
"FAZ": PiS obawia się o utratę władzy, co widać w nerwowych decyzjach
Przypomnijmy, że Prawo i Sprawiedliwość przygotowało ustawę, która mimo utraty władzy miała zagwarantować kontrolę nad państwowymi spółkami na najbliższe kilka lat. Orlen, PERN, Polskie Sieci Elektroenergetyczne, Gaz-System i tarchomińska Polfa miały zostać uznane za strategiczne dla państwa, a ich organy praktycznie nieodwołalne przez najbliższe pięć lat.
Z uwagi na intencje pomysłodawców, w mediach projekt okrzyknięto jako "lex koryto". Jednak w środę 26 października partia Kaczyńskiego wycofała się ze swojego pomysłu, co według "FAZ" świadczy o nerwowych nastrojach.
Dziennik zwraca również uwagę, że choć na arenie międzynarodowej Polska otrzymała wiele pochwał za pomoc udzieloną uchodźcom wojennym z Ukrainy, nasza gospodarka jest w opłakanym stanie.
W publikacji wymieniono obecny poziom inflacji, problemy polskich gospodarstw w obliczu nadciągającej zimy, nieudolność rządu ws. zapewnienia dostępu do węgla oraz konflikt z Brukselą dotyczący praworządności, który uniemożliwił wypłatę europejskich środków.
Przeczytaj także: PiS boi się przegranej? Posłowie Kaczyńskiego złożyli projekt ws. przełożenia wyborów
"FAZ" twierdzi, że PiS bierze pod uwagę, iż najbliższe wybory parlamentarne może zwyczajnie przegrać, a to popycha partię do podejmowania nerwowych decyzji, co widać również "w innych propozycjach legislacyjnych". Tutaj mowa o projekcie przesunięcia wyborów samorządowych pod pretekstem ich "niewygodnego" terminu.
"Betonowanie" posad w państwowych spółkach zaproponował Obajtek
Według ustaleń "Gazety Wyborczej" to Daniel Obajtek miał stać za projektem ustawy ws. spółek Skarbu Państwa, a następnie przekonać do niej Jarosława Kaczyńskiego. W ten sposób prezes Orlenu chciał zapewnić sobie wygodne stanowisko, nawet jeśli PiS straciłoby władzę.
Może Cię zainteresować: Kaczyński w Radomiu dostał niewygodne pytanie. Starł się z jedną z uczestniczek wiecu
Okazuje się ponadto, że w fazie zbierania podpisów pod projektem ustawy, miało dojść do niemałego nadużycia. Dziennik podaje, że podpisy posłów wykorzystano in blanco. Niektórzy z nich mieli nawet nie wiedzieć, że ich podpisy znalazły się na dokumencie.
Informatorzy "Gazety Wyborczej" twierdzą, że podpisy złożone "na wszelki wypadek" przechowuje w swojej szafie Ryszard Terlecki. Podobno nie jest to pierwszy przypadek, w którym wykorzystano podpisy nieświadomych posłów.
Zobacz także