We wsi Borowce pod Częstochową ponad rok temu doszło do tajemniczej zbrodni, którą żyła cała Polska. W domu jednorodzinnym znaleziono ciała trzyosobowej rodziny. Podejrzany w tej sprawie Jacek Jaworek, którego krewni ponieśli śmierć, rozpłynął się w powietrzu. Teraz śląska policja wznowiła poszukiwania mężczyzny.
Reklama.
Reklama.
W nocy z 9 na 10 lipca 2021 roku pod Częstochową została zastrzelona trzyosobowa rodzina, z miejsca zdarzenia udało się zbiec najmłodszemu z dzieci
Ofiarami byli brat poszukiwanego Jacka Jaworka, jego żona i ich 17-letni syn
Po ponad roku od zbrodni śląska policja wznowiła poszukiwania w okolicy miejsca zbrodni
Trzy dni trwały poszukiwania zaplanowane pierwotnie na tydzień. Jak podsumowuje policja, około 600 osób zajęło się przeczesaniem niemal trzech tysięcy hektarów lasu. Wszystko po to, by znaleźć coś, co pozwoliłoby przybliżyć policję do rozwiązania sprawy morderstwa we wsi Borowce. Niestety, akcja nie przyniosła przełomu.
Już w zeszłym roku mówiło się, że poszukiwania 54-letniego Jacka Jaworka są najszerzej zakrojonymi od lat. Przynajmniej na Śląsku.
Mimo użycia dronów i psów gończych, policji nie udało się ująć mężczyzny podejrzanego o zastrzelenie brata, jego żony i starszego syna – podaje RMF FM. Przypomnijmy – z miejsca zbrodni udało się uciec tylko młodszemu, 13-letniemu synowi zastrzelonego Janusza Jaworka. Gdy padały strzały, chłopiec ukrył się w domu.
Zbrodnia w Borowcach - jakie były motywy?
Posesja należała do rodziców braci Jaworek, natomiast po ich śmierci zamieszkał tu o 10 lat młodszy od Jacka Janusz z rodziną. Jacek Jaworek pracował poza granicami Polski jako budowlaniec. Do 2020 roku pomieszkiwał w Austrii, Włoszech i Australii. Do Borowców pod Częstochowąwprowadził się po wyjściu z zakładu karnego, gdzie trafił za niepłacenie alimentów.
Wedle relacji mieszkańców wioski, a także dalszej rodziny, układy między braćmi początkowo były dobre. Potem mieli zacząć spierać się o majątek po rodzicach, którego nigdy nie podzielili.
Za Jaworkiem wysłano list gończy, Europejski Nakaz Aresztowania, a nawet wystawiono czerwoną notę Interpolu. Za pomoc w odnalezieniu przestępcy wyznaczono także nagrodę w wysokości 20 tysięcy złotych.
Co stało się z Jackiem Jaworkiem?
Po ponad roku od tragedii rysują się dwa scenariusze dotyczące dalszych losów 54-latka. Pierwszy z nich mówi, że mężczyźnie udało się przekroczyć granicę. Według drugiego Jaworek już dawno nie żyje. Zdaniem kryminologów niewykluczone, że mężczyzna po dokonaniu zbrodni mógł popełnić samobójstwo.
Zakończone właśnie poszukiwania miały pomóc w potwierdzeniu lub obaleniu tej hipotezy. Las w promieniu pięciu kilometrów od miejsca zbrodni wcześniej był trudno dostępny ze względu na powalone drzewa, policja nie mogła go więc przeszukać ze względu na potencjalne niebezpieczeństwo dla funkcjonariuszy biorących udział w oględzinach.
Było to możliwe dopiero po uprzątnięciu terenu przez leśników. Niestety praca blisko 600 osób, które przeczesywały las przez ostatnie trzy dni, nie dała rezultatów. Nie udało się znaleźć żadnych śladów, które pomogłyby rozwikłać zagadkę zniknięcia Jacka Jaworka. Sprawa jest tym bardziej tajemnicza, że służby rozpoczęły poszukiwania krótko po dokonaniu zbrodni.