
Eugeniusz Kłopotek z PSL opowiadał w RMF FM, że w pociągu został ostro skrytykowany przez dwóch pasażerów. Za całokształt polityki. Po czym przyznał, że politycy chyba "przestają czuć bluesa". – Naród żyje zupełnie czymś innym i czegoś innego od nas oczekuje – stwierdził Ludowiec. Tylko dlaczego politycy tak bardzo oderwali się od rzeczywistości?
REKLAMA
Eugeniusz Kłopotek stwierdził w "Kontrwywiadzie" RMF FM, że politycy popełniają od lat jeden, zasadniczy błąd. – Jest za dużo spekulacji. Jak ludzie patrzą, czym my się zajmujemy... – mówił Ludowiec. Po czym opowiedział, że ostatnio w pociągu został skrytykowany przez współpasażerów. "Za wszystko. Za całokształt" – przyznał polityk PSL, dodając, że politycy "przestają czuć bluesa".
– Naród żyje zupełnie czymś innym i czegoś innego od nas oczekuje – ocenił Kłopotek. I trudno się z nim nie zgodzić. Tylko czemu politycy są aż tak oderwani od życia?
Ciepłe posadki, darmowe samoloty
– Część polityków faktycznie trochę zatraciła kontakt z rzeczywistością. Rozleniwiły ich ciepłe posadki w Sejmie. Wyobraź sobie, że przez 20 lat nie musisz szukać pracy. Niektórzy pewnie nie potrafiliby nawet napisać CV – mówi mi znajomy marketingowiec, specjalista od wizerunku politycznego, który obsługuje niektórych polskich polityków.
– Część polityków faktycznie trochę zatraciła kontakt z rzeczywistością. Rozleniwiły ich ciepłe posadki w Sejmie. Wyobraź sobie, że przez 20 lat nie musisz szukać pracy. Niektórzy pewnie nie potrafiliby nawet napisać CV – mówi mi znajomy marketingowiec, specjalista od wizerunku politycznego, który obsługuje niektórych polskich polityków.
Podobnie ocenia to poseł Ruchu Palikota Artur Dębski – nowicjusz w polityce, który nie szczędzi gorzkich słów kolegom i koleżankom z parlamentu. – Powiem to jako człowiek, bo nie czuję się jeszcze politykiem: teza Kłopotka jest trafna w 100 proc. Darmowe
samochody, pociągi, pensje, oni są oderwani kompletnie od życia – mówi Dębski. I dodaje, że przykładem na to, jak można stać się nagle elementem systemu, jest Wanda Nowicka. – Ja wolałbym złożyć mandat, niż uczestniczyć w tym systemie – dodaje.
Jednocześnie Dębski przypomina, że Ruch Palikota ma 77 projektów ustaw, które znacznie ograniczają rozpasaną politykę: likwidację Senatu, zmniejszenie liczby posłów czy wprowadzenie kadencyjności w samorządach. – Posłowie powinni zarabiać więcej, ale zarazem powinno być ich mniej, lepszej jakości – podkreśla poseł. Ale, oczywiście, czołowi politycy i największe partie nie pozwolą na takie ruchy. – Bo co oni zrobią na wolnym rynku pracy, skoro zarabiają na państwie? Umarliby z głodu – wyrokuje Dębski.
Na ile winne media?
Niestety, politycy nie zajmują się poważnymi problemami Polaków nie tylko dlatego, że ich nie znają. Również dlatego, że wtedy, prawdopodobnie, musieliby się pożegnać z władzą. Ekspert od wizerunku politycznego zauważa: – Tych najważniejszych problemów nie da się rozwiązać w jedną kadencję albo wymagają ryzykownych ruchów. A nasi politycy panicznie boją się słupków sondaży. Zajmowanie się czymś mało widowiskowym, ale poważnym, nie daje efektów. Poza tym oni wiedzą, że ludzie mają już dość i najchętniej wszystkich by kopnęli w tyłek. Więc robią wszystko, żeby to się nie stało – przekonuje ekspert ds. wizerunku. I zaznacza, że najmniej sondaży boi się PiS, bo i tak ma dość stały elektorat.
Na ile winne media?
Niestety, politycy nie zajmują się poważnymi problemami Polaków nie tylko dlatego, że ich nie znają. Również dlatego, że wtedy, prawdopodobnie, musieliby się pożegnać z władzą. Ekspert od wizerunku politycznego zauważa: – Tych najważniejszych problemów nie da się rozwiązać w jedną kadencję albo wymagają ryzykownych ruchów. A nasi politycy panicznie boją się słupków sondaży. Zajmowanie się czymś mało widowiskowym, ale poważnym, nie daje efektów. Poza tym oni wiedzą, że ludzie mają już dość i najchętniej wszystkich by kopnęli w tyłek. Więc robią wszystko, żeby to się nie stało – przekonuje ekspert ds. wizerunku. I zaznacza, że najmniej sondaży boi się PiS, bo i tak ma dość stały elektorat.
Mój rozmówca podkreśla, że czołowi politycy wiedzą, jakie problemy mają Polacy i że w gospodarce dałoby się sporo zdziałać. Ale łatwiej jest narzucać mediom i Polakom zastępcze tematy debat. Do opinii tej skłania się też Artur Dębski z Ruchu Palikota: – Nie wiem, na ile winne są temu media, które przecież mówią o tym, o czym ludzie chcą słuchać. Ale de facto to politycy tym sterują. Tak jak Tusk, który celowo powiedział o zmianach w rządzie. Jedno zdanie i od razu wszyscy się tym zajęli. To wszystko, co dzieje się w Sejmie, typu rekonstrukcje rządu, to cyrk i kompromitacja demokracji – podkreśla poseł.
Gospodarka za trudna
Podobne spostrzeżenia ma Wiesław Kaczmarek, były polityk SLD i były minister skarbu, który z polityki wyszedł kilka lat temu. – Z tezą Kłopotka zgadzam się nawet w 200 procentach. Proszę zauważyć, że debata publiczna to są takie dyskusje sztuka dla sztuki, polityka dla polityki. Tematy do grania wyborcami, gdzie potem politycy mogą iść i
Podobne spostrzeżenia ma Wiesław Kaczmarek, były polityk SLD i były minister skarbu, który z polityki wyszedł kilka lat temu. – Z tezą Kłopotka zgadzam się nawet w 200 procentach. Proszę zauważyć, że debata publiczna to są takie dyskusje sztuka dla sztuki, polityka dla polityki. Tematy do grania wyborcami, gdzie potem politycy mogą iść i
się wyżyć. A parcie na szkło sprawiło, że wielu z nich zarzuciło zdobywanie wiedzy, kompetencji. Przez te 15-20 lat wiele osób rozmieniło swoje autorytety na drobne. Zaś kwestie socjalne i gospodarcze leżą odłogiem. Może te tematy są już dla nich za trudne? – mówi Kaczmarek. Dodaje też, że nawet tak prozaiczne sprawy, jak ułatwianie życia obywatelom, nikogo już dzisiaj nie obchodzi. Ostatni zajmował się tą sprawą Janusz Palikot przy okazji "Przyjaznego Państwa".
– Część ekonomiczna się wyjałowiła, zarówno w SLD, PiS-ie jak i PO. Czasem mam wręcz wrażenie, że politycy są tak zblazowani, że ustalają sobie tematy debat: Nowicka, Palikot, Grodzka. Dawno nie było w debacie publicznej czegoś, co by mnie zainspirowało bądź skłoniło do myślenia –
Kaczmarek zauważa też, że dzisiaj polityka jest głównie reakcyjna i tymczasowa, nawet ta gospodarcza. – Nie ma lidera, wizjonera z kompetencjami, który przedstawiłby szeroki plan gospodarczy. Proszę zauważyć, że tak naprawdę mamy aż 4 ministerstwa, które zajmują się gospodarką: skarbu, finansów, gospodarki i rozwoju regionalnego. Pieniądze unijne rozdaje Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, na co minister gospodarki w zasadzie nie ma wpływu – wykazuje były polityk SLD. A to przecież tylko jeden z setek absurdów polskiej polityki.
Byle do Sejmu
– Rządzącym bardziej przyświeca idea: znajdziemy te 10-15 procent, byle tylko być na Wiejskiej. Ruch Palikota, by to zdobyć, musiał wykonać chociaż jakąś pracę, postarać się. Ale gdyby Pan posłuchał niektórych liderów z PO, PiS czy SLD, to te 15 proc., żeby być w parlamencie, jest najważniejsze – stwierdza Wiesław Kaczmarek.
Zobacz też: Usta pełne frazesów. Prawią morały, a daleko im do wzoru
– Rządzącym bardziej przyświeca idea: znajdziemy te 10-15 procent, byle tylko być na Wiejskiej. Ruch Palikota, by to zdobyć, musiał wykonać chociaż jakąś pracę, postarać się. Ale gdyby Pan posłuchał niektórych liderów z PO, PiS czy SLD, to te 15 proc., żeby być w parlamencie, jest najważniejsze – stwierdza Wiesław Kaczmarek.
Zobacz też: Usta pełne frazesów. Prawią morały, a daleko im do wzoru
Jednocześnie były minister skarbu stwierdza, że przydałoby się polskiej politycy swoiste katharsis. Eugeniusz Kłopotek wskazywał w Kontrwywiadzie, że to wyborcy mogą skończyć z tym wszystkim już za 2 lata, przy urnach wyborczych. Problem polega na tym, że – jak słusznie wskazuje Kaczmarek w naszej rozmowie – podczas wyborów my, obywatele, stajemy przed decyzją stworzoną przez partie polityczne. I za bardzo alternatywy nie ma, bo jak z kolei mówił Kłopotek w RMF FM, chętni do zrobienia czegoś w Polsce są, ale od polityki trzymają się z daleka. Właśnie dlatego, że parlament to jeden wielki cyrk. Czyli – sprytnie to sobie nasi politycy wymyślili. Tak, że nawet czasem sądzimy, że mamy jakiś faktyczny wybór.
