Donald Tusk chce przyśpieszyć waloryzację 500 plus. Mateusz Morawiecki znów został o to zapytany przez dziennikarzy. I znów zareagował nerwowo. – Trudno mówić o projekcie partii oszusta z Platformy (...). Chłopie, pójdź po rozum do głowy – odpowiedział.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Trudno mówić o projekcie partii oszusta z Platformy, który najpierw kpił sobie, mówiąc o 500 plus, a potem kwotę wolną od podatku podniósł o 2 złote. Dzisiaj kreuje się na dobrego wujka – powiedział Mateusz Morawiecki podczas środowej konferencji prasowej.
– Dzisiaj pan Donald przyszedł do narodu polskiego i mówi: "wszystko wszystkim dam". Gdzie twoja wiarygodność, chłopie? Pójdź po rozum do głowy i zastanów się: kto ci w Polsce uwierzy? – dodał.
– Kiedy projekt PiS trafi do Sejmu, wszystko na pewno będą się nim zajmować i o nim dyskutować – podsumował. Premier stwierdził także, że marką jego rządu jest przede wszystkim "wiarygodność".
– Wiemy, jak realizować złożone obietnice i jednocześnie zachować stabilność finansów publicznych. Zmieniliśmy rządy PO, które były rządami oszustw na rządy demokracji – stwierdził.
W PiS nie wiedzą, co zrobić z pomysłem Donalda Tuska
To kolejny raz, gdy Mateusz Morawiecki odnosi się do zaskakującego posunięcia Donalda Tuska. Za pierwszym razem był pytany o sprawę na gorąco w studiu Polsat News.
Równie agresywnie, lecz także bez konkretów, zareagowała Beata Szydło. "Donald Burczymucha rzucił się na naszą zapowiedź podwyższenia 500 plus. Mówi, że chce robić 'sprawdzam'. Donaldzie, tym PiS różni się od PO, że swój program realizuje" – napisała na Twitterze.
"My mamy dla Polaków konkrety, a Donald Burczymucha oferuje Polakom tylko puste żarciki i brutalne wyzwiska o 'chlaniu' i 'biciu dzieci i kobiet'" – dodała.
Kaczyński w pułapce Donalda Tuska? "Zszedł z linii ostrzału i zaatakował"
Według prof. Rafała Chwedoruka głównym celem rządu było rzucenie zasłony dymnej, która przykryje temat kryzysu zbożowego. – Zapominamy o tym. Ostatnie tygodnie były dyskusją o czymś najgroźniejszym dla PiS, czyli o rynku zbożowym. To nie podkopywało obrzeży, a samo serce elektoratu partii – ocenił.
– Chodzi o ludzi, dla których nie polityka socjalna była najważniejsza, ale ta sprawczość i to rzekome budowanie przez PiS państwa nie z tektury. Ci ludzie są ostatnio rozczarowani – zauważył.