
"Największy cham, ruska onuca". Gosiewska nie wytrzymała po słowach Brauna
– Jakże to prostackie! – wypalił Grzegorz Braun, gdy Małgorzata Gosiewska przerwała jego wystąpienie. Na odpowiedź wicemarszałkini Sejmu nie trzeba było długo czekać. – A pan to jeszcze modli się po polsku, czy już po rosyjsku? – zapytała.
Parlamentarzysta Konfederacji próbował odpowiedzieć, jednak polityczka Prawa i Sprawiedliwość kontynuowała: – Największy cham Rzeczypospolitej i ruska onuca. Chwilę później stwierdziła, że "to nie poseł, to cham".
Krótka wymiana zdań została odnotowana przez opinię publiczną i prędko zaczęła być szeroko udostępniana w mediach społecznościowych. Zwolennicy opozycji demokratycznej podzielili się co do oceny sytuacji.
"Przyganiał kocioł garnkowi", "Co do treści, to się zgadzam, ale forma?", "Ja nie przyklasnę pomimo jasnej opinii o Braunie. Sejm to nie obora", "Cham jest z Brauna, ale nie można tak jako marszałek do posła mówić? Sejm w rynsztok zamienili" – komentowali użytkownicy Twittera.
Konfederacja chce odwołania Gosiewskiej
Władze koła poselskiego Konfederacji stanęły murem za swoim członkiem. W czwartek Robert Winnicki zwołał konferencję prasową, podczas której zażądał wyciągnięcia konsekwencji wobec posłanki obozu rządzącego.
– Liczymy na to, że w tym Sejmie, mimo wszystko, znajdzie się większość do tego, żeby prostackie zachowania pani marszałek ukrócić poprzez jej odwołanie – powiedział, po czym zaapelował do posłów z innych klubów o złożenie podpisów pod wnioskiem o odwołanie Gosiewskiej ze stanowiska.
Konfederacja nie jest bowiem w stanie załatwić tej sprawy samodzielnie. Do złożenia wniosku potrzeba bowiem 15 podpisów, podczas gdy koło skrajnej prawicy liczy 11 członków. W ostatnim czasie ugrupowanie zasilił Stanisław Tyszka, jednak to wciąż zbyt mało, by poddać inicjatywę pod głosowanie.
Co rozwścieczyło Małgorzatę Gosiewską? Oto przemówienie Grzegorza Brauna
Grzegorz Braun jest znany z łamania regulaminu Sejmu, nieprzestrzegania obostrzeń sanitarnych oraz antyukraińskich poglądów. Małgorzatę Gosiewską wyprowadził z równowagi słowami krytyki pod adresem rządu.
Zarzucał Prawu i Sprawiedliwości brak kontroli nad wydatkami, a chwilę później popisał się poglądami na temat wojny za naszą wschodnią granicą.
– Pytanie jest o horyzont czasowy. Jeśli dziś postrzegacie aktualną sytuację jako stan wyższej konieczności, który ma was upoważniać do produkowania banknotów, rabowania Polaków, to kiedy ten stan ustąpi? – zapytał.
– Jakie warunki, na którym froncie wojennym mają być spełnione, żebyście stwierdzili, że czas wracać do normalności? – zakończył swoją wypowiedź.
Zobacz także