Kasprzyk o kulisach pracy przy serii filmów "365 dni". Mówi o kwestiach finansowych
Kamil Frątczak
10 października 2023, 12:47·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 10 października 2023, 12:47
Ewa Kasprzyk była gościnią najnowszego odcinka podkastu Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego. Gospodarze audycji porozmawiali z aktorką o jej doświadczeniu zawodowym. W pewnym momencie nawiązano do produkcji "365 dni". Gwiazda odsłoniła kulisy pracy przy filmie, nawiązując do kwestii finansowych.
Reklama.
Reklama.
Ewy Kasprzyk nikomu nie trzeba przedstawiać. Aktorka od lat związana jest z polskim kinem, a frazę "Marian, tu jest jakby luksusowo", którą wypowiadała w filmie "Kogel-mogel 2" zna chyba każdy Polak i Polka. Teraz aktorka gościła w najnowszym odcinku podkastu "WojewódzkiKędzierski". W trakcie rozmowy gospodarze zdecydowali się dopytać o jej dorobek artystyczny.
Kasprzyk o kulisach pracy przy '365 dniach' Lipińskiej. Mówi o pieniądzach
Przypomnijmy, że seria filmów "365 dni" powstała na podstawie książek autorstwa Blanki Lipińskiej. Choć początkowo w rolę matki głównej bohaterki w pierwszej części wcieliła się Grażyna Szapołowska, w kontynuacjach produkcja zdecydowała się na podmianę aktorki. Wówczas na jej miejsce wskoczyła Kasprzyk. Jak gwiazda argumentowała przyjęcie tej propozycji?
– Lubię filmy, które są emocjonalne. Skoro zgodziłam się zagrać w takiej produkcji, to oznacza, że gdzieś tam daję przyzwolenie na to. Myślę, że w takim kraju, jakim jest Polska, szczególnie teraz, przy tej opcji politycznej, ten film jest bardzo odważny – tłumaczyła wówczas w wywiadzie dla portalu plejada.pl
W trakcie rozmowy z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim aktorka wróciła wspomnieniami na plan produkcji. Wówczas przyznała, że nie zawsze pracowała dla wysokiego wynagrodzenia.
– Nie wszystko się robi dla pieniędzy – wiele takich projektów zrobiłam za przysłowiowe waciki – poinformowała aktorka. Wojewódzki szybko podłapał temat i zapytał o wynagrodzenie przy "365 dniach". – Tam poszła niezła kasa. Za wstyd – podsumowała Ewa Kasprzyk.
Jak to się stało, że artystka ostatecznie przyjęła propozycję zagrania w głośnym hicie Netfliksa? – Mnie tak bardzo prosili. Jak pierwszy raz prosili, to ja miałam mieć tam sceny na cmentarzu, to wtedy zagrała Grażyna Szapołowska. Nie wzięłam tego. Później, kiedy miałam zastąpić Grażynę, gdzie grała tylko sekundę na ekranie, to pomyślałam: no dobra, zobaczymy. To miała być rola rozbudowana. Nie musiałam się już rozbierać – tłumaczyła Kasprzyk.
Po chwili aktorka dodała, że nie tylko pieniądze były powodem przyjęcia roli. – To dla przygody. Tam były zdjęcia na Sardynii. Mówiłam: pojadę, zobaczę, poznam, jak to jest być w środku. Namówił mnie mój kolega – podsumowała.
"Tam nie ma treści"
Przypomnijmy, że Ewa Kasprzyk, jakiś czas temu będąc gościnią Beaty Tadli w programie "Onet Rano." niepochlebnie oceniła film Blanki Lipińskiej. – Podczas pobytu ze znajomymi powiedziałam żartobliwie, że dostałam propozycję gry w soft porno i doradzili mi, żebym w nim zagrała – przyznała. Co ciekawe, Kasprzyk zwierzyła się, że oglądała wspomniany film na przyśpieszeniu. Twierdzi, że to jedyny słuszny patent na przetrwanie seansu, bo "nie ma on treści".
Kasprzyk dała do zrozumienia, że decyzja o zagraniu w filmie tego kalibru była podjęta świadomie. Spodziewała się, że pojawią się złe opinie. – W ilu "gniotach" grają aktorzy? Tutaj jest krótka piłka, ponieważ wiesz, w czym grasz. Czasem zdarza się, że dostajesz film artystyczny i okazuje się, że to będzie wielka produkcja i też możesz zebrać złe opinie – oznajmiła.
– Jestem ciekawa różnych opinii. Zdjęcia były intensywne i gorące ze względu na to, że odbywały się na Sardynii i teraz ja się tym bawię, czego nie ukrywam. Mnie wszystko wolno, bo jestem artystką. Ty możesz mnie skrytykować, ale mnie to nie dotyka – dodała gwiazda.