Trzęsienie ziemi na najwyższych stanowiskach dowódczych w polskim wojsku. Dymisję złożyli szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmund Andrzejczak i gen. Tomasz Piotrowski, dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych – ustaliła "Rzeczpospolita". Rzeczniczka Sztabu Generalnego Wojska Polskiego potwierdziła rezygnację gen. Andrzejczaka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Z ustaleń dziennika wynika, że wnioski o dymisję gen. Rajmunda Andrzejczaka i gen. Tomasza Piotrowskiego trafiły w poniedziałek do Kancelarii Prezydenta. "Z naszych informacji wynika, że jest to w istocie odpowiedź na kumulację działań, których oficerowie od pewnego czasu nie akceptowali" – podaje "Rzeczpospolita".
Rzeczniczka Sztabu Generalnego Wojska Polskiego płk Joanna Klejszmit potwierdziła rano informacje dotyczące swojego szefa. Przekazała Polskiej Agencji Prasowej, na którą powołuje się TVN24, że "w poniedziałek gen. Rajmund Andrzejczak zrezygnował ze stanowiska".
– To specyficzna dymisja, ponieważ następuje w tygodniu wyborczym. Najważniejsi polscy generałowie wyrazili wotum nieufności armii dla polskiego rządu. Hasło PiS o bezpiecznej Polsce legło w gruzach. To także porażka ministra Błaszczaka – mówił rano w Sejmie Krzysztof Gawkowski, poseł Nowej Lewicy.
– Znam pana generała Andrzejczaka osobiście, uczestniczyliśmy w posiedzeniach Rady Bezpieczeństwa Narodowego. To człowiek kompetentny i człowiek honoru. Jeśli on podaje się do dymisji, to oznacza, że w polskiej armii dzieje się zło, które może kosztować Polaków bezpieczeństwo – dodał.
Szok w Siłach Zbrojnych! Najważniejsi dowódcy podali się do dymisji
"Jeśli te informacje się potwierdzą, to jest to całkowita kompromitacja ministra Błaszczaka, który dawno przekroczył granicę partyjnego wykorzystywania Wojska Polskiego. Kręcenie z rosyjską rakietą, partyjne 'pikniki' i ataki polityczne na opozycję na tle żołnierzy. Zmarnowanych 7 lat w modernizacji armii. To katastrofa PiS w sektorze obrony w momencie wielkich zagrożeń dla Polski" – skomentował Tomasz Siemoniak, były szef MON, zanim jeszcze pojawił się komunikat rzeczniczki SG WP.
"Jeżeli to prawda, to jest to coś bardzo niepokojącego. Powstrzymam się na razie od komentowania do czasu rozeznania swoimi kontaktami, co się stało i dlaczego. Sytuacja, w której dwóch z trzech najważniejszych dowódców w Siłach Zbrojnych rzuca kwitami, jest bezprecedensowa – fakt, nie opinia" – napisał Jarosław Wolski, politolog, publicysta i cywilny analityk zajmujący się wojskiem i obronnością.
– Dowódca operacyjny zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków, nie informując mnie o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej – oświadczył polityk PiS na briefingu prasowym.
Jak wówczas dodał Błaszczak, decyzje personalne i dyscyplinarne w związku z incydentem zostaną podjęte po konsultacji z prezydentem Andrzejem Dudą. Już wtedy eksperci wskazywali, że to może oznaczać, iż Mariusz Błaszczak chce dymisji generała.
Po tym, jak Błaszczak zrzucił winę na wojsko, głos zabrał gen. Rajmund Andrzejczak, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Przekonywał, że informował o incydencie swoich przełożonych. I to szybko. – Wtedy, kiedy miało to miejsce – doprecyzował w rozmowie z RMF FM.
– Chciałem zwrócić się z apelem o rozsądek, o to, abyśmy w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje, abyśmy byli rozsądni w tym, co robimy, abyśmy bardzo ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi nie dawali pożywki, nie dawali się dzielić na grupy. Bo ten przeciwnik już tylko na to czeka – powiedział w oświadczeniu na nagraniu wideo.
"Rzeczpospolita" zauważa, że nie bez znaczenia było i to, że szef MON "wykorzystywał wojsko w kampanii wyborczej PiS". Chodzi o kontrowersyjny spot partii rządzącej, w którym Mariusz Błaszczak pokazał dokumenty Planu Warta, czyli jednego z wariantów obrony Polski w razie ataku ze wschodu. Celem jego ujawnienia był atak na opozycję, w szczególności na Donalda Tuska. Działanie Błaszczaka spotkało się z ogromną krytyką ekspertów i wojskowych.