Posłowie są zbyt oderwani od rzeczywistości i nie znają problemów Polaków? Niestety, w dużej mierze tak
Posłowie są zbyt oderwani od rzeczywistości i nie znają problemów Polaków? Niestety, w dużej mierze tak Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Eugeniusz Kłopotek z PSL opowiadał w RMF FM, że w pociągu został ostro skrytykowany przez dwóch pasażerów. Za całokształt polityki. Po czym przyznał, że politycy chyba "przestają czuć bluesa". – Naród żyje zupełnie czymś innym i czegoś innego od nas oczekuje – stwierdził Ludowiec. Tylko dlaczego politycy tak bardzo oderwali się od rzeczywistości?

REKLAMA
Eugeniusz Kłopotek stwierdził w "Kontrwywiadzie" RMF FM, że politycy popełniają od lat jeden, zasadniczy błąd. – Jest za dużo spekulacji. Jak ludzie patrzą, czym my się zajmujemy... – mówił Ludowiec. Po czym opowiedział, że ostatnio w pociągu został skrytykowany przez współpasażerów. "Za wszystko. Za całokształt" – przyznał polityk PSL, dodając, że politycy "przestają czuć bluesa".
– Naród żyje zupełnie czymś innym i czegoś innego od nas oczekuje – ocenił Kłopotek. I trudno się z nim nie zgodzić. Tylko czemu politycy są aż tak oderwani od życia?
Ciepłe posadki, darmowe samoloty
– Część polityków faktycznie trochę zatraciła kontakt z rzeczywistością. Rozleniwiły ich ciepłe posadki w Sejmie. Wyobraź sobie, że przez 20 lat nie musisz szukać pracy. Niektórzy pewnie nie potrafiliby nawet napisać CV – mówi mi znajomy marketingowiec, specjalista od wizerunku politycznego, który obsługuje niektórych polskich polityków.
Podobnie ocenia to poseł Ruchu Palikota Artur Dębski – nowicjusz w polityce, który nie szczędzi gorzkich słów kolegom i koleżankom z parlamentu. – Powiem to jako człowiek, bo nie czuję się jeszcze politykiem: teza Kłopotka jest trafna w 100 proc. Darmowe
samochody, pociągi, pensje, oni są oderwani kompletnie od życia – mówi Dębski. I dodaje, że przykładem na to, jak można stać się nagle elementem systemu, jest Wanda Nowicka. – Ja wolałbym złożyć mandat, niż uczestniczyć w tym systemie – dodaje.
Jednocześnie Dębski przypomina, że Ruch Palikota ma 77 projektów ustaw, które znacznie ograniczają rozpasaną politykę: likwidację Senatu, zmniejszenie liczby posłów czy wprowadzenie kadencyjności w samorządach. – Posłowie powinni zarabiać więcej, ale zarazem powinno być ich mniej, lepszej jakości – podkreśla poseł. Ale, oczywiście, czołowi politycy i największe partie nie pozwolą na takie ruchy. – Bo co oni zrobią na wolnym rynku pracy, skoro zarabiają na państwie? Umarliby z głodu – wyrokuje Dębski.

Na ile winne media?

Niestety, politycy nie zajmują się poważnymi problemami Polaków nie tylko dlatego, że ich nie znają. Również dlatego, że wtedy, prawdopodobnie, musieliby się pożegnać z władzą. Ekspert od wizerunku politycznego zauważa: – Tych najważniejszych problemów nie da się rozwiązać w jedną kadencję albo wymagają ryzykownych ruchów. A nasi politycy panicznie boją się słupków sondaży. Zajmowanie się czymś mało widowiskowym, ale poważnym, nie daje efektów. Poza tym oni wiedzą, że ludzie mają już dość i najchętniej wszystkich by kopnęli w tyłek. Więc robią wszystko, żeby to się nie stało – przekonuje ekspert ds. wizerunku. I zaznacza, że najmniej sondaży boi się PiS, bo i tak ma dość stały elektorat.
Mój rozmówca podkreśla, że czołowi politycy wiedzą, jakie problemy mają Polacy i że w gospodarce dałoby się sporo zdziałać. Ale łatwiej jest narzucać mediom i Polakom zastępcze tematy debat. Do opinii tej skłania się też Artur Dębski z Ruchu Palikota: – Nie wiem, na ile winne są temu media, które przecież mówią o tym, o czym ludzie chcą słuchać. Ale de facto to politycy tym sterują. Tak jak Tusk, który celowo powiedział o zmianach w rządzie. Jedno zdanie i od razu wszyscy się tym zajęli. To wszystko, co dzieje się w Sejmie, typu rekonstrukcje rządu, to cyrk i kompromitacja demokracji – podkreśla poseł.
Gospodarka za trudna
Podobne spostrzeżenia ma Wiesław Kaczmarek, były polityk SLD i były minister skarbu, który z polityki wyszedł kilka lat temu. – Z tezą Kłopotka zgadzam się nawet w 200 procentach. Proszę zauważyć, że debata publiczna to są takie dyskusje sztuka dla sztuki, polityka dla polityki. Tematy do grania wyborcami, gdzie potem politycy mogą iść i
się wyżyć. A parcie na szkło sprawiło, że wielu z nich zarzuciło zdobywanie wiedzy, kompetencji. Przez te 15-20 lat wiele osób rozmieniło swoje autorytety na drobne. Zaś kwestie socjalne i gospodarcze leżą odłogiem. Może te tematy są już dla nich za trudne? – mówi Kaczmarek. Dodaje też, że nawet tak prozaiczne sprawy, jak ułatwianie życia obywatelom, nikogo już dzisiaj nie obchodzi. Ostatni zajmował się tą sprawą Janusz Palikot przy okazji "Przyjaznego Państwa".
– Część ekonomiczna się wyjałowiła, zarówno w SLD, PiS-ie jak i PO. Czasem mam wręcz wrażenie, że politycy są tak zblazowani, że ustalają sobie tematy debat: Nowicka, Palikot, Grodzka. Dawno nie było w debacie publicznej czegoś, co by mnie zainspirowało bądź skłoniło do myślenia –
Kaczmarek zauważa też, że dzisiaj polityka jest głównie reakcyjna i tymczasowa, nawet ta gospodarcza. – Nie ma lidera, wizjonera z kompetencjami, który przedstawiłby szeroki plan gospodarczy. Proszę zauważyć, że tak naprawdę mamy aż 4 ministerstwa, które zajmują się gospodarką: skarbu, finansów, gospodarki i rozwoju regionalnego. Pieniądze unijne rozdaje Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, na co minister gospodarki w zasadzie nie ma wpływu – wykazuje były polityk SLD. A to przecież tylko jeden z setek absurdów polskiej polityki.
Byle do Sejmu
– Rządzącym bardziej przyświeca idea: znajdziemy te 10-15 procent, byle tylko być na Wiejskiej. Ruch Palikota, by to zdobyć, musiał wykonać chociaż jakąś pracę, postarać się. Ale gdyby Pan posłuchał niektórych liderów z PO, PiS czy SLD, to te 15 proc., żeby być w parlamencie, jest najważniejsze – stwierdza Wiesław Kaczmarek.

Zobacz też: Usta pełne frazesów. Prawią morały, a daleko im do wzoru
Jednocześnie były minister skarbu stwierdza, że przydałoby się polskiej politycy swoiste katharsis. Eugeniusz Kłopotek wskazywał w Kontrwywiadzie, że to wyborcy mogą skończyć z tym wszystkim już za 2 lata, przy urnach wyborczych. Problem polega na tym, że – jak słusznie wskazuje Kaczmarek w naszej rozmowie – podczas wyborów my, obywatele, stajemy przed decyzją stworzoną przez partie polityczne. I za bardzo alternatywy nie ma, bo jak z kolei mówił Kłopotek w RMF FM, chętni do zrobienia czegoś w Polsce są, ale od polityki trzymają się z daleka. Właśnie dlatego, że parlament to jeden wielki cyrk. Czyli – sprytnie to sobie nasi politycy wymyślili. Tak, że nawet czasem sądzimy, że mamy jakiś faktyczny wybór.