Nawet w Konfederacji mają już dość szarży Grzegorza Brauna. Skandalista forsuje coraz to kolejne kandydatury na posłów. Ostatnią z nich była Justyna Socha, którą oficjalnie odrzucili liderzy skrajnej prawicy. – Ustępowanie pod wpływem opinii motłochu jest poniżej godności Konfederacji – protestował Janusz Korwin-Mikke.
Reklama.
Reklama.
W Konfederacji mają już dość szarży Grzegorza Brauna
Trwa proces układania list wyborczych, który jest wyjątkowo burzliwy w kręgach Konfederacji. Wszystko przez Grzegorza Brauna, forsującego coraz to bardziej kontrowersyjnych kandydatów, zaburzających wizerunek skrajnej prawicy.
W ostatnich tygodniach na tapet trafiłaJustyna Socha– aktywistka znana ze swoich antyszczepionkowych, antynaukowych poglądów. Jeszcze w czerwcu Braun publicznie promował ją jako przyszłą posłankę.
Równolegle Braun chciał wprowadzić na listy znany z prorosyjskich poglądówSebastiana Pitonia i jego żonę Monikę Stanisławską-Pitoń. Pitoń był także liderem inicjatywy "Góralskie veto", która protestowała przeciwko obostrzeniom.
Cała trójka kandydatów nie spodobała się tak zwanej Radzie Liderów Konfederacji. Jak podała Wirtualna Polska, po wycięciu z listy Pitoniów przyszedł czas na Sochę. Tylko Grzegorz Braun, jego człowiek Włodzimierz Skalik oraz Janusz Korwin-Mikke byli temu przeciwni.
Korwin-Mikke ostro o własnej partii. "Ustępowanie pod wpływem motłochu"
Za wyrzuceniem Sochy zagłosowało aż dziewięciu polityków. To między innymi Krzysztof Bosak, Sławomir Mentzen, Robert Winnicki czy Konrad Berkowicz. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Janusz Korwin-Mikke stwierdził, że ta decyzja wynikała z presji "motłochu".
– Pani Socha nigdy na liście nie była. Ja byłem przeciwny temu, by była na liście, natomiast byłem przeciwny skreślaniu jej z tej listy również. Dlatego, bo ustępowanie pod wpływem opinii motłochu jest poniżej godności Konfederacji – skrytykował.
Do decyzji odniosła się też sama aktywistka. W oficjalnym komunikacie na Twitterze nie szczędziła władzom Konfederacji ostrych słów. "Konfederacja bez Grzegorza Brauna przestaje być projektem ideowym, a staje się systemową wydmuszką" – stwierdziła.
"Konfederacja przeżarta śmiertelnie niebezpieczną dla Polaków poprawnością polityczną, nie wywróci stolika okrogłostołowego, a co najwyżej będzie zbierać okruchy, które z niego spadną" – dodała.
Od miesięcy sondaże dają Konfederacji trzecią, stabilną pozycję na scenie politycznej z poparciem od 10 do 14 proc. Formacja, której politycy latami nie mogli przekroczyć progu wyborczego, teraz mogą tworzyć rząd z Jarosławem Kaczyńskim.
Wszystko między innymi przez wzgląd na schowanie na dalszy plan najbardziej zagorzałych, kontrowersyjnych i skandalizujących polityków. Tymczasem, już sam Braun stwarza problemy ugrupowaniu. Zgłaszani przez niego kandydaci mogą przypomnieć wyborcom, że skrajna prawica ma nie tylko twarz Sławomira Mentzena.