Donald Tusk tym razem wystąpił w Opolu, gdzie mówił o konieczności poprawy jakości polskich kolei, zadłużeniu szpitali powiatowych oraz o dramatycznej sytuacji rolników. Gdy mówił o kryzysie zbożowym, ostro zripostował Janusza Kowalskiego. – Gdy zobaczył zdjęcia pszenicy i jęczmienia, rozłożył bezradnie ręce – powiedział szef PO.
Reklama.
Reklama.
Donald Tusk ze Śląska ruszył do Opola. W regionie odbył serie spotkań z rolnikami i samorządowcami
Podczas porannego wystąpienia w stolicy Opolszczyzny mówił o zadłużeniu szpitali powiatowych, złej jakości połączeń kolejowych oraz o sytuacji rolników
– Gdy zobaczył zdjęcia pszenicy i jęczmienia, rozłożył bezradnie ręce, że to pytanie do ekspertów, a nie do niego – tak zripostował Janusza Kowalskiego
Donald Tusk w Opolu zripostował Kowalskiego. Wytknął dawną wpadkę
– Prawo i Sprawiedliwość jest hojny przed kamerami, gdy obiecuje, że "da", ale gdy trzeba pieniędzmi gospodarować, to odwraca się plecami. To dlatego szpitale powiatowe toną w długach, a ich przyszłość stoi pod znakiem zapytania – powiedział Donald Tusk w Opolu.
Jak dodał, to jednak nie kwestia kolei czy szpitali porusza mieszkańców Opola. Szef Platformy Obywatelskiej przyznał, że najwięcej głosów dotarło ze strony "zrozpaczonych rolników".
– Chodzi o zboże. Wiecie, że wiceministrem rolnictwa jest słynny poseł z tego regionuJanusz Kowalski – dodał. Były premier wypomniał politykowi Solidarnej Polski wpadkę podczas wystąpienia w "Super Expressie", gdy nie potrafił odróżnić konkretnych zbóż.
– Tuż po tym jak został wiceministrem, nie przeszedł testu w "Super Expressie". Gdy zobaczył zdjęcia pszenicy i jęczmienia, rozłożył bezradnie ręce, że to pytanie do ekspertów, a nie do niego – stwierdził.
– Wtedy wszyscy się śmiali. Nie sądzę, żeby ktoś oczekiwał po panu Kowalskim szczególnych kompetencji, ale rolnikom na Opolszczyźnie do śmiechu nie jest. Oni wiedzą, że minister i jego partia potrafią tylko spekulować ziemią – skomentował.
Donald Tusk w Opolu uderzył nie tylko w Janusza Kowalskiego, ale i Henryka Kowalczyka
Tusk podkreślił, że w ostatnich tygodniach mamy do czynienia z "dramatem zbożowym". Jak przypomniał, alarmował o tym rząd Mateusza Morawieckiego jeszcze 6 czerwca.
– My mieliśmy pomóc Ukrainie, żeby wytransferować to zboże do krajów potrzebujących, głównie krajów Afryki, Egiptu. To tanie zboże utknęło w Polsce. Ja w ich imieniu wezwałem rząd PiS, żeby zaczęli coś z tym zrobić – powiedział.
Szef PO zarzucił, że wtedy był atakowany za rzekomą niechęć wobec Ukrainy. – Rządzący wmawiali rolnikom, żeby nie sprzedawali zboża, bo potem będzie droższe. Minister Kowalczyk okłamywał rolników. W czerwcu pszenica była po 1600 zł za tonę. Dziś rolnicy cieszą się, jak dostaną 900 zł – zarzucił.