logo
Kwaśniewska wypunktowała PiS. Nie ukrywa żalu do młodych kobiet Fot. Artur Szczepanski/REPORTER
Reklama.

Jolanta Kwaśniewska od lat pozostaje ulubioną pierwszą damą Polaków. Nadal pozostaje najbardziej aktywną w mediach żoną prezydenta Polski. Przypomnijmy, że pełniła tę funkcję przez 10 lat, od 1995 do 2005 roku, kiedy na czele narodu polskiego stał przez dwie kadencje z rzędu jej mąż Aleksander Kwaśniewski.

Kwaśniewska wypunktowała PiS. Nie ukrywa żalu do młodych kobiet

Była pierwsza dama jest również aktywistką i działaczką społeczną. Chętnie udziela wywiadów, a w ostatnim czasie była nawet gościnią podkastu Magdy Mołek "W moim stylu". Nie da się ukryć, że Kwaśniewska nie boi się na bieżąco komentować tego, co dzieje się w otaczającej nas rzeczywistości. W związku z tym dziennikarka postanowiła porozmawiać z byłą pierwszą damą na temat nadchodzących wyborów parlamentarnych.

Jolanta Kwaśniewska nie ukrywa tego, że jest rozgoryczona tym, co dzieje się obecnie w Polsce. Nawiązała również do praw kobiet, które są bardzo źle traktowane przez partię rządzącą. 68-latka nie kryje swojej wściekłości, podkreślając, że nie ma jej zgody na takie traktowanie kobiet. – Mnie napędza wściekłość na to wszystko, co dzieje się wokół nas. Jak widzę, w jaki sposób przedmiotowo traktowane są kobiety, w jaki sposób traktowana jest demokracja szeroko pojęta – poinformowała.

Żona Aleksandra Kwaśniewskiego zdradziła, o co ma żal do młodych kobiet. Podkreśliła, że nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego nie chcą one skorzystać z prawa do głosowania w wyborach, nawiązując do starszego pokolenia.

Nasze babki walczyły o nasze prawa wyborcze, płacąc za to bardzo wysoką cenę. To, że część kobiet, i to takich młodych kobiet, których najbardziej dotyczy bieżąca polityka, nie chce iść na wybory, ja tego po prostu nie mogę pojąć. Mój głos też jest ważny – podsumowała.

Jolanta Kwaśniewska o prezydenturze męża. "To była ohydna kampania"

Choć Jolanta Kwaśniewska nie kryje swojego oburzenia względem rządów Prawa i Sprawiedliwości, w jednym z wywiadów dość niepochlebnie wspominała prezydenturę swojego męża. Była pierwsza dama przyznała szczerze, że gdy poznała wyniki wyborów, wcale nie była zachwycona.

– To był trudny moment dla mnie. "Matko Boska! Mam tak ułożone życie, mam świetnie funkcjonującą agencję obrotu nieruchomościami pod nosem w Wilanowie, zarabiam znacznie większe pieniądze niż mój mąż kiedykolwiek w życiu. Mam zatrudnionych ludzi". Dziecko rozpoczynało wtedy naukę w liceum, a tu bęc! Wygrane wybory i następnego dnia pod domem w Wilanowie, na małej uliczce, stojący BOR: "Pani prezydentowo, panie prezydencie". Mówię: "O kurczę, to się narobiło!" – wyznała w audycji "W cztery oczy" Michała Olszańskiego w Radiu 357.

– (...) Ten background z czasów PRL-u na pewno nie pomagał... To była ohydna kampania, która kosztowała życie mamy Olka. Mama została totalnie zaszczuta. Ta ilość nienawiści, wylewanych pomyj, tworzenia pewnego rodzaju faktów. Brałam na swoje barki o wiele więcej niż mogłam, niż wytrzymywałam. Dwa razy padłam totalnie, kroplówki dostawałam, takie cuda – podsumowała.