Klub Prawa i Sprawiedliwości zgłosił kandydatów do komisji ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce – przekazał dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu. Żaden inny klub parlamentarny nie zgłosił swoich kandydatów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Opozycja od początku bojkotowała "lex Tusk", czyli ustawy, która zakłada powołanie komisji ds. zbadania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022, podkreślając, że jest to twór niekonstytucyjny. Tymczasem wiadomo, że Sejm w środę wznowi obrady i niewykluczone, że tego dnia wybrani zostaną również członkowie komisji.
Zapytali Kaczyńskiego o dalsze losy "lex Tusk"
Jak informowaliśmy w naTemat, od kilku dni trwały spekulacje dotyczące tego, co dalej z komisją "lex Tusk". Z obozu Zjednoczonej Prawicy płynęły sprzeczne doniesienia. Ponadto komisja, której pierwszy raport miał zostać sporządzany we wrześniu, wciąż nie została nawet oficjalnie powołana.
Chaos w PiS sięgnął zenitu, bo jeszcze 17 sierpnia Marek Ast, członek prezydium klubu PiS, przekazał, że komisja nie będzie powołana w tej kadencji Sejmu – ale dopiero w następnej. Przekonywał, że opóźnienie powołania komisji spowodowała przygotowana przez Andrzeja Dudę nowelizacja ustawy, która weszła w życie na początku sierpnia.
Tyle że kilka dni później szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot mówił w Polsat News, że "wszystko wskazuje na to", iż komisja będzie powołana jeszcze w tej kadencji. Pytanie o to, czy komisja "lex Tusk" będzie powołana, otrzymał również sam Jarosław Kaczyński podczas dożynek w Paradyżu (woj. łódzkie). – Sądzę, że będzie. Tyle mogę pani w tej chwili powiedzieć – stwierdził prezes PiS.
Przypomnijmy, że pierwszą wersję "lex Tusk" Andrzej Duda podpisał 29 maja. W Dzienniku Ustaw została opublikowana 30 maja, a następnego dnia weszła w życie. 2 czerwca Duda zaprezentował jednak nowelizację ustawy. Jak tłumaczył, chciał tym doprowadzić m.in. do tego, by w komisji nie mogli zasiadać parlamentarzyści (opozycja od początku zapowiadała, że nie oddeleguje swoich polityków do "roskomisji", a obce wpływy powinna badać w normalnym trybie komisja śledcza).
Przypomnijmy, że na początku czerwca Komisja Europejska zainicjowała procedurę naruszeniową po przyjęciu ustawy "lex Tusk", a w lipcu unijny komisarz do spraw sprawiedliwości Didier Reynders wysłał list do polskiego ministra do spraw europejskich.
– Zaapelowaliśmy do polskich władz, aby nie podejmowały takich kroków. To właśnie zostało wyrażone w tym liście, w którym stwierdzono również, że jeśli specjalna komisja podejmie działania w kontekście nadchodzących wyborów, Komisja Europejska nie zawaha się podjąć kolejnego kroku w procedurze naruszeniowej – przypomniał we wtorek rzecznik Komisji Europejskiej Christian Wigand, cytowany przez TVN24.