Borys i Ola z "Planeta Abstrakcja" wrócili do Polski, żeby walczyć o swoje mieszkanie.
Borys i Ola z "Planeta Abstrakcja" wrócili do Polski, żeby walczyć o swoje mieszkanie. Fot. Planeta Abstrakcja / Facebook

Podróżnicy z kanału "Planeta Abstrakcja" na YouTubie w ubiegłym roku wynajęli swoją kawalerkę w Poznaniu młodej kobiecie. Lokatorka miała zapłacić parze za pierwsze dwa tygodnie, po czym podobno przestała się odzywać. Para postanowiła powrócić do Polski, by walczyć... o własny dom.

REKLAMA
  • Borys i Ola to para podróżników, która wideo reportaże z różnych miejsc świata
  • Prowadzą kanał "Planeta Abstrakcja" na YouTube, który ma ponad 420 tys. subskrypcji
  • Teraz para podzieliła się wstrząsającym doświadczeniem w mediach społecznościowych
  • "Zdecydowaliśmy się opisać sprawę publicznie ku przestrodze innych" – napisali Ola i Borys w przejmującym wpisie na Facebooku.

    Borys i Ola wynajęli swoją kawalerkę. Stracili już ogromne pieniądze

    Para wynajęła swoją kawalerkę w Poznaniu młodej kobiecie. Lokatorka miała zapłacić za pierwsze dwa tygodnie lipca i... to wszystko. Jak relacjonują podróżnicy, dziewczyna miała żyć przez sześć miesięcy na ich koszt. "Przez dziką lokatorkę straciliśmy już około 20 tys. zł." – czytamy.

    Borys i Ola twierdzą, że lokatorka nie odbiera od nich telefonów, sms-ów, ani poczty. Powiedziała im jedynie, że "zna swoje prawa", nie podając jednocześnie żadnych powodów niepłacenia przez siebie czynszu.

    To nie wszystko. Para musi ponosić dodatkowe koszty nałożone przez spółdzielnię. "Miesiąc temu dostaliśmy informację, że spółdzielnia podnosi nam opłaty za wodę (1.5 razy więcej!), ponieważ lokatorka nie wpuszcza nikogo do odczytów" – tłumaczą twórcy kanału "Planeta Abstrakcja".

    "Nie możemy jej nic odłączyć". Reguły w polskim prawie są bezlitosne

    Jak piszą na swoim fanpage'u, według polskiego prawa są zobowiązani opłacać rachunki. "Nie możemy jej nic odłączyć pod groźbą postępowania karnego! Nie możemy też jej wyrzucić, bo chroni ją tzw. mir domowy" – tłumaczą podróżnicy.

    Twierdzą, że policja stanie po stronie lokatorki, chyba że uzyskają decyzję o eksmisji. Jednak na to czeka się latami.

    "Wiele osób w Polsce myśli, że rozwiązaniem na tzw. dzikich lokatorów jest umowa najmu okazjonalnego, podpisana u notariusza. (...) Tylko że... takie zobowiązanie można cofnąć w każdym momencie..." – wyjaśniają, pisząc dalej, że rozmawiali z ludźmi, którzy podpisali takie umowy, jednak mimo tego, walczą latami o swoje mieszkania.

    Para zasięgnęła w tej sprawie porady prawników. W odpowiedzi dowiedzieli się, że sprawa może toczyć się latami, a pieniędzy nie odzyskają.

    Ogłosiła, że nie wynajmie mieszkania ludziom z dziećmi. W komentarzach rozpętała się burza

    Niedawno informowaliśmy z kolei o dziennikarce, której ogłoszenie ws. wynajęcia mieszkania wywołało burzliwą dyskusję w sieci. "Od połowy lutego albo od początku marca będę miała do wynajęcia mieszkanie" – ogłosiła na Facebooku Ewa Wanat.

    Reszta wpisu nie odbiega od tego, do czego przywykliśmy przy takich ogłoszeniach. Dziennikarka zaznaczyła jednak m.in., że nie będzie wynajmować mieszkania osobom z dziećmi i ze zwierzętami.

    Post nie przypadł do gustu części obserwujących profil Wanat. "Niby lewaczka, dobrze zorientowana w sytuacji w Polsce, a pisze jak Lewandowska" – stwierdza internautka, nawiązująca do informacji, że mieszkanie nie jest dostępne dla rodziców z dziećmi.

    "Pani niechże przestanie pie***lić o tym, że obchodzą Panią losy innych ludzi w sytuacji, w której jedynym motywem, jakim się pani kieruje przy wynajmie, są wyłącznie standardy rasowej kamienicznicy z lat 90 ubiegłego wieku: bez zwierząt i bez dzieci, bo z tego same kłopoty" – dodaje wzburzona kobieta.