Donald Tusk stwierdził, że skłoni Andrzeja Dudę do współpracy, jeśli Prawo i Sprawiedliwość przegra wybory. Pałac prezydencki stanowczo zareagował na deklarację szefa Platformy Obywatelskiej.
Reklama.
Reklama.
Sondaże wskazują, że nawet jeśli Prawo i Sprawiedliwość nie stworzy rządu z Konfederacją, to opozycja nie uzyska niezbędnej większości do odrzucenia weta Dudy
To oznacza, że do 2025 roku Donald Tusk i Andrzej Duda będą musieli nawiązać współpracę. Na ten moment nic jednak na to nie wskazuje
– Wygramy wybory i prezydent będzie bardzo słaby – powiedział Tusk – Oby nie musiał się przekonywać, kto po wyborach będzie rzeczywiście bardzo słaby – odparł Szrot
– Wygramy wybory i prezydent będzie bardzo słaby (...) jestem przekonany, że po wygranych wyborach skłonimy prezydenta do współpracy – powiedział Donald Tusk w rozmowie z "Super Expressem".
– Wygramy wybory i sytuacja w relacji przyszły rząd - prezydent zmieni się diametralnie. Ja nie zakładam, że prezydent Duda będzie dalej brnął w te bardzo dwuznaczne, a czasami wprost niekonstytucyjne działania w momencie, kiedy zniknie parasol PiS-u – dodał.
Pałac prezydencki stanowczo reaguje na słowa Tuska
Do słów Tuska, także w rozmowie z "Super Expressem", odniósł się prezydencki minister Paweł Szrot. – Oby pan przewodniczący nie musiał się przekonywać, kto po wyborach będzie rzeczywiście bardzo słaby – powiedział.
– Bez większości do odrzucenia prezydenckiego weta, skierowanego przeciwko ustawom, które mogą demolować polską demokrację i praworządność – dodał.
Co więcej, jeszcze w minionym tygodniu prezydent odniósł się do decyzji prokuratury o wszczęciu postępowania z zawiadomienia Marka Falenty, według którego Tusk 10 lat temu nadużył uprawnień ograniczając import rosyjskiego węgla do Polski.
– Jeżeli są ku temu podstawy, to postępowania są wszczynane. Od tego są organy ścigania i prokuratura, żeby sprawy prowadzić – ocenił Andrzej Duda, przychylając się do narracji Prawa i Sprawiedliwości.
O ewentualnym polu do współpracy między Dudą a Tuskiem pisano jeszcze podczas wizyty Joe Bidena w Polsce. Wówczas uchwycono moment, kiedy politycy uścisnęli swoje dłonie. Minister w kancelarii prezydenta Marcin Przydacz od razu zdementował pogłoski.
– Prezydent przechodził, w pierwszym rzędzie siedzieli różni politycy i jako człowiek dobrze wychowany podszedł i przywitał się. Mam wrażenie, że spin doktorzy opozycji przegrzali sprawę tego gestu – stwierdził na antenie RMF FM.