
Parlamentarzyści mogliby zasiadać w Sejmie lub Senacie tylko przez dwie kadencje, a po osiągnięciu wieku emerytalnego musieliby złożyć mandat – postulat wprowadzenia takich zmian znalazł się w Senacie. Praktycznie od razu odejść musiałby odejść szereg znanych polityków – na czele z Jarosławem Kaczyńskim, Ryszardem Terleckim czy Małgorzatą Kidawą-Błońską.
Ograniczenie kadencji parlamentarzystów
Propozycja drastycznej zmiany przepisów dot. wykonywania mandatu posła i senatora trafiła do senackiej komisji praw człowieka, praworządności petycji – i będzie przez nią rozpatrzona. Jak argumentuje obywatel, który jest autorem petycji, obecne przepisy – które nie przewidują górnych limitów kadencji parlamentarzystów – "sprzyjają zabetonowaniu sceny politycznej w Polsce".
Przekonuje, że art. 98 Konstytucji powinien zostać zmieniony w taki sposób, aby zmniejszyć do dwóch liczbę możliwych kadencji posła lub senatora. Autor petycji przypomina, że polskie prawo ogranicza liczbę kadencji w przypadku takich urzędów jak prezydent RP czy prezes NBP. "Jeśli zatem Prezydent RP jest ograniczony w ilości sprawowanych kadencji, trudno znaleźć uzasadnienie dla sytuacji, w której poseł lub senator może swoją funkcję pełnić dożywotnio" – wykłada.
W petycji znalazła się też propozycja innego ograniczenia kadencji posłów i senatorów – a mianowicie, obowiązku złożenia mandatu w momencie osiągnięcia wieku emerytalnego. "Uniemożliwienie kandydowania do Sejmu bądź Senatu posłom lub senatorom w wieku emerytalnym przyspieszy mozolny proces wymiany pokoleniowej w parlamencie, co niewątpliwie pobudzi dodatkowy impuls w zakresie nowych pomysłów w kwestii rozwoju gospodarczego oraz modernizacji państwa.
Zobacz także
Jeśli taki pomysł miałby wejść w życie, wywołałby on ogromną rewolucję na polskiej scenie politycznej. Z Sejmu i Senatu natychmiast zniknąłby szereg dużych nazwisk. Swoje mandaty musieliby złożyć m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński (73 lata), marszałek Sejmu Elżbieta Witek (65 lat) czy wicemarszałkowie Ryszard Terlecki (73 lata) i Małgorzata Kidawa-Błońska 65 lat). W nadchodzących wyborach nie mógłby też wystartować lider PO Donald Tusk, który w zeszłym roku ukończył 65 lat.
Posłom pomysł się nie spodoba
A co na to wszystko sami zainteresowani – czyli parlamentarzyści? Pomysł nie podoba się senatorowi KO Markowi Borowskiemu. – To tak, jakby powiedzieć lekarzowi, że po 30 latach pracy nie może już zawodu wykonywać. Przecież polityk to też zawód. Jedni wykonują go lepiej, inni gorzej. Jeśli gorzej, to można po prostu na nich nie głosować – argumentuje polityk w rozmowie z "Faktem".
Warto jednak dodać, że w wielu przypadkach do kontynuowania pracy nawet po osiągnięciu wieku emerytalnego może posłów i senatorów przekonać coś, na co większość polskich emerytów liczyć nie może: dobre zarobki. Aktualnie uposażenie parlamentarzysty wynosi ok. 16,8 tys. zł łącznie z dietą.
A jeśli do tego trafi się posada w rządzie – można nie tylko dorobić, ale jeszcze zwiększyć swoją emeryturę. Tłumaczył to serwis INNPoland.pl w oparciu o przykład Jarosława Kaczyńskiego. Jako wicepremier ds. bezpieczeństwa otrzymywał on rządową pensję w wysokości ok. 18 tys. zł brutto. Po odejściu z tego stanowiska prezesowi PiS przysługuje jeszcze dodatkowo podwyżka emerytury.
– W czasie sprawowania urzędu składki na ubezpieczenie emerytalne odprowadzane były od wyższej kwoty, więc po przeliczeniu emeryt może liczyć na wyższe świadczenie – tłumaczył na łamach "Faktu" dr Antoni Kolek z Instytutu Emerytalnego.
Zobacz także
