postanowił zabrać głos w sprawie doniesień "Newsweeka". Tygodnik ujawnił, że rosyjskie służby maczały palce w aferze taśmowej. – PiS daje się wmontować w działania rosyjskich służb specjalnych. W scenariusz pisany cyrylicą – ocenił były premier.
Reklama.
Reklama.
W sobotę 16 października w "Newsweeku" ukazał się tekst, który przedstawia kulisy tzw. afery taśmowej z 2014 roku.
Ta polegała na upublicznieniu przez dziennikarzy "Wprost" stenogramów nagrań, które miały skompromitować polityków rządu Donalda Tuska
Według "Newsweeka" rosyjskie służby maczały palce w aferze taśmowej
Taśmy z afery podsłuchowej najpierw trafiły do Rosji?
"Newsweek" ujawnił szokujące fakty afery podsłuchowej, która wstrząsnęła Polską w 2014 i doprowadziła do przejęcia władzy przez PiS. Postępowanie w sprawie afery taśmowej wykazało, że za nagraniami, których dokonano w warszawskich restauracjach stoi powiązany z Rosjanami biznesmen Marek Falenta. Ten, jak wynika z najnowszych ustaleń "Newsweeka" miał stać za sprzedaniem rosyjskim służbom nagrań, które kompromitowały ówczesne władze w Polsce. Dokonał tego jeszcze zanim nagrania trafiły do mediów.
Donald Tusk zapowiedział, że poważnie odniesie się do ustaleń dziennikarskiego śledztwa. Uderzył też w Kaczyńskiego i jego rząd.
"Przykra sprawa. Nie lekceważę jej. We wtorek o 13 odniosę się do niej publicznie. Tak, to o aferze podsłuchowej. Pisowskiej aferze. I o scenariuszu napisanym dla Kaczyńskiego obcym alfabetem" – napisał w poniedziałek 17 października na Twitterze.
Konferencja Donalda Tuska, w tle afera taśmowa
Donald Tusk na początku konferencji odniósł się do obecnego kryzysu węglowego. Jego zdaniem te dwie sprawy są powiązane.
– Jak Państwo wiecie, podsłuchy ujawniono w czerwcu 2014 roku. Kilka miesięcy wcześniej podjąłem decyzję o kontroli w firmie pana Falenty, po rozmowach z górniczymi związkami zawodowymi, które skarżyły się na narastający import rosyjskiego węgla. Bardzo szybko okazało się, że mamy do czynienia z działalnością przestępczą – powiedział Tusk. – Problem polega na tym, że jak zaczęliśmy ograniczać import węgla, to właśnie wtedy uruchomiono te narzędzia polityczne (podsłuchy- przyp. red).
Zdaniem byłego premiera te sprawy były ze sobą powiązane. Według niego jest to wielka afera węglowa, której korzenie sięgają wiosny 2014 roku. – Dwie liczby wszystko wyjaśniają. Kiedy zdawałem urząd premiera, import rosyjskiego węgla do Polski wynosił 4,9 mln ton. Po dwóch latach rządów PiS-u import wzrósł do 13 mln ton – powiedział Donald Tusk.
Tusk chce, aby powstała komisja śledcza
– Nie szukam sensacji, nie zakładam, że politycy PiS są bezpośrednio wplątani w aferę szpiegowską lub są powiązani z rosyjskimi służbami. Jednak już przed laty ostrzegałem, że PiS daje się wmontować w działania rosyjskich służb specjalnych. W scenariusz pisany cyrylicą – podsumował.
Wezwał do wyjaśnienia tej sprawy i powołania komisji śledczej, bo prokuratura pod rządami Ziobry nie jest wiarygodna. Taka komisja miałaby wyjaśnić, na czym polegały wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u.
W naTemat pracuję od kwietnia 2021 roku jako dziennikarka newsowa i reporterka. W swoich tekstach poruszam tematy społeczne, polityczne, ekonomiczne, ale też związane z ekologią czy podróżami. Zawsze staram się moim rozmówcom dawać poczucie bezpieczeństwa i zaopiekowania się, a czytelnikom treści wysokiej jakości. Pasja do dziennikarstwa narodziła się we mnie z zamiłowania do pisania… i ludzi. Jestem absolwentką dziennikarstwa i medioznawstwa oraz politologii na Uniwersytecie Warszawskim.