nt_logo

Rosja ostrzega Polskę – ma powody? Ekspert: Kreml się wścieka, bo to jest przecież krucjata

Mateusz Przyborowski

15 marca 2023, 09:46 · 4 minuty czytania
W Ukrainie powstał Polski Korpus Ochotniczy. To podlegająca ukraińskiemu MON jednostka specjalna, składająca się z żołnierzy, których głównym zadaniem są działania dywersyjne i rozpoznawcze. Informacja o powstaniu elitarnej grupy rozwścieczyła Kreml, a rzeczniczka rosyjskiego MSZ oświadczyła, że to "bezpośrednie zaangażowanie Polski w konflikt". Sprawę komentuje dla naTemat prof. Wiesław Łach z Katedry Wojskoznawstwa i Studiów Strategicznych UWM w Olsztynie.


Rosja ostrzega Polskę – ma powody? Ekspert: Kreml się wścieka, bo to jest przecież krucjata

Mateusz Przyborowski
15 marca 2023, 09:46 • 1 minuta czytania
W Ukrainie powstał Polski Korpus Ochotniczy. To podlegająca ukraińskiemu MON jednostka specjalna, składająca się z żołnierzy, których głównym zadaniem są działania dywersyjne i rozpoznawcze. Informacja o powstaniu elitarnej grupy rozwścieczyła Kreml, a rzeczniczka rosyjskiego MSZ oświadczyła, że to "bezpośrednie zaangażowanie Polski w konflikt". Sprawę komentuje dla naTemat prof. Wiesław Łach z Katedry Wojskoznawstwa i Studiów Strategicznych UWM w Olsztynie.
Szkolenia ukraińskich strzelców wyborowych i drużyn ogniowych w obwodzie zaporoskim Fot. Ukrinform / East News / Zdjęcie poglądowe

O sprawie jako pierwszy informował Onet. Pierwotnie mówiło się, że pierwsza polska jednostka specjalna w Ukrainie będzie nosić nazwę Polski Legion Ochotniczy. Dziś już wiadomo, że jej nazwa to Polski Korpus Ochotniczy.


W Ukrainie powstał Polski Korpus Ochotniczy

Decyzja o utworzeniu elitarnej grupy podległej Ministerstwu Obrony Ukrainy została podjęta 16 lutego w Kijowie. Co ważne, nie jest ona częścią Międzynarodowego Legionu Terytorialnej Obrony Ukrainy, w którym do tej pory polscy ochotnicy walczyli na froncie przeciwko Rosjanom.

Polscy żołnierze w tym korpusie mają wykonywać zadania rozpoznawcze i dywersyjne. Jednostka ma się składać z najbardziej doświadczonych żołnierzy, ale także ochotników, którzy już są na froncie i walczą po stronie Ukraińców.

Warto w tym miejscu także dodać, że w Ukrainie funkcjonują już podobne jednostki, złożone z Rosjan i Białorusinów. Każda z nich liczy kilkudziesięciu żołnierzy. Onet przypomina przy okazji, że decyzję o utworzeniu takiego korpusu podjęły także Niemcy. Coraz częściej mówi się także o powstaniu jednostki amerykańskiej.

"Aspirujący do polskiej jednostki ochotnicy będą dobierani na zasadzie selekcji prowadzonej przez specjalistów z Polski i Ukrainy. Podstawowym warunkiem przyjęcia na selekcję jest przeszkolenie wojskowe oraz brak problemów z alkoholem czy narkotykami" – informował w lutym Marcin Wyrwał, korespondent wojenny Onetu.

Kreml: "Bezpośrednie zaangażowanie Polski w konflikt"

Decyzja o utworzeniu Polskiego Korpusu Ochotniczego rozwścieczyła Kreml. W słowach nie przebierała między innymi Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego MSZ. Zaatakowała nasz kraj, mówiąc, że jest to "bezpośrednie zaangażowanie Polski w konflikt ukraiński", ale "nikomu w Warszawie to nie przeszkadza".

Warszawa zamierza rozmieścić swoją infrastrukturę (w Ukrainie – red.), by wzmocnić polskie ugrupowanie, które zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami będzie znane jako Polski Legion Ochotniczy (jak już wspomnieliśmy, taki był pierwotny pomysł nazwania jednostki – red.) – powiedziała Zacharowa, cytowana przez państwową agencję informacyjną RIA Novosti.

To, że jest to obarczone bezpośrednim zaangażowaniem Polski w konflikt ukraiński, nie przeszkadza nikomu w Warszawie, a tym bardziej w Kijowie. W istocie legion ten jest tworzony w celu utworzenia jednostek dowódczych, które będą kontrolować działania władz, chronić prawo i porządek na terenach zachodniej Ukrainy. Maria Zacharowarzeczniczka rosyjskiego MSZ

Oczywiście rzeczniczka rosyjskiego MSZ skłamała, ponieważ Polska w żaden sposób nie jest zaangażowana w budowanie tego korpusu. Ten jest również wspierany finansowo przez prywatne podmioty, a jej żołnierze będą opłacani przez MON Ukrainy.

Ekspert ds. wojskowości: Dla Rosji wszystko jest wodą na młyn

W poniedziałek Marcin Wyrwał poinformował, że Polski Korpus Ochotniczy ma już trzy grupy bojowe, emblemat i patrona (został nim Józef Siła-Nowicki, dowódca Dywizjonu Jazdy Ochotniczej, który od początku swojego działania nazywano Dywizjonem Huzarów Śmierci). Także emblemat korpusu nawiązuje to tego, jakim posługiwali się Huzarzy Śmierci. To czaszka ze skrzyżowanymi piszczelami i skrzyżowanymi mieczami.

Wciąż trwa nabór do korpusu, a co wiemy o żołnierzach? Jak przekazał Wyrwał, "są wśród nich specjaliści z zakresu rozpoznania, snajperzy, operatorzy ręcznych wyrzutni rakietowych oraz karabinów maszynowych".

Czy powołanie takiego korpusu może być dla Rosji pretekstem do jakichkolwiek zarzutów i działań wobec Polski? Między innymi o to zapytaliśmy prof. Wiesława Łacha z Katedry Wojskoznawstwa i Studiów Strategicznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.

Prof. Łach na samym początku stwierdza, że dobrze się stało, iż w nazwie jednostki nie znalazło się słowo "Legion". – To byłaby niefortunna nazwa, bo od razu kojarzy się z Legionem Condor (niemiecką jednostką wojskową wspierającą siły generała Francisco Franco podczas hiszpańskiej wojny domowej – red.), więc dla Rosjan tym bardziej byłaby to woda na młyn – stwierdza nasz rozmówca.

Mimo że w nazwie jest "Korpus", a nie "Legion", jak dodaje ekspert, władzom na Kremlu nie będzie to przeszkadzało w uprawianiu swojej propagandy. – Oczywiście polska strona nie wypowie się na ten temat, ponieważ nasz kraj, chociaż nie sprzeciwia się akcjom społecznym, nie bierze żadnego udziału w formowaniu tej jednostki – podkreśla profesor.

Czy pomysł z utworzeniem Polskiego Korpusu Ochotniczego w Ukrainie był zasadny?

Na to pytanie prof. Wiesław Łach odpowiada: – Jest dość spore zaangażowanie Polaków w działania w Ukrainie, w tym bezpośrednie. W ramach akcji humanitarnych wyjeżdżają tam ratownicy i logistycy wspierający działania na froncie. Mimo wszystko są to ochotnicy, podobnie jak ochotnikami są żołnierze należący do tego korpusu.

Jak zaznacza nasz rozmówca, Polska nie jest w stanie wojny z Rosją i utrzymuje z reżimem Putina stosunki dyplomatyczne. W naszym kraju wciąż działa bowiem ambasada Federacji Rosyjskiej. – Dlatego powstanie Polskiego Korpusu Ochotniczego należy uznać za akcję społeczną – podkreśla.

Profesora nie dziwią też głosy z Rosji, w tym słowa Marii Zacharowej, pod adresem Polski. – Powstanie tej jednostki to jest przecież krucjata – mówi.

Kreml do swojej propagandy wciąga wszystko, są w tym mistrzami. Poza tym Rosja uważa, że wszyscy robią tak jak oni, a wiadomo, jak u nich wyglądają grupy ochotnicze: zrywane są naszywki z mundurów i już mamy zielone ludziki. Rosjanie nawet sobie nie wyobrażają, że coś może się odbywać bez oficjalnej zgody jakiegoś rządu i bez udziału, w tym przypadku, polskich oficerów. Dla nich to jest abstrakcja. Prof. Wiesław Łach z Katedry Wojskoznawstwa i Studiów Strategicznych UWM w Olsztynie

Jednak zdaniem niektórych ekspertów takiej pomocy Ukrainie "nie należy ubierać w jakieś normy organizacyjne, bo jest to za głęboka ingerencja w konflikt". Tak w rozmowie z rzeszowskim oddziałem "Gazety Wyborczej" stwierdził gen. Tomasz Bąk, były dowódca 21 Brygady Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie.

Nasz rozmówca jest innego zdania. – To jest wyłącznie wola organizatorów tego korpusu i działanie w porozumieniu ze stroną, na rzecz której ten korpus działa. Chodzi przede wszystkim o to, by nazwa danej grupy nie tworzyła żadnego precedensu. Druga sprawa dotyczy kwestii organizacyjnych: chodzi o to, żeby był kontakt, żeby było wiadomo, z kim rozmawiać i ustalać działania – ocenia prof. Wiesław Łach.