Joanna Racewicz wymownie skomentowała konflikt pomiędzy Krzysztofem Daukszewiczem i Piotrem Jaconiem. Skrytykowała satyryka i oceniła jego wypowiedź na antenie "Szkła kontaktowego".
Reklama.
Reklama.
Konflikt pomiędzy Krzysztofem Daukszewiczem a Piotrem Jaconiem nie znika z nagłówków. Satyryk jak poinformował w swoim oświadczeniu, nie zamierza wracać do "Szkła kontaktowego" TVN24. Solidarnie razem z nim odeszli Robert Górski i Artur Andrus. Piotr Jacoń odpowiedział na oświadczenie Daukszewicza za pomocą mediów społecznościowych w poniedziałek (19 czerwca). We wpisie przyznał, że "po powrocie z urlopu dowiedział się, że zniszczył rodzinę Daukszewiczów".
Racewicz ocenia aferę w "Szkle kontaktowym". "Daukszewicz dał ciała"
Żeby tego było mało, na post dziennikarza natychmiastowo zareagowała tym razem żona satyryka, która wystąpiła z apelem, by przestał podjudzać ten konflikt. Teraz zaistniałą sytuację postanowiła skomentować Joanna Racewicz. W rozmowie z Plejadą przyznała, że zażegnać konflikt może jedynie szczera rozmowa.
Dziennikarka podkreśliła, że wypowiedź Daukszewicza była nieodpowiednia. W swoim komentarzu uwzględniła słowa o pokucie i karze.
Po chwili prezenterka telewizyjna wyraziła swój żal wobec Piotra Jaconia. Wspomniała, że niefortunny żart mógł wywołać lawinę śmiechu w wielu polskich domach. – Rozumiem uczucia Piotrka Jaconia, który wtedy był po drugiej stronie kamery, w innym studiu i słyszał to, co słyszał. Gdzieś w wyobraźni ja też słyszałam ten rechot w wielu domach, który pewnie się rozległ, którego nie powinno być, bo to nie jest absolutnie temat do żartów– przyznała.
Niestety na ten moment nie widać, żeby konflikt zbliżał się ku końcowi. Jak przyznała dziennikarka obydwu mężczyznom potrzebna jest szczera rozmowa. Podkreśliła, że nie ma wiedzy na temat, czy Daukszewicza zwolniono, czy też odszedł z własnej woli. Wspomniała o rewolucji, która tylko działa na niekorzyść stacji.
– Wierzę w siłę rozmowy, w siłę porozumienia. Gdyby obaj panowie, Piotr Jacoń i Krzysztof Daukszewicz, zechcieli się spotkać i porozmawiać ze sobą na jakiejś ubitej ziemi, jak średniowieczni rycerze, może byłaby z tego zgoda – oceniła.
– Nie mam pojęcia, czy decyzja o odejściu ze "Szkła kontaktowego" była decyzją Krzysztofa Daukszewicza, czy decyzją stacji. To też ma znaczenie. Teraz ruszyła lawina, ruszyło domino, bo odchodzą kolejni komentatorzy. Szkoda, jak skomentował to ktoś przede mną, rewolucja zjada własne dzieci niestety – podsumowała Joanna Racewicz.
To jest bardzo trudny spór. Nie chciałabym zajmować żadnego stanowiska po żadnej ze stron. Bez wątpienia Krzysztof Daukszewicz dał ciała, krótko mówiąc. Palnął głupotę, której nie powinien był powiedzieć publicznie, na antenie.
Joanna Racewicz
Była wina, była pokuta i jest kara. Ta pokuta zdarzyła się natychmiast. Krzysztof się natychmiast zmitygował i przeprosił. Potem jeszcze przepraszał wielokrotnie