Tymczasowa zapora na granicy z Rosją ma być podobna do tej, jaka powstała na granicy polsko-białoruskiej
Tymczasowa zapora na granicy z Rosją ma być podobna do tej, jaka powstała na granicy polsko-białoruskiej Piotr Molecki / East News
Reklama.
  • Na zaporę z obwodem kaliningradzkim złożą się trzy rzędy drutu ostrzowego, konstrukcja będzie miała wysokość 2,5 metra i prawie 4 metry szerokości
  • – Prace nad ogrodzeniem będą trwały szybko dlatego, że polscy saperzy mają doświadczenie, które nabyli rok temu, budując zaporę na granicy z Białorusią – powiedział w środę rano szef MON Mariusz Błaszczak
  • – Mam nadzieję, że Ministerstwo Obrony Narodowej dobrze rozpoznało temat, ale moim zdaniem ta zapora jest potrzebna – stwierdza w rozmowie z naTemat Tomasz Luto, burmistrz Gołdapi
  • – Zdecydowałem o podjęciu działań, które wzmocnią bezpieczeństwo na granicy. Już dziś rozpoczną się prace, podjęte przez saperów, żołnierzy Wojska Polskiego dotyczące zbudowania tymczasowej zapory na granicy z obwodem kaliningradzkim – poinformował w środę rano Mariusz Błaszczak.

    MON odgradza Polskę od Rosji

    Szef MON tłumaczył na konferencji prasowej, że budowa muru ma związek z lotniskiem w obwodzie kaliningradzkim, które zostało otwarte dla lotów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.

    Jak usłyszeliśmy w Warmińsko-Mazurskim Oddziale Straży Granicznej, budowę tymczasowej zapory na polsko-rosyjskiej granicy rozpoczęto w środę w gminie Dubeninki, w rejonie północnego trójstyku granic Polski, Litwy i Rosji.

    Budowa zapory będzie przebiegała jednocześnie w kilku miejscach na odcinku 200 km. Złożą się na nią trzy rzędy drutu ostrzowego, a cała konstrukcja będzie miała wysokość 2,5 metra i prawie 4 metry szerokości.

    Jak dodał minister obrony narodowej, równolegle będą prowadzone prace związane z zakładaniem perymetrii, czyli urządzeń pozwalających na elektroniczne monitorowanie tego, co dzieje się na granicy.

    Długość morskiej granicy Polski z Rosją wynosi 22 km, lądowej – około 200 km. Z obwodem kaliningradzkim graniczą województwa warmińsko-mazurskie i pomorskie, a także w jednym miejscu podlaskie.

    Przypomnijmy jednak, że od dwóch lat Rosjanie mogą wjeżdżać do naszego kraju tylko w wyjątkowych sytuacjach. To efekt rozporządzenia z 13 marca 2020 roku ws. czasowego zawieszenia lub ograniczenia ruchu granicznego. Obecnie czynne są dwa drogowe przejścia graniczne z obwodem kaliningradzkim – w Grzechotkach i Bezledach.

    Wrześniowa nowelizacja rozporządzenia MSWiA wprowadziła jednak nowe restrykcje. Zmniejszył się między innymi zakres wyjątków, aby wykluczyć podróżowanie Rosjan do Polski w celach turystycznych, biznesowych, kulturalnych i sportowych. Od dnia, w którym zaostrzono przepisy wjazdowe dla Rosjan, na przejściach granicznych w Grzechotkach i Bezledach cofnięto około 170 osób.

    Burmistrz Gołdapi: Mam nadzieję, że MON dobrze rozpoznało temat

    W środę Mariusz Błaszczak przekonywał, że budowa tymczasowego muru ma nie tylko poprawić bezpieczeństwo, ale także sprawić, by granica z Rosją była "szczelna". Tym samym językiem mówią także pogranicznicy.

    – Fizycznie zaporę na granicy z obwodem kaliningradzkim będą budować żołnierze, a jej powstanie to efekt naszego wniosku – tłumaczy w rozmowie z naTemat mjr Mirosława Aleksandrowicz, rzeczniczka Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Straży Granicznej.

    W-MOSG ochrania granicę z obwodem kaliningradzkim na odcinku prawie 200 km, w tym celu pogranicznicy wykorzystują również wieże obserwacyjne.

    – Na ochranianym odcinku mamy 6 takich wież. Bez względu na warunki atmosferyczne możemy obserwować granicę zarówno w dzień, jak i w nocy. Patrole SG, które są w terenie 24 godziny na dobę i przez 7 dni w tygodniu, do dyspozycji mają także specjalistyczny sprzęt służbowy, m.in. pojazdy obserwacyjne, gogle i kamery noktowizyjne. Ta zapora to kolejny element zabezpieczenia granicy Unii Europejskiej, bardzo potrzebny – podkreśla mjr Mirosława Aleksandrowicz.

    Około czterech kilometrów na północ od centrum Gołdapi na Mazurach znajduje się drogowe przejście graniczne Gołdap-Gusiew, ale od ponad dwóch lat – podobnie jak to w Gronowie niedaleko Braniewa – jest nieczynne.

    – Wierzymy, że takie decyzje są podejmowane po wcześniejszym dogłębnym przeanalizowaniu danej sytuacji czy danego zagrożenia. Mam więc nadzieję, że Ministerstwo Obrony Narodowej dobrze rozpoznało temat i, moim zdaniem, ta zapora jest potrzebna – mówi w rozmowie z naTemat Tomasz Luto, burmistrz Gołdapi.

    Samorządowiec przyznaje, że żadnego pisma z MON do tej pory nie otrzymał (dzwoniliśmy też do Urzędu Miasta w Bartoszycach i o budowie muru urzędnicy dowiedzieli się do od nas). Dodaje też, że obaw przed zagrożeniem ze strony Rosji w mieście nie widać.

    – Żyjemy w terenie przygranicznym, w obecności różnych służb, więc nasi mieszkańcy wiedzą i zapewne są przyzwyczajeni do tego, gdzie mieszkają. Nie wiemy też dzisiaj, czy decyzja MON wpłynie w jakiś sposób na miasto i samorząd. Wierzę natomiast, że prewencyjna działalność poszczególnych ministerstw doprowadzi do tego, że to zagrożenie nie będzie dla nas w ogóle odczuwalne – zaznacza Tomasz Luto.

    I dodaje: – Patrząc na to, co działo się kilka miesięcy temu i co dzieje się nadal na granicy polsko-białoruskiej, decyzję o budowie zapory oceniam pozytywnie. Uważam, że wyprzedzające działania są potrzebne. Trzeba chronić mieszkańców i odstraszać od siebie zagrożenie. Przykład białoruski – mimo niektórych odmiennych reakcji osób, ugrupowań czy stowarzyszeń – pokazał, że takie działanie było i jest to potrzebne.

    Na początku marca Rada Miejska Gołdapi, podobnie jak wiele polskich gmin, zerwała umowy o współpracy z samorządowymi partnerami z Federacji Rosyjskiej – rejonem Gusiew i miastem Dubna. Uchwały w tej sprawie przyjęto jednogłośnie.