Czy "lex Tusk" będzie największym błędem "genialnego stratega z Nowogrodzkiej"? – PiS ma jeszcze możliwość wycofania się z komisji ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce, ale nie pozwolą na to anarchistyczne ciągoty Jarosława Kaczyńskiego – ocenia w rozmowie z naTemat dr Mirosław Oczkoś, ekspert ds. marketingu politycznego.
Reklama.
Reklama.
"Genialny strateg" Kaczyński popełnił błąd?
W jednej chwili – wraz ze złożeniem przez prezydenta Andrzeja Dudę podpisu pod ustawą "lex Tusk" – (pre)kampania Prawa i Sprawiedliwości popadła w kompletny chaos, zaś wynik jesiennych wyborów parlamentarnych stał się kompletnie nieprzewidywalny. A może wcale tak nie jest – i po prostu Polacy obserwują partię szachów w wykonaniu "genialnego stratega" z Nowogrodzkiej?
Ekspert od marketingu politycznego dr Mirosław Oczkoś nie wydaje się szczególnie przekonany. – Otoczenie Jarosława Kaczyńskiegozbudowało jego wizerunek genialnego stratega, wspaniałego rycerza – tymczasem bliżej jest mu do giermka niż do rycerza – stwierdza.
– Na starość często uwidaczniają się nasze najbardziej charakterystyczne cechy – a ja uważam, że Kaczyński z natury ma cechy anarchisty – ocenia dr Oczkoś. Jak dodaje, rząd ma jeszcze możliwość wycofania się ze sprawy komisji ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce – jednak wydaje się, że kierownictwo PiS wybrało inną drogę.
W środę Jarosław Kaczyński opowiadał w wywiadzie dla "Gazety Polskiej", że w badaniach wewnętrznych PiS ma poparcie na poziomie 40 proc. i niewiele brakuje mu do samodzielnego rządzenia. – Jeżeli oni posługują się takim badaniem, to prawdopodobnie przeważyła opcja, że idziemy na całość i nie bierzemy jeńców – dodaje ekspert.
Cała sytuacja, jak ocenia, zdaje się być podobna do końcówki pierwszych rządów Prawa i Sprawiedliwości w 2007 roku, kiedy Jarosław Kaczyński zdecydował się przerwać kadencję parlamentu.
– Sondaże wewnętrzne pokazywały mu wtedy, że wygrywa bez Giertycha i Leppera – ale okazało się, że były niedoszacowane. I wydaje się, że tu też doskonały sondaż może być kwestią niedoszacowanych wyborców, którzy nauczyli się mówić sondażowniom to, czego oczekują – mówi dr Oczkoś.
Czy "lex Tusk" zepsuje kampanię PiS?
Z szeregów PiS docierają do mediów dwie skrajnie różne narracje: jedna mówi, że wszystko idzie zgodnie z planem, zaś druga – o wściekłoci i rozłamach w szeregach partii. Czy ustawa o komisji ds. wpływów rosyjskich rzeczywiście ma szansę zepsuć kampanię partii Jarosława Kaczyńskiego?
– Tutaj mamy do czynienia z niesamowitą kumulacją: najpierw uchwalenie "lex Tusk", potem niezwykle szybki podpis prezydenta Dudy, a zaraz potem ten straszny spot z Auschwitz z kradzionymi zdjęciami – zwłaszcza on stanowi dla PiS bombę z opóźnionym zapłonem – ocenia dr Oczkoś.
– Kula śnieżna się toczy, a nie da się utrzymać bałwana, którego przywali lawina. Jak jeszcze Tuskowi wyjdzie marsz w niedzielę – a wszystko wskazuje na to, że wyjdzie – to wtedy opozycja złapie wiatr w żagle. I to będzie ten moment, duża szansa opozycji – stwierdza ekspert.
Największym problemem dla PiS-u może się jednak okazać prosta rzecz: poza grupą wiernego elektoratu partii "lex Tusk" przyjęte zostało negatywnie, a obrady komisji raczej nikogo z tych osób nie przekonają.
– Szkoda czasu grać o ten elektorat PiS-u, oni już są przekonani. A jeżeli mają zagrać o inny elektorat, to komisja jest ryzykowna. Załóżmy, że przyjdzie przed nią Tusk i ich po prostu ogra. Wówczas okaże się, że król jest nagi – a genialność stratega nic już wtedy nie pomoże – ocenia dr Oczkoś.