Prokuratura napisała, że generał Andrzej Błasik nie wywierał nacisków na załogę tupolewa, który leciał do Smoleńska.
Prokuratura napisała, że generał Andrzej Błasik nie wywierał nacisków na załogę tupolewa, który leciał do Smoleńska. Fot. Karolina Sikorska / Agencja Gazeta
Reklama.
Niemal od dnia katastrofy smoleńskiej przewija się wątek generała Błasika. W stenogramach z czarnych skrzynek zarejestrowano głos w kokpicie, który zidentyfikowano właśnie, jako głoś wojskowego. Oliwy do ognia dodał fakt, że w rosyjskim raporcie MAK napisano iż generał Błasik miał we krwi alkohol, a jego obecność w kokpicie naruszała obowiązujące zasady.
"Gazeta Wyborcza" publikuje oświadczenie wojskowej prokuratury, które przekazał jej pełnomocnik rodziny zmarłego tragicznie Andrzeja Błasika. Prokuratura wojskowa oceniła, że choć generał był przełożonym pilotów Tupolewa, to podczas lotu do Smoleńska "nie miał wpływy na załogę" a także "nie realizował żadnych czynności o charakterze służbowym i nie wykonywał nadzoru służbowego nad pracę załogi".

Zobacz: Maciej Lasek w "Kropce nad i": Film "Śmierć prezydenta" nie mówi o winie, tylko o błędach polskich pilotów
Jednakże oświadczenie nie rozstrzyga czy generał był w kokpicie.

Naczelna Prokuratura Wojskowa wyjaśniała już kiedyś, że nie ma dowodów, które pozwalałyby jednoznacznie potwierdzić lub wykluczyć obecność gen. Błasika w kokpicie. CZYTAJ WIĘCEJ


źródło: wyborcza.pl

Kilka dni temu katastrofa smoleńska wróciła na medialne czołówki po premierze filmu dokumentalnego National Geographic pt. "Śmierć prezydenta". Film wywołał sporo kontrowersji, bowiem rozczarował wiele osób. Kapitan Wiesław Jedynak z komisji Millera przyznaje, że ciężko spodziewać się zbyt wiele po 45-minutowym filmie, który dotyka przecież tak złożonej sprawy. – Zastosowano pewne uproszczenia, które dla osób znających się na lotnictwie mogą tworzyć pewne wątpliwości i zastrzeżenia, co do tego, czy film jest merytoryczny i dobrze osadzony – mówił na antenie Radia ZET.