nt_logo

Młodzieżowe czy może raczej Incelskie Słowo Roku? Fajny plebiscyt wymknął się spod kontroli

Bartosz Godziński

17 listopada 2022, 20:23 · 5 minut czytania
Młodzieżowe Słowo Roku jak zwykle wzbudza emocje, ale w tej edycji jury ewidentnie nie skumało bazy. Do finału dostały się określenia znane z forów szeroko pojętej manosfery i skrajnej prawicy, które nie dość, że zostały wyjaśnione bez tego kontekstu, to niektóre są obraźliwe. Jak "łymyn", które wcale nie jest odpowiednikiem powiedzonka "Ach, te kobiety!".


Młodzieżowe czy może raczej Incelskie Słowo Roku? Fajny plebiscyt wymknął się spod kontroli

Bartosz Godziński
17 listopada 2022, 20:23 • 1 minuta czytania
Młodzieżowe Słowo Roku jak zwykle wzbudza emocje, ale w tej edycji jury ewidentnie nie skumało bazy. Do finału dostały się określenia znane z forów szeroko pojętej manosfery i skrajnej prawicy, które nie dość, że zostały wyjaśnione bez tego kontekstu, to niektóre są obraźliwe. Jak "łymyn", które wcale nie jest odpowiednikiem powiedzonka "Ach, te kobiety!".
Młodzieżowe Słowo Roku 2022 wywołało kontrowersję m.in. za sprawą hasła "łymyn". Fot. kadr z YouTube, logo PWN
  • Już można głosować na Młodzieżowe Słowo Roku 2022. Do finału plebiscytu PWN dostało się 20 haseł, które wybrało jury spośród zgłoszeń internautów.
  • Wśród nich są takie zwroty jak "gigachad", "sigma", "baza" czy "łymyn", które pochodzą z mizoginistycznych i prawicowych subkultur.
  • Internauci są zaniepokojeni tym, jak silny wpływ mają takie środowiska na współczesną narrację w sieci.

Rozumiem, że poloniści i eksperci od nowomowy nie przesiadują na 4chanie, Reddicie czy Wykopie, ale w tym roku szczególnie poraża brak kontekstu przy wyjaśnieniach niektórych słówek, które znalezły się na liście nominowanych. Pamiętacie jak w 2020 wygrała "Julka", ale jury się z się z tego wycofało? W tym roku mamy podobny casus. I jest nim niby niepozorne słówko "łymyn" (zwykle pisane z emoji kawy), które też ma spore szanse na zwycięstwo.

spolszczone żartobliwe określenie kobiet zachowujących się nieracjonalnie (wymowa ang. słowa women w l. mn.); współczesny odpowiednik powiedzenia: "Ach, te kobiety" z nutą pobłażliwości lub ironii.łymynwedług PWN

PWN strzela sobie w kolano. "Łymyn" jest używane nie żartobliwie, ale pogardliwie, na zasadzie "głupie baby"

"Łymyn" wzięło się z viralowego filmiku z gry "Team Fortess 2". Dwóch bohaterów widzi przechodzacą kobietę i jeden mówi, "hmm, kobiety", po czym obaj wybuchają gromkim śmiechem i siorbią sobie przy tym kawkę (dlatego właśnie dodawane jest takie emoji). Mem pochodzi z 2017 roku, ale do tej pory chętnie jest używany – również w Polsce. Tutaj macie przykład z Twittera, jak to działa w sieci. Oczywiście poszło o stereotypy płciowe dotyczące prowadzenia samochodów.

Poniżej z kolei kolejny dowód na to, że definicja z PWN ma się nijak do rzeczywistości, bo to słówko jest uznawane również przez wtajemniczone internautki za obelgę (tzn. słowo "kobiety" przecież samo w sobie nie obraża, ale nadaje mu się przez to taki charakter), więc kłóci się z regulaminem. Więc faceci tym bardziej używają go do wyśmiewania ich komentarzy lub po prostu robią to z braku argumentów. Nie trzeba żadnego klasycznego wyzwiska, tylko zwyczajne łymyn.

Na profilu Młodej Lewicy też pojawił się o tym post. Jego autor/ka zwraca uwagę na to, że Młodzieżowe Słowa Roku od lat uderzają w kobiety. I jest w tym sporo racji, bo do finałów dostawała się nie tylko "Julka", ale i "p0lka" (to określenie wprost z Wykopu) czy "alternatywka" - wszystkie rzecz jasna mają podtekst pejoratywny. Jedynie "jesieniara" jest faktycznie ironiczna, wręcz autoironiczna, bo jesieniary same siebie lubią tak nazywać. Trochę jak kociary.

Nie jest przypadkiem, że wśród nominowanych słów jest "łymyn", mające na celu zdyskredytować młode kobiety, które śmią wyrażać swoje zdanie niezgodne z prawicowymi dogmatami, które dominują w przestrzeni internetowej. Takim samym słowem jest "Julka", której zwycięstwo spowodowało… niewyłonienie Młodzieżowego Słowa Roku dwa lata temu. Mizioginia ma się niestety świetnie. Zaczyna się od wyśmiewania kobiet chcących zmienić coś w swoim otoczeniu, by potem stać się czymś gorszym. Hejt wobec kobiet nie jest nowym zjawiskiem, on już był zakorzeniony. Dlatego tym bardziej nie możemy dawać przyzwolenia na hejt w internecie. Młoda Lewica

Do finału Młodzieżowego Słowo Roku weszło wiele incelskich haseł bez żadnych wyjaśnienia.

"Łymyn" pochodzi ze słownika manosfery, czyli miejsc w sieci, gdzie mężczyźni spotykają się, by pogadać o męskich sprawach (i fajnie, że są takie przystanie, gdzie faceci w swoim gronie może pogadać o zainteresowaniach, ale i problemach) i przy okazji powyżywać się na kobietach (niestety zawsze jest ta druga strona medalu). Mowa tu o wszelkiej maści forach i serwisach społęcznościowych tj. 4chan, Reddit czy Wykop, które upodobały sobie nie tylko incele, ale i skrajna prawica (rzecz jasna nie są przez nich w pełni zdominowane, ale stanowią sporą część).

Nawet nie zdajemy sobie sprawy ile słówek czy memów, których używamy codziennie, ma dość mroczny kontekst – wcześniej tak było np. ze smutną żabą Pepe, która swego czasu była maskotką rasistów. Teraz tak jest z "Gigachadem", który się upowszechnił w całym w interencie. I wbrew temu, co przeczytamy, na stronie PWN, nie oznacza tylko "osoby idealnej" ani nie jest homonimem "Ale czad!" (sic!).

"Chady" i przerysowane "Gigachady" to w tych subkulturach przystojne samce alfa, dla których seks z pięknymi kobietami to normalka. Są przeciwieństwem inceli, którzy uważają, że nie mogą zaciągnąć "łymyn" do łóżka tylko dlatego, że są nieatrakcyjni fizycznie lub mniej przebojowi (zupełnie nie biorą pod uwagę takiego szczegółu jak np. ich wypaczony światopogląd).

Twierdzą, że kobiety lecą tylko i wyłącznie na wygląd i nie przeszkadza im wtedy nawet to, że są poniżane przez "chadów" i traktowane przedmiotowo. Dowodem na to ma być m.in. polski "projekt Klaudiusz", czyli słynny eksperyment na Tinderze (przeczytacie o nim w artykule Kamila Rakoszy). Niektórzy incele ponoć sobie robili operację szczęki, by była kwadratowa jak u tego gościa z memów.

Na liście nominowanych "młodzieżowych" słów jest też (samiec) sigma, czyli według PWN "mężczyzna silny, niezależny, intrygujący, pewny siebie, podziwiany, ale nieafiszujący się ze swoimi sukcesami". Jest w tym trochę racji, ale znów brakuje w nim jego prawdziwej natury. Wymyślenie tego słówka przypisuje się skrajnie prawicowemu blogerowi i aktywiście Theodore'owi Robertowi Beale'owi i więcej o tym przeczytacie w artykule o samcach sigma Mai Mikołajczyk.

Zgodnie z koncepcją Beale'a, jeśli Alfa jest zwierzęciem stadnym o ambicjach do przewodzenia grupą, to Sigma jest "samotnym wilkiem" w typie bohaterów z westernów granych przez Clinta Eastwooda. Taki osobnik nic sobie nie robi z hierarchii i konwenansów społecznych, a pomimo tego udaje mu się odnosić sukces w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Maja Mikołajczyk

Jeszcze dogłębniej te określenia przeanalizował fanpage "O języku" na Facebooku (polecam przeczytać cały post). Zauważa też, że tak popularne wśród polskich libków i lewicy słówko "baza" również ma swoję genezę na... prawicowych grupkach. "W ich słowniku służyło do wyrażenia aprobaty dla rzeczy i postaw odrzucających liberalizm i lewicowe wartości (przeciwieństwo 'woke')" - czytamy. PWN w ogóle o tym nie wspomina.

Do tego dorzuciłbym jeszcze "NPC", które też jest na liście nominowanych haseł w tym roku i wchodzi w skład tego samego uniwersum. Teoretycznie pochodzi z gier RPG, gdzie jest skrótem od "non-player character", czyli bohaterów niezależnych – to postacie sterowane przez komputer, które np. zlecają nam misje. Ja się jednak spotkałem z tym, że "enpece" to tak naprawdę... większość ludzkości.

"NPC" (w memach są przedstawiane jako "Wojak" o pustym wyrazie twarzy) to osoby, które nie potrafią myśleć samodzielnie, powtarzają zaszłyszane w mediach głównego nurtu slogany i nie prowadzą dialogu wewnętrznego. Jak właśnie zapropogamowane postacie z gier. Istnieją by "pić, jeść, spać jak Tamagochi" – cytując klasyków. Wiąże się to wszystko też z teorią symulacji, "Matriksem", w którym rzekomo funkcjonujemy. Dosłownie lub w przenośni.

Osoby, które nie są NPC-ami, to ci wszyscy, którzy łyknęli "czerwoną pigułkę" (to też nawiązanie do filmu sióstr Wachowskich, co jest bardzo ironiczne) – posiedli wiedzę tajemną z 4chana, Reddita i Wykopu o tym, jak naprawdę skonstruowane są związki damsko-męskie i ogólnie świat (tutaj teorie spiskowe to fakty). Stąd też określenie "redpillersi", którzy stoją w opozycji do bezmyślnych NPC-ów.

Młodzieżowe Słowo Roku 2022 może skończyć krindżowo.

Młodzieżowe Słowo Roku jest super inicjatywą i zabawą (no, może nie dla adminów fanpage'y firmowych, którzy potem muszą na siłę robić memy), bo niemal wszyscy kochamy słowotwórstwo i zabawy językiem, ale zastanawiam się nad jego przyszłością. Z jednej strony cenzura przeczy charakterowi plebiscytu i ogólnie podstawowym wartościom internetu.

Z drugiej strony do społecznego dyskursu przedostają się słówka i memy wykreowane przez toksyczne i szkodliwe grupy, które teraz pewnie pysznią sie ze swoich sukcesu, a w tym roku przepięknie (by nie napisac E P I C K O) udało im się strollować PWN i ogólnie mainstream.

Na pewno trzeba poprawić proces riszerczu i rozbudować definicje nominowanych haseł, by ludzie naprawdę wiedzieli, na co głosują i dlaczego dane słówko jest "młodzieżowe". Wyniki tegorocznego plebiscytu poznamy na początku grudnia (głosować można do końca listopada tutaj) i nie chcę krakać, ale jeśli tyle osób proponowało incelskie zwroty, to w tym roku finał też może być mocno krindżowy.