Tomasz Siemoniak w rozmowie z naTemat podkreśla, że przez ostatnie 7 lat PiS zaniedbał obronę przeciwrakietową i przeciwlotniczą, ale niezależnie od tego eksplozji w Przewodowie pewnie i tak nie dałoby się uniknąć. – Nie ma co tworzyć złudzenia, że są takie systemy, które każdą rakietę w każdej sytuacji są w stanie wychwycić – mówi minister obrony w latach 2011-2015.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
We wtorek o 15:40 doszło do wybuchu w miejscowości Przewodów pod Hrubieszowem – spadły tam rakiety
To wieś przy granicy z Ukrainą – Ukraina od 24 lutego broni się przed rosyjską napaścią
W wyniku eksplozji w Przewodowie zginęły dwie osoby
Agencja Reutera: prezydent USA Joe Biden poinformował przywódców państw NATO, że incydent to efekt uboczny działań ukraińskiej obrony przeciwlotniczej
Od wtorku wieczorem kraj żyje eksplozją w Przewodowie. Pierwszym źródłem, z którego Polacy mogli się dowiedzieć o tym, że w przygranicznej wsi spadły rakiety, była amerykańska agencja informacyjna Associated Press. Do środy przed południem nie było wiadomo, kto je wystrzelił.
Na platformach społecznościowych internauci gorączkowo spekulowali, czy Rosja zaatakowała Polskę, a rząd wzywał do zachowania spokoju. Po kilkunastu godzinach od incydentu prezydent USA Joe Biden przekazał liderom państw NATO, że eksplozja w Przewodowie to nieszczęśliwy wypadek – niezamierzony efekt działań ukraińskiej obrony powietrznej, która odpiera napaść Rosji.
Wybuch rakiet w Przewodowie. Tomasz Siemoniak komentuje
Incydent komentuje dla naTemat Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej. Polityk KO podkreśla, że winę za wybuch w Przewodowie ponosi Rosja – bo to ten kraj wywołał wojnę, która toczy się za naszą wschodnią granicą.
– Nie ma żadnej wątpliwości, że pełną odpowiedzialność za wojnę, napaść na Ukrainę i wszelkie straty, ponosi Rosja. To jest kwestia oczywista. Sprawę trzeba wyjaśnić, a amerykańscy eksperci współpracują z polskim rządem. I prezydent Biden ma tu wiedzę ze źródeł, natomiast niezależnie od tego, czy to była rakieta wystrzelona przez agresorów, czy przez obrońców, to istota sprawy się nie zmieni – mówi minister obrony w rządzie PO-PSL.
Obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa w Polsce
Tomasz Siemoniak jest zdania, że Polska ma dużo do zrobienia w dziedzinie obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej. Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej uważa, że rządzące Prawo i Sprawiedliwość zaniedbało ten obszar.
Do realizacji projektu, podkreśla poseł KO, jednak nie doszło.
– Po okresie zwłoki, przeciągania, hamowania, w końcu po odejściu ministra Macierewicza podpisano umowę na dwie baterie. Pierwsza z nich przyjechała na testy, wciąż nie ma umowy na następne sześć, a dla Polski osiem baterii to jest absolutne minimum – ocenia Tomasz Siemoniak.
Były minister obrony zwraca uwagę na to, że obrona przeciwrakietowa i przeciwlotnicza są kluczowe dla utrzymania zdolności bojowych wojska.
– Cóż po czołgach, cóż po innego rodzaju sprzęcie, jeżeli przestrzeń powietrzna nie będzie dobrze broniona? – pyta retorycznie Tomasz Siemoniak.
Siemoniak: Obrona powietrzna zwykle chroni obiekty krytyczne
Część internautów, którzy śledzą sprawę wybuchu w Przewodowie, zastanawia się, czy Polska w ogóle ma obronę przeciwrakietową, skoro rakiety spadły na polskie terytorium.
Tomasz Siemoniak – mimo całego krytycyzmu wobec polityki PiS – wskazuje, że nawet gdyby rząd kupił osiem Patriotów, zdarzenia takiego jak w Przewodowie trudno jest uniknąć.
– Oczywiście nie ma co tworzyć złudzenia, że są takie systemy, które każdą rakietę w każdej sytuacji są w stanie wychwycić. Na to może sobie pozwolić Izrael z "żelazną kopułą", ale jest państwem mniejszym terytorialnie i ten typ zagrożenia rakietowego też jest inny – tłumaczy szef MON w latach 2011-2015.
– Zwykle systemy obrony powietrznej służą obronie jednostek wojskowych, obiektów krytycznych, ważnych elementów na terytorium danego kraju, więc ja bym w kontekście wczorajszego zdarzenia nie ruszał tego wątku – ucina polityk.
Jednak, kontynuuje poseł, nie zwalnia to władz z obowiązku stworzenia solidnego systemu obrony powietrznej.
– Liczę na to, że umowa na te następne sześć baterii Patriot będzie szybko podpisana. Oczekiwałbym – mówił o tym dziś na posiedzeniu klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Donald Tusk – że jednak polski rząd przemyśli udział w europejskim projekcie obrony przeciwrakietowej niezależnie od naszego zaawansowania. Warto brać udział we wszystkim, co zwiększa bezpieczeństwo nieba nad Polską i Europą – ocenia Tomasz Siemoniak.
Siemoniak o wybuchu rakiet w Przewodowie: Trzeba wyciągnąć wnioski
Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej zwraca uwagę na ludzki wymiar eksplozji w Przewodowie.
– To ogromna tragedia, składam wyrazy współczucia rodzinom ofiar. To kompletnie niewinne osoby, które nie miały nic wspólnego z działaniami wojskowymi – mówi Siemoniak.
Minister obrony w rządzie PO–PSL podkreśla, że ten dramat nie pozwala zapomnieć o tym, co się dzieje w Ukrainie, która od 9 miesięcy codziennie broni się przed rosyjską inwazją.
– Nie ma wojny tylko w telewizorze. Wojna to są realne zagrożenia, a takie sytuacje biorą się z tego, że Rosja dokonała wczoraj zmasowanego ataku na Ukrainę. W gruncie rzeczy czy bliżej granicy wschodniej, czy dalej, Polska od 24 lutego jest państwem bardziej zagrożonym. Trzeba z tego wyciągać wnioski i na poziomie państwowo–wojskowym – konkluduje Tomasz Siemoniak.
Obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa to jeden z wielu obszarów zaniedbanych bardzo przez siedem lat rządów PiS-u. My pozostawiliśmy praktycznie gotowe porozumienie między rządami Polski i Stanów Zjednoczonych o zakupie ośmiu baterii Patriot.