– Nie mówił, co robił w noc zaginięcia, podał kilka różnych wersji wydarzeń, tak samo, jak jego koledzy, z którymi wtedy przebywał. Na jego korzyść przemawiają logowania telefonu – wyjaśnia Interii dziennikarz śledczy Mikołaj Podolski, który od lat bada sprawę zaginionej.
Ekspert wyjaśnia, że Patryk G. był dalszym kuzynem Iwony Wieczorek. Ich relacja z tego powodu wywołała protesty w rodzinie. Ostatecznie jednak para stworzyła związek. – Patryk był wielką miłością Iwony – opisuje. Na skutek nieporozumień, krótko przed zaginięciem, doszło do rozstania.
Wciąż nie są jasne kulisy kłótni między Wieczorek a grupą, z którą bawiła się w sopockim klubie. Paweł P. przedstawił relację, z której wynika, że Iwona dostała informację SMS-em o Patryku G., bawiącym się na dyskotece.
– Nie mamy jednak pewności, że tak było. Przed laty wątek ten nie został dokładnie sprawdzony. A kto wie - może jest kluczowy dla rozwiązania sprawy – mówi Interii dziennikarz śledczy.
Podolski zaapelował, by nie ferować wyroków, dopóki śledczy nie postawią nikomu oficjalnych zarzutów. Należy zaznaczyć, że mężczyzna nie usłyszał żadnych zarzutów. To wskazuje na brak solidnego materiału dowodowego.
O zaginięciu Iwony Wieczorek dziennikarz mówił także w rozmowie z Katarzyną Nowak dla naTemat. – To nie jest już zwykłe śledztwo, tylko gra, a śledczy zaczęli grać bardzo brutalnie, praktycznie jadą po bandzie. Jeśli wkrótce nie rozwiążą zagadki, ocena tych działań będzie musiała być bardzo surowa – powiedział jeszcze po zatrzymaniu Pawła P. i jego partnerki.
W rozmowie z Polską Agencją Prasową b. dyrektor Biura Kryminalnego KGP Marek Dyjasz zwrócił uwagę na fakt, że Iwona Wieczorek musiała znać swojego zabójcę. Stwierdził także, że spośród nazwisk pojawiających się w mediach wyklucza Pawła P. i słynnego "mężczyznę z ręcznikiem".
– Było widać, że coś ukrywa – mówił o Patryku G. Jak dodał, mężczyzna zachowywał się jakby "siedział na rozżarzonych węglach".
Według funkcjonariusza nie mamy jednak do czynienia z planowanym zabójstwem. Podobne podejrzenia w rozmowie z Darią Różańską przedstawił nieżyjący już dziennikarz śledczy Janusz Szostak.
– Musiało dojść do kłótni, awantury, przypadkowego popchnięcia, uderzenia głową. I doprowadziło to do zamroczenia albo i śmierci – powiedział. Jego żona Aldona Szostak zwróciła zaś uwagę, że krąg najbliższych znajomych Iwony Wieczorek może być zastraszany.
– Janusz brał pod uwagę, że ktoś mógł krąg znajomych Iwony zastraszyć. Stąd może ta zmowa milczenia trwa aż 12 lat. Najwyższy czas, żeby ktoś ją przerwał. Mam nadzieję, że policji udało się coś znaleźć – skomentowała dla naTemat.
W sprawie kontaktujemy się z przedstawicielem Prokuratury Krajowej prok. Karolem Borchólskim. W rozmowie z naTemat potwierdził jedynie, że działania na terenie dawnej Zatoki Sztuki wciąż są prowadzone.
Pytany o ustalenia w sprawie odpowiada krótko: – Ze względu na dobro prowadzonego śledztwa nie udzielamy żadnych informacji o sprawie.