
Co rusz zalewa się nas komunikatami, że liczba Polaków na Wyspach rośnie, polski stał się drugim językiem w Wielkiej Brytanii, a nasi rodacy bezczelnie okradają tamtejszy budżet, wywożąc z kraju zasiłki, by w Polsce żyć za nie dostatniej. Która postawa polskiego emigranta obecnie przeważa?
Najnowsze doniesienia "Gazety Wyborczej" zdają się wpisywać w ten schemat. Przeszło 25 tys. mieszkających w Polsce dzieci utrzymywanych jest z zasiłków pobieranych przez jednego z rodziców pracujących w Wielkiej Brytanii. Prawo Unii Europejski gwarantuje im, że nawet, jeśli nie mieszkają w kraju, z którego rodzice pobierają zasiłek, mogą dostawać zapomogę. W sumie budżet brytyjski utrzymuje w ten sposób przeszło 40 tysięcy dzieci w 29 krajach. Łatwo wyliczyć, że mali Polacy dzierżą palmę pierwszeństwa w tym zestawieniu.
Odmienny wizerunek Polaka na Wyspach rysuje "Newsweek". Choć sytuacja polskich pracowników wciąż nie wygląda wesoło, bo często ciężko pracują na niezbyt prestiżowych stanowiskach, nie brakuje profesjonalistów, którzy wytrwale pną się w hierarchii społecznej i uzyskują brytyjskie obywatelstwo. Wciąż jednak pokutuje mit Polaka-kombinatora, wyzyskującego brytyjski budżet. Tę opinię utwierdzają niewybredne żarty o wiecznie pijanym i rozkrzyczanym Polaku na ulicy (jego nieodłącznym atrybutem jest puszka piwa w ręku), z donośnym "kur**" na ustach, z dużym zapasem ogórków kiszonych, przebijających nawet populację londyńskich szczurów. Żartujący w ten sposób dodają, że Polak i Anglik mają wspólną jedną cechę - ani jeden, ani drugi nie chce mieszkać w Polsce.
Trudno rozstrzygnąć, jak to w końcu z tymi Polakami na Wyspach jest. Jedni przekonują, że Polak hydraulik to bardziej stereotyp niż rzeczywistość, a polscy pracownicy są Wyspiarzom potrzebni. – Polacy są wydajni i bardzo pracowici, nie tylko na budowach, ale też w handlu, restauracjach, administracji. Czasami można usłyszeć, że z ich powodu miejscowym trudniej o pracę, ale przeważają pozytywne opinie – mówił "Gazecie Wyborczej" Alan Shipman, z Open University w
Sytuacja Polaków wygląda na pewno lepiej niż zaraz po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Zarówno w mediach, jak i w życiu codziennym. W zeszłym roku polskie dzieci zostały ocenione jako te, które podnoszą standardy w angielskich szkołach, szczególnie w matematyce. Uwaga mediów zwracana jest na wysoką jakość polskich produktów spożywczych czy zaradność Polaków. Jeśli w mediach dobrze o nas piszą, jest to już połowa sukcesu. CZYTAJ WIĘCEJ
Przeciwnikiem szufladkowania jest Andrzej Jonas, redaktor naczelny polskiego miesięcznika wydawanego w języku angielskim "The Warsaw Voice". Tłumaczy, że naiwnością byłoby oczekiwanie od emigranta, że zaopatrzy się w określony zestaw zalet. – Ludzie są zróżnicowani. Wspólną cechą poszukujących pracy za granicą jest przedsiębiorczość i odwaga, która pozwala im rzucić rodzinne strony i wyjechać w nieznane – mówi Andrzej Jonas. Z kolei fakt, że owa przedsiębiorczość różnie się przejawia, to już całkiem inna sprawa.
Z podobnego założenia wychodzi socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego zajmujący się migracjami dr Adrian Lis. Zaznacza, że wśród jego studentów odwiedzających Wielką Brytanię opinie o sytuacji polskich pracowników są zróżnicowane. – Nieliczni z nich mają doświadczenia z pracy w korporacji, nie spotykali się z drwinami Brytyjczyków. Z drugiej strony większość z nich, odwiedzająca Wielką Brytanię w celach turystyczno-zarobkowych ma negatywne skojarzenia – mówi socjolog. Zaznacza, że nie tylko Polacy są w takiej sytuacji, bo Brytyjczykom zdarza się wyśmiewać czy krytykować także inne nacje.
Od kilku lat Polscy profesjonaliści są bardzo chwaleni przez pracodawców i z łatwością znajdują zatrudnienie w bankowości i finansach, w geodezji czy szkolnictwie. Powstaje też coraz więcej organizacji, które jak "Poland Street" promują polską tradycję i kulturę wśród różnych społeczności zamieszkujących Wyspy. Jednocześnie kreują pozytywny wizerunek Polaków, szczególnie młodych profesjonalistow, którzy przyjechali na Wyspy w podczas rozszerzania Unii Europejskiej. CZYTAJ WIĘCEJ
Podobną tezę stawia zajmująca się migracjami dr Dorota Kałuża-Kopias z Uniwersytetu Łódzkiego. Tłumaczy, że wśród "kombinujących" Polaków oraz tych uczciwszych widać wyraźny podział pokoleniowy. – Zmieniła się mentalność emigrujących. Wielu z tych, którzy wyjechali do Wielkiej Brytanii jeszcze przed akcesją Polski do UE, próbowało kombinować – mówi. To właśnie w dużej części im zawdzięczamy stereotyp Polaka na Wyspach. – Inne podejście mają ludzie młodzi, którzy szukają pracy w Wielkiej Brytanii. Nieważne, czy na stałe, czy okresowo. Są też dobrze postrzegani przez Brytyjczyków. To kraj, gdzie wyjeżdża największy odsetek wykształconych Polaków – przekonuje dr Dorota Kałuża-Kopias.
