Z niecodzienną prośbą do obywateli zwrócili się żołnierze z 31. Grupy Lotniczej amerykańskich Marines z Beauford. Wojskowi podczas ćwiczeń zgubili myśliwiec F-35. "Jeśli posiadasz informacje, gdzie jest samolot, odezwij się" – apelują żołnierze.
Reklama.
Reklama.
Amerykańscy żołnierze "zgubili" samolot F-35 podczas ćwiczeń
Zdarzenie miało miejsce w North Charleston w stanie Karolina Południowa. Dwaj piloci Marines odbywali ćwiczenia na myśliwcach F-35. Podczas manewrów z nieznanych dotąd przyczyn jeden z nich katapultował się z maszyny.
"Pilot został wyrzucony i bezpiecznie zeskoczył na spadochronie. Zabrano go do lokalnego szpitala, gdzie jego stan uznano jako stabilny" – informuje serwis militarytimes.com. O sprawie pisze też m.in. BBC, określając samolot jako "jeden z najbardziej zaawansowanych na świecie". Mówi się, że F-35 jest niewidzialny dla radarów.
Co jednak ciekawe, samolot, z którego ewakuował się żołnierz Marines, miał być w pełni sprawny, a pilot zdecydował się opuścić myśliwiec w trakcie niczym niezakłóconego lotu. W związku z tym za sterami F-35 nie siedział już nikt, a maszyna wciąż podążała tą samą trajektorią.
Drugi z pilotów nie podążał za opuszczonym samolotem, lecz wrócił do bazy, pozwalając myśliwcowi swobodnie przemieszczać się w przestworzach. W ten oto sposób 31. Grupa Lotnicza z Beaufort zgubiła jeden ze swoich F-35.
Niedługo później dowódcy tamtejszych Marines zarządzili zakrojone na szeroką skalę poszukiwania. Do akcji zadysponowano śmigłowiec policyjny. Wprawdzie maszyny jeszcze nie odnaleziono, jednak wojskowym udało się ustalić tor lotu myśliwca oraz to, w jakim miejscu prawdopodobnie się rozbił.
Po szczegółowych analizach żołnierze wskazali dwa jeziora – Moultrie i Marion – jako możliwy obszar, gdzie zgubiony F-35, a raczej jego szczątki, może się znajdować. Joint Base Charleston położona jest na wybrzeżu. Nie można wykluczyć więc, że samolot spadł do oceanu.
Aby ułatwić i przyspieszyć namierzenie myśliwca, żołnierze postanowili poprosić o pomoc lokalnych mieszkańców. W tym celu wojskowi wykorzystali profil miłośników militariów, by dotrzeć do jak największej liczby osób, które mogą posiadać wiedzę na temat losów zaginionego samolotu.
"Jeśli posiadasz jakiekolwiek informacje, które mogą pomóc naszym zespołom ratowniczym zlokalizować F-35, zadzwoń do Centrum Operacyjnego Obrony Bazy" – możemy przeczytać na profilu Joint Base Charleston.
Afera z rosyjską rakietą pod Bydgoszczą, zgubiony zapalnik od pocisku
Oczywiście zgubienie samolotu wojskowego jest spektakularną wpadką w USA, jednak polscy żołnierze wcale nie tak dawno również popisali się niemałą gafą, a cała sprawa zakończyła się aferą. Jak informowaliśmy w naTemat, pod koniec kwietnia w lesie w Zamościu pod Bydgoszczą znaleziono tajemniczy obiekt wojskowy. Na szczątki natknął się klient pensjonatu dla koni.
Sprawa wywołała lawinę domysłów i plotek. Dopiero po czasie okazało się, że to rosyjski pocisk Ch-55. Niedługo potem wybuchła afera, ponieważ odkrycia dokonano 4 miesiące po fakcie. Mariusz Błaszczakjednak zwalił winę na wojsko. – Dowódca operacyjny zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków, nie informując mnie o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej – powiedział szef MON.