– Najprawdopodobniej winien tego nie będzie nikt. Takie rzeczy przy tego typu projektach się zdarzają – tak o wykrytej wadzie konstrukcyjnej na PGE Narodowym powiedział w sobotę rano minister sportu Kamil Bortniczuk. Dzień wcześniej pracownicy TVP Info powiązali usterkę na warszawskim stadionie z rządem Donalda Tuska.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kamil Bortniczuk poinformował, że wada w konstrukcji stalowo-linowej dachu Stadionu Narodowego jest poważna
Dotyczy, jak stwierdził, "potężnego elementu – większego od samochodu osobowego – odlewanego indywidualnie na potrzeby tego projektu"
– Niektórych rzeczy nie jesteśmy w stanie przewidzieć ani nawet roztropnym działaniem zapobiec, bo takie rzeczy się po prostu pojawiają – stwierdził minister sportu i turystyki
– Pracujemy dokładnie z tymi samymi ludźmi, którzy 10 lat temu ten stadion projektowali, budowali i oddawali do użytku. Są to osoby, które ten obiekt doskonale znają. Ich wskazanie było bardzo wyraźne – natychmiast zamknąć, nie wpuszczać tam ludzi. Jak rozumiem, w ich ocenie istnieje ryzyko katastrofy budowlanej – przyznał Bortniczuk.
Kto zawinił? Bortniczuk: Takie rzeczy się zdarzają
Ziemiec dopytywał, kto zawinił w sprawie PGE Narodowego. Przegląd, który odbył się w marcu, niczego nie wykazał. Wady w konstrukcji wykryto dopiero kilka dni temu.
– Najprawdopodobniej winien tego nie będzie nikt – odparł Bortniczuk i dodał: – Takie rzeczy przy tego typu projektach się zdarzają. Odlewy metalowe raz na jakiś czas charakteryzują się tym, że mają jakąś wadę i ona się ujawnia, ale nigdy nie wiadomo kiedy.
– Jakbym miał szukać pozytywów w całej tej sytuacji, to cieszę się, że zadziałały procedury kontrolne, które stosujemy na stadionie. W tym roku przeglądy były dwa – przekazał polityk. – Jak widać, niektórych rzeczy nie jesteśmy w stanie przewidzieć, ani nawet roztropnym działaniem zapobiec, bo takie rzeczy się po prostu pojawiają – podkreślił.
Minister sportu przekazał też, że w poniedziałek otrzyma od wykonawcy i projektanta stadionu konkretną propozycję rozwiązania technicznego. Chodzi o to, aby zabezpieczyć PGE Narodowy i "mieć pewność, że lina się nie zerwie i nie dojdzie do tragedii".
Za naprawę wadliwego elementu dachu stadionu ma zapłacić Skarb Państwa. Bortniczuk zastrzegł jednak, że "jeśli okaże się, że winny jest projektant czy wykonawca tego konkretnego odlewu", ministerstwo będzie dochodzić swoich praw.
W TVP Info znaleźli winnego: oczywiście Tuska
Informacja o problemach ze Stadionem Narodowym szybko obiegła największe ogólnopolskie media, a czytelnicy pasków TVP Info byli przekonywani, że awaria to wina Tuska. Pracownicy telewizji publicznej wykorzystali całą sytuację do ataku właśnie na rząd PO-PSL, za którego czasów wybudowano PGE Narodowy.
"Sztandarowa inwestycja rządu Donalda Tuska nie nadaje się do użytku"; "Rząd Tuska wybudował Stadion Narodowy za niemal 2 mld zł, który już wymaga gruntownego remontu" – takie słowa pojawiły się w piątek na paskach w TVP Info.
Stadion Narodowy jest zamknięty do odwołania. W środę miał się na nim odbyć mecz towarzyski Polska – Chile. W piątek wieczorem PZPN poinformował, że spotkanie zostanie rozegrane na stadionie Legii Warszawa.