Nurek opisał kulisy pierwszych poszukiwań Wieczorek. "Byłem o tym przekonany"
redakcja naTemat
12 stycznia 2023, 08:12·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 stycznia 2023, 08:12
Sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek wciąż nie została rozwiązana. Podczas gdy wciąż trwają przeszukania dawnego budynku Zatoki Sztuki, płetwonurek i biegły sądowy Maciej Rokus opowiedział o pierwszej akcji poszukiwawczej 19-latki, w której brał udział. – Już wcześniej byłem przekonany, że nie znajdziemy tam nikogo – powiedział Onetowi, wspominając przeszukania dna stawów przy Parku Reagana w Gdańsku.
Reklama.
Reklama.
Od zaginięcia Iwony Wieczorek minęło 10 lat. Wciąż nie wiadomo, co się stało z dziewczyną, ale ostatnio w sprawie pojawia się coraz więcej spekulacji i nowych wątków. Stało się tak za sprawą działań podjętych przez śledczych, którzy w grudniu poinformowali o postawieniu zarzutów mataczenia Pawłowi P., jednemu z kolegów Iwony, który w noc jej zaginięcia imprezował z nią w sopockim Dream Clubie.
W grudniu rozpoczęły się też działania śledczych w rejonie dawnej Zatoki Sztuki (dziś to miejsce nazywa się Nowa Zatoka i ma innych właścicieli niż poprzedni lokal). Z lokalem związany był m.in. "Krystek" (jest oskarżony o 65 przestępstw, w tym 40 o charakterze seksualnym, sprawa jest w toku) oraz Marcin T. ps. "Turek" (oskarżony m.in. za współżycie z małoletnimi), współwłaściciel Zatoki a wcześniej: właściciel Dream Clubu w Sopocie.
To właśnie ten klub opuściłaIwona Wieczorek w dniu zaginięcia, a dziennikarze śledczy wskazywali na liczne powiązania między sprawą Wieczorek a otoczeniem "Krystka".
Zaginięcie Iwony Wieczorek. Płetwonurek opowiada, jak wyglądały poszukiwania w stawach w Parku Reagana
Na początku śledczy skupiali się na poszukiwaniach 19-latki na trasie jej powrotu z klubu. Ostatnie zdjęcia monitoringu zarejestrowały ją w momencie, gdy – wracając ze znajdującego w "Krzywym Domku" w Sopocie klubu – szła nadmorskim pasem w gdańskim Jelitkowie.
Najkrótsza droga do jej domu prowadziła przez gdański Park Reagana (jest położony w pasie nadmorskim pomiędzy Jelitkowem a Brzeźnem) – i to właśnie w tej lokalizacji na przełomie lipca i sierpnia 2010 roku poszukiwania prowadzono m.in. w znajdujących się tam dwóch stawach (później Park Reagana był przeszukiwany jeszcze raz, siedem lat po zaginięciu 19-latki). Jedna z hipotez zakładała, że Wieczorek mogła w nich utonąć.
W rozmowie z Onetem szef Grupy Specjalnej Płetwonurków RP i biegły sądowy, Maciej Rokus (to właśnie jego zespół odnalazł m.in. ciała Ewy Tylman czy Jana Lityńskiego), wrócił wspomnieniami do tych poszukiwań.
– Już wcześniej przyjechałem na miejsce z policjantem z Gdańska. Chciałem zapoznać się z obszarem i wybrać najlepszą metodę przeprowadzenia działań. Zanurkowałem w tych stawach. Do dziś pamiętam lodowatą wodę. Człowiek miał odczucie, jakby tam były bijące źródła zimnej wody – powiedział portalowi.
Jak dodał, stawy były głębokie zaledwie na kilka metrów, a podczas ich przeszukiwania użyto m.in. sonaru wysokiej częstotliwości. Ciała 19-latki nie znaleziono, a taki scenariusz płetwonurek miał już podejrzewać wcześniej. – Już wcześniej byłem przekonany, że nie znajdziemy tam nikogo. Gdyby człowiek miał utonąć w tych stawach, to biorąc pod uwagę porę roku i głębokość tych zbiorników, ciało powinno samo wypłynąć w ciągu kilkunastu dni – powiedział Onetowi.
Zatoka Sztuki a zaginięcie Iwony Wieczorek. Prokuratura mówi o tajemnicy śledztwa
Jak informowaliśmy, we wtorek Karol Borchólski z Prokuratury Krajowej, pytany o działania służb w rejonie dawnej Zatoki Sztuki, poinformował naszą redakcję: "Ze względu na dobro prowadzonego śledztwa nie udzielamy żadnych informacji o sprawie".
Z kolei dziennikarz śledczy Mikołaj Podolski w rozmowie z Interią opowiedział, jak prokuratura miała zareagować, gdy w 2015 roku poinformował on śledczych o swoich ustaleniach na możliwe powiązania "Krystka" ze sprawą Wieczorek.
– Usłyszałem w słuchawce śmiech pani prokurator i że coś próbujemy połączyć na siłę. Potem powiedziałem coś, czego oni wówczas nie wiedzieli, czyli że według moich źródeł "Krystek" był bliskim współpracownikiem Dream Clubu, werbował tam młode pracownice, zawoził je i odwoził, i zaczepiał dziewczyny w klubie – powiedział dziennikarz w rozmowie z portalem.
Jak dodał, z jego informacji wynika, że "przez pięć lat nikt nie sprawdził tego wątku", co potwierdzały akta sprawy. Później wezwano go na przesłuchanie w charakterze świadka.