Playboy, bajerant, hedonista. Taki jest Czuły – bohater "Warszawianki", polskiego serialu SkyShowtime. Show wyczekiwanego od dawna, bo scenariusz napisał sam Jakub Żulczyk, któremu zawdzięczamy też "Ślepnąc od świateł". Będzie hit? Oby, bo "Warszawianka" po dwóch odcinkach zapowiada się znakomicie. No i Borys Szyc...
Ocena redakcji:
4.5/5
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Warszawianka" to polski serial SkyShowtime, który liczy 12 odcinków, a dwa pierwsze zadebiutowały na SkyShowtime 19 czerwca
Serial "Warszawianka" wyreżyserował Jacek Borcuch ("Wszystko, co kocham", "Bez tajemnic"), a scenariusz napisał Jakub Żulczyk ("Ślepnąc od świateł", "Belfer")
Główną rolę gra Borys Szyc, a obsadzie są również m.in. Jerzy Skolimowski, Krystyna Janda, Zofia Wichłacz, Ilona Ostrowska, Paulina Gałązka, Piotr Polak, Jan Peszek, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Marianna Zydek i Tomasz Włosok
To tragikomiczna opowieść o Franciszku Czułkowskim (Czułym), czterdziestoletnim hedoniście i playboyu z Warszawy, który nie stroni od używek i szuka sensu życia
Jak wypadł serial z Borysem Szycem? Oto recenzja "Warszawianki" po dwóch odcinkach
Mało brakowało, a "Warszawianka" nigdy nie ujrzałaby światła dziennego. Początkowo serial, do którego scenariusz napisał pisarz i scenarzysta Jakub Żulczyk, wzięło na warsztat HBO Max.
Kiedy Warner Bros Discovery zrezygnowało ze wszystkich produkcji w Europie Środkowej (i zaczęło kasować swoje tytuły), los polskiej produkcji stał się niepewny. Na szczęście SkyShowtime, które w Polsce jest od lutego, zaopiekowało się serialem i w końcu – trzy lata po rozpoczęciu zdjęć – doczekaliśmy się premiery.
A czekało na nią sporo ludzi: "Warszawianka" była jednym z najbardziej oczekiwanych polskich seriali. Głównie z powodu Żulczyka, który przecież napisał już scenariusze do dwóch wielkich hitów: "Belfra" i "Ślepnąc od świateł". To drugie było zresztą adaptacją jego powieści, a tych czterdziestolatek ma na koncie sporo: "Zrób mi jakąś krzywdę", "Radio Armageddon", "Zmrojewo", "Wzgórze psów", "Czarne słońce"...
"'Warszawianka' to dla mnie potężna sprawa, gdyż jest moim pierwszym samodzielnym creditem jako scenarzysty, poprzednie moje projekty zawsze powstawały w duetach" – pisał w kwietniu Żulczyk na Instagramie.
"Nie znaczy to jednak, że pisanie serialu odbywało się w próżni. Swoim humorem, świeżym spojrzeniem i historiami podzielili się ze mną fantastycznie zdolni koledzy, Maciej Buchwald, Wojtek Friedmann i Piotr Fiedler. Ten ostatni jest, co warto wspomnieć, oryginalnym pomysłodawcą postaci Czułego" – dodał.
"Ślepnąc od świateł" było telewizyjnym fenomenem, dlatego wielu fanów Żulczyka oczekiwało (i oczekuje), że "Warszawianka" pójdzie w ślady przeboju HBO z Kamilem Nożyńskim, Janem Fryczem i Robertem Więckiewiczem i Martą Malikowską. Zwłaszcza że produkcją zajęła się ta sama producentka, Izabela Łopuch.
Zresztą "Warszawianka" od początku miała do tego predyspozycje. Ma sprawdzonego, dobrego reżysera, Jacka Borcucha i Borysa Szyca, którego obsadzono w głównej roli, co było najlepszą możliwą decyzją twórców (o czym za chwilę).
Dodajmy, że rodziców Czułego zagrały legendy polskiego kina: Krystyna Janda i Jerzy Skolimowski, w tym roku nominowany do Oscara za "IO", a w obsadzie znalazła się cała gromada świetnych aktorów: Zofia Wichłacz, Ilona Ostrowska, Piotr Polak, Jan Peszek, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Tomasz Włosok, a to przecież nie wszyscy.
Na SkyShowtime zadebiutowały już dwa pierwsze odcinki. I jak? Było na co czekać? Powiem krótko: było.
O czym jest "Warszawianka"? Serial z Borysem Szycem dzieje się w Warszawie
– Nazywam się Franciszek Czułkowki i zaraz umrę – serial "Warszawianka" zaczyna się z grubej rury. Otwierają go sceny czegoś, co przynajmniej wygląda na samobójstwo. Główny bohater, Czuły (Borys Szyc), miesza garść tabletek, miesza je z wódką i pada na podłogę. – Ale jeszcze żyję – dodaje i cofamy się w czasie, do dnia, kiedy Franek skończył czterdzieści lat.
Kim jest Czuły? Warszawską legendą, panem popularnym. Pisarzem, który dawno nic nie napisał, bo pisać już nie chce i nie umie (– A myślisz, że oni chcą? Myślisz, że oni umieją? – pyta go wydawca jego książek, wskazując na zdjęcia okładek powieści innych autorów na ścianie swojego gabinetu). Playboyem, który z nikim nie chce się wiązać na stałe. Przyjacielem, z którym trudno się przyjaźnić. Ojcem 11-letniej córki, który z jeden strony jest cool, a z drugiej – nieodpowiedzialny.
Jest też hedonistą, który nie stroi od narkotyków, alkoholu, imprez, przygodnego seksu. To rasowy mieszkaniec Warszawy, tej atrakcyjnej i modnej: centrum, modne lokale, stylowo urządzone apartamenty, Pałac Kultury w tle. Bo stolica, podobnie jak w "Ślepnąc od świateł", odgrywa tutaj kluczową rolę, jest, obok Franka, główną bohaterką. Tytułową.
Czuły wydaje się prowadzić świetne życie. Żyje tu i teraz, bawi się, nie przejmuje. Ucieka od odpowiedzialności i problemów, to samo radzi swojemu przyjacielowi Sanczo (Piotr Polak) i innym znajomym. Jak twierdzi, uczy ich pełnego życia. – Ja nie myślę, odkąd pamiętam. Je*ać jutro – mówi z offu Czuły, który jest narratorem serialu.
Ale szybko zdajemy sobie sprawę, że to tylko pozory i wcale nie jest najfajniej. Że Franek ucieka, ucieka, gubi się, nudzi. Nie widzi w życiu sensu, którego poszukuje, ba, nawet nie lubi Warszawy, w której "nie da się żyć". Szuka też zrozumienia, szczęścia, miłości, a narkotyki i imprezki wcale mu tego nie dają.
– Kiedyś to, ku*wa, wszystko zniknie. Znikną ludzie. Ich miłość i zaufanie. Zniknie nadzieja. (...) Gniew i rozczarowanie. I zniknie to piękne, rozgrzewające uczucie bycia kochanym – mówi w pewnym momencie.
Sam Żulczyk nazwał swojego bohatera "czterdziestolatkiem, który wciąż jest nastolatkiem". "'Warszawianka' to historia Franka Czułego (...). Najlepszego i najgorszego ojca na świecie. Uwikłanego w miasto bajeranta. Dobrego faceta, który wciąż podejmuje złe decyzje. Wciąż zakochanego mężczyzny, który nie ma pojęcia, jak kochać. Niewielu jest takich gości jak Czuły – myślę jednak, że wielu z nas odnajdzie w jego historii część siebie" – pisał na Instagramie.
Z kolei Borys Szyc tak opisywał swojego bohatera: "Poznajcie Czułego. Czuły nie chce dorosnąć. Chce kochać i być kochanym. Nie do końca mu się udaje. Ponad wszystko pragnie być wolnym. Ale świat mu na to nie pozwoli… Znajdzie tysiąc sposobów, by wciągnąć go swoje tryby".
Borys Szyc olśniewa w serialu "Warszawianka" SkyShowtime
Seriale kochają takich bohaterów jak Czuły. Zagmatwanych, pogubionych, czarujących, ale wkurzających, przystojnych, ale niszczących siebie i wszystkich wokół. Taki był też Hank Moody, bohater Davida Duchovnego z "Californication", który również był przecież pisarzem, playboyem, hedonistą, nieobecnym ojcem. Jednak "Warszawianka" idzie o wiele głębiej niż amerykański hit z 2007 roku.
"Californication" było niedostępne, seksistowskie, a bohatera obserwowaliśmy z daleka, jak muzealny obiekt. "Warszawianka" jest bliżej widza i nie tylko z powodu polskich realiów. Żulczyk stworzył uniwersalną historię, w której wielu milenialsów może się przyjrzeć: nawet, ci, którzy nie mieszkają w stolicy, nie mają zasobnego portfela i nie imprezują, jakby jutra miało nie być.
To bowiem opowieść o mężczyźnie zagubionym między dzieciństwem a dorosłością, wolnością a odpowiedzialnością, fascynacją a miłością. Który stara się dobrze żyć, być dobrym ojcem i przyjacielem, ale często mu nie wychodzi. Który robi głupoty, stara się przetrwać i próbuje być szczęśliwy, ale to też średnio mu idzie.
Żulczyk i Borcuch podchodzą do wszystkich swoich bohaterów z empatią. Nikogo nie oceniają, nie krytykują, nie potępiają. Obserwują. To także nadaje "Warszawiance" uniwersalności, bo dzięki temu Czuły i pozostali bohaterowie są po prostu ludzcy, zwyczajni. Budzą sympatię, ale i wkurzają jak cholera.
Doskonały w roli Czułego jest Borys Szyc, który w końcu, po latach bycia na nieco dalszym planie, pokazuje, na co go stać. Aktor, który sam walczył z uzależnieniem, jest fenomenalny w roli tego mężczyzny-dzieciaka i nie można oderwać od niego wzroku. Jest prawdziwą emocjonalną petardą i uroczym bajerantem, któremu chyba każdy dałby się zbajerować.
Ale nie tylko Szyc, świetny scenariusz i sprawna reżyseria sprawiają, że "Warszawianka" (jak na razie dwa odcinki) jest triumfem. Doskonałe są zdjęcia Piotra Uznańskiego, który znakomicie pokazuje różne oblicza Warszawy: jej ciszę i chaos, piękno i brzydotę, młodość i starość, tłum i samotność. Realizacyjnie serial jest naprawdę petardą, a Daniel Bloom skomponował do tego wciągającą ścieżką dźwiękową (w serialu nie brakuje też muzycznych hitów).
Czy "Warszawianka" może być hitem jak "Ślepnąc od świateł"? Jak najbardziej. Problem tylko w tym, że SkyShowtime nie jest w Polsce tak popularny jak HBO. Ale trzymamy kciuki, żeby się udało i czekamy na kolejne odcinki, bo zapowiada się serialowa uczta i polska perełka.