Beata Szydło to z pewnością as w rękawie Jarosława Kaczyńskiego, nawet jeśli oboje nie żywią do siebie sympatii. Była premier jest jedną z najpopularniejszych liderek Prawa i Sprawiedliwości. Jej decyzja z 2015 roku może jednak zaważyć o jej przyszłości. – Niezależnie od Trybunału Stanu, zarzuty może stawiać prokuratura – mówi dla naTemat mec. Jacek Dubois.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Beata Szydło zastąpi Mateusza Morawieckiego?", "Szydło chce przejąć schedę po Dudzie?", "Chce objąć stery na prawicy" – piszą co jakiś czas media od lewa do prawa
Jedno jest pewne – Szydło wciąż ma ogromny polityczny potencjał i niemałe ambicje. Raczej nie wybiera się na polityczną emeryturę
Polityczka może jednak nie uciec przed odpowiedzialnością za nieopublikowanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego w 2015 roku
– Jeżeli zostałaby skazana prawomocnym wyrokiem, nawet nie mogłaby kandydować do Sejmu – tłumaczy dla naTemat mec. Jacek Dubois
Beata Szydło na prezydenta? Przeszłość może pokrzyżować jej plany
Odświeżmy więc naszą pamięć. 3 grudnia w 2015 roku Beata Szydło dała impuls dla powstania licznych inicjatyw obywatelskich, które zorganizowały masę protestów przeciw Prawu i Sprawiedliwości.
Ówczesna premierka wstrzymała publikacje wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Wyrok dotyczył ustawy z 2015 roku o tejże instytucji. To była pierwsza tego typu sytuacja w historii III RP.
Dlaczego ta informacja jest tak ważna? – Jeżeli Beata Szydło zostałaby skazana za umyślne popełnienie przestępstwa, nawet nie mogłaby kandydować do Sejmu. Przepis o niekaralności mówi też m.in. o funkcji prezydenta i premiera – potwierdza naTemat mec. Jacek Dubois.
Beata Szydło pod Trybunał Stanu? Mecenas wyjaśnia, co może czekać polityczkę PiS
– Opublikowanie tego wyroku było obowiązkiem wynikającym z racji urzędu. Niewypełnianie obowiązku przez osobę pełniącą funkcję publiczną jest przestępstwem. O tym mówi artykuł 231 Kodeksu karnego – mówi naTemat mec. Jacek Dubois.
Prawnik zauważa jednak, że ważnym elementem jest kwestia przedawnienia przestępstwa. – Jeśli to było tylko i wyłącznie niedopełnienie obowiązku, to przedawnia się to po pięciu latach – dodaje.
– Jeśli jednak obowiązku nie dopełniono w celu uzyskania korzyści osobistej, korzyści w postaci – przykładowo – zajmowania dalej fotelu premiera, to mamy inną kwalifikację i inne przedawnienie – wyjaśnia. To więc stwarza furtkę do pociągnięcia do odpowiedzialności karnej.
Kwestia orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego to jedno. Art. 231 może objąć inne sfery i dziedziny prac rządu kierowanego przez byłą premier.
O sądzeniu polityków Prawa i Sprawiedliwości słyszymy nie od dziś. Mówią o tym i społecznicy i liderzy opozycji. Tu pojawia się jednak pytanie: mówimy o wniosku do Trybunału Stanu czy o tradycyjnym skierowaniu sprawy do prokuratury?
– Są sytuacje, kiedy można skorzystać z dwutorowej ścieżki. Trybunał Stanu jest formą wyciągania odpowiedzialności dla osób sprawujących funkcje publiczne. W tym przypadku głosuje Sejm. Ale jeśli Sejm nie będzie chciał tego zrobić, to przy tym czynie zabronionym, niezależnie od Trybunału, zarzuty może stawiać prokuratura – tłumaczy mec. Dubois.
Co to oznacza? – Te dwa tryby mogą być uruchomione niezależnie. Dopiero po dojściu do wspólnych wniosków, jedna ze spraw może zostać zawieszona, by nie doprowadzić do sporu kompetencyjnego.
Jak na tę kwestię dziś zapatrują się politycy opozycji? Wiceprzewodnicząca Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Lubnauer mówi dla naTemat wprost: – Tego oczekują wyborcy. Mają dość bezkarności władzy.
– Ludzie odpowiedzialni za marnowanie publicznych pieniędzy, jak w przypadku bloku elektrowni w Ostrołęce, kar od TSUE, Izby Dyscyplinarnej, Turowa, czy respiratorów, gdzie nie wiadomo nawet, czy faktycznie skremowana została osoba stojąca za sprzedażą tego sprzętu, powinni zostać rozliczeni – wymienia.
Posłanka podkreśla jednak, że Koalicja Obywatelska nie ma zamiaru naśladować Zbigniewa Ziobry i Jarosława Kaczyńskiego. – Nie będziemy robić tego ręcznie. Skończy się parasol bezkarności, który rozpościera Ziobro i zajmie się tym niezależna prokuratura. Prokuraturze i niezależnym sądom trzeba dać wolną rękę w sprawie ścigania prawdziwych przestępstw – wskazuje.
– Nie chcemy pozaustrojowych rozwiązań, po które sięga Prawo i Sprawiedliwość. Chcemy, by słowom prawo i sprawiedliwości przywrócić pierwotne znaczenie. Skończy się ta władza, skończy – podsumowuje.
Na identyczną kwestię zwraca uwagę Hanna Gill-Piątek. – Każdy dzień rządów Prawa i Sprawiedliwości musi być rozliczony. Rozliczyć trzeba wszystko, każdy nepotyzm, przypadek korupcji – mówi szefowa koła poselskiego Polski 2050.
– Tego nie mogą robić politycy w ramach zemsty. To muszą robić niezależne sądy i Trybunał Stanu – podkreśla.
"Rozwiązaniem na tego typu problemy zawsze był Andrzej Duda"
Zakładając, że – Beata Szydło zostanie skazana za niedopełnienie obowiązków lub inne przestępstwo – zainterweniować będzie mógł Andrzej Duda. W takim wariancie byłaby to ostatnia deska ratunku dla byłej premier.
– Rozwiązaniem na tego typu problemy zawsze był Andrzej Duda. W przypadku prawomocnego skazania tylko on może ułaskawić. Swoją drogą, ułaskawienie Kamińskiego przed uprawomocnieniem się wyroku, było przekroczeniem uprawnień – podsumowuje mec. Dubois.
Jaka więc przyszłość czeka Beatę Szydło i członków PiS, którzy mogli dopuścić się naruszeń? Wszystko wskazuje na to, że decyzja ta nie będzie leżała w gestii polityków, a urzędnika i litery prawa.