Jarosław Kaczyński ma być zirytowany sporami wewnątrz swojej partii i tym, jak przebiega kampania wyborcza. Z obozu władzy dochodzą głosy, że prezes PiS chce ugasić ostatnie pożary i zamierza wrócić do rządu. Co więcej, obecni wicepremierzy mieliby zostać zdegradowani, bo liderów ma być dwóch: Morawiecki i Kaczyński.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zjednoczoną Prawicę trawią także wewnętrzne konflikty – nie tylko na linii Mateusz Morawiecki – Zbigniew Ziobro (ostatnio premier porównał szefa Suwerennej Polski do krowy). Zgrzyty są także wewnątrz samej partii, bo kampania wyborcza nie idzie tak, jakby tego życzyli sobie politycy prawicy (w tym przede wszystkim prezes PiS).
Obaj politycy nie szczędzą krytyki partii z Nowogrodzkiej – przede wszystkim za brak reakcji na manifestację opozycji w Warszawie. Jedyną reakcją był skandaliczny spot PiS, w którym wykorzystano filmowe kadry w Auschwitz, w dodatku bez zgody jego autora.
Kaczyński wróci do rządu? Ma być wściekły na przebieg kampanii i spory
I na to wszystko ma być wściekły Jarosław Kaczyński. Prezes PiS chce jednak ugasić ostatnie pożary w swoim obozie przez powrót do rządu. Choć żadne oficjalne decyzje jeszcze nie zapadły, przy Nowogrodzkiej mówi się o tym coraz głośniej.
Z nieoficjalnych ustaleń Gazety.pl wynika, że Kaczyński rozważa powrót jako wicepremier, a jednocześnie degradację pozostałych wicepremierów: ministra kultury Piotra Glińskiego, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, szefa MON Mariusza Błaszczaka i Henryka Kowalczyka, który nie ma żadnej "teki". Liderów w rządzie miałoby więc dwóch: Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński.
– Prezes się wku..., bo nie idzie – mówi portalowi anonimowo jeden z polityków prawicy. Inni dodają, że Kaczyński, rzucając taki pomysł, może chcieć sprawdzić reakcje swoich najbliższych współpracowników i ich zdyscyplinować.
Czołowi politycy PiS mówią też, że "Jarosław Kaczyński ma być wściekły na to, że rząd nie jest zwarty, lecz pełen konfliktów, a kampania nie idzie dobrze". Bo wzrostu poparcia w sondażach nie dały nawet obietnica waloryzacji 500 plus do 800 plus czy darmowe leki dla osób powyżej 65. roku życia.
Co jednak ciekawe, w autoryzowanych wywiadach z prorządowymi mediami Jarosław Kaczyński przekonuje, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
– Prowadzimy w sondażach, ale mamy również świadomość, że nic teraz nie jest przesądzone. Wedle naszych wewnętrznych badań mamy poparcie minimalnie powyżej 40 proc. – stwierdził prezes PiS pod koniec maja w rozmowie z "Gazetą Polską".
Rozmówcy portalu wskazują, że jeśli Kaczyński miałby wejść do rządu, decyzja powinna zapaść w najbliższych kilku tygodniach, bo później – im bliżej wyborów – wyglądałoby to na akt desperacji.