Wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego Mariusz Muszyński ujawnił, w jaki sposób na sędziów-buntowników wywiera się presję, by przystąpili do orzekania z Julią Przyłębską. "Był mniej więcej tej treści: w sumie to możecie sobie nie chodzić na sprawy. Ale przyjdźcie na tę jedną. Załatwi się wyrok, dostaniemy KPO, a po wyborach to się tę ustawę uchyli" – czytamy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Muszyński w ostatnich dniach ujawnił na swoim blogu, w jaki sposób rządzący próbują wymusić na prawnikach przystąpienie do orzekania. Jak przyznał, doszły do niego dwa zaskakujące formy apeli.
"Jako pierwsza zaapelowała do mnie TVP Info w postaci pytań w ramach informacji publicznej" – napisał. Jak dodał, pracownicy stacji pytali, czy jego żona prokuratorka "przypadkiem nie podlega ministrowi sprawiedliwości".
"Ktoś się obudził i pyta, dlaczego w moim życiorysie na stronie Trybunału nie ma informacji o pracy w Wywiadzie, ktoś inny troszczy się, czy aby nie jestem z tego powodu szantażowany? (tu się wzruszyłem troską)" – dodał.
Warto wyjaśnić, że z ustaleń "Wyborczej", Muszyński po studiach prawniczych trafił do Służby Ochrony Państwa. W latach 90' przeszedł szkolenie w Kiejkutach, a później pracował pod przykrywką w Berlinie.
"Załatwi się wyrok, dostaniemy KPO, po wyborach się tę ustawę uchyli"
Muszyński wskazał o drugim apelu, który otrzymał dwa tygodnie temu od jednego z kolegów sędziów. "Kolega przekazał nam ten apel. Był mniej więcej tej treści: w sumie to możecie sobie nie chodzić na sprawy. Ale przyjdźcie na tę jedną" – przytoczył.
"Załatwi się wyrok, dostaniemy KPO, a po wyborach to się tę ustawę uchyli. I żeby nie było pytań, od razu informuję, że apelujący dostał po łapach za taką propozycję" – kontynuował.
Warto jednak podkreślić, że trudno uznać Muszyńskiego za obrońcę praworządności. W 2018 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie stwierdził, że prawnik nie ma prawa orzekać w Trybunale Konstytucyjnym.
Głos w tej sprawie zabrał także Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. W 2021 roku instytucja stwierdziła, że obecność Muszyńskiego w składzie orzekającym TK sprawia, że organ nie jest sądem ustanowionym na podstawie prawa.