Na cztery dni przed wyborami Donald Tusk spotkał się z mieszkańcami Ełku na Mazurach. W pewnym momencie lider Koalicji Obywatelskiej zwrócił się do wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Z pytania, jakie zadał, nie będą zachwyceni Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki czy Jacek Sasin.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W środę politycy Prawa i Sprawiedliwości (konwencja w Krakowie), Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi (spotkanie w Białymstoku) czy Lewicy (konwencja w Rzeszowie) rozjechali się po kraju, by wykorzystać ostatnie dni przed wyborami na mobilizację swojego elektoratu.
Tusk zwrócił się do wyborców PiS. Zadał im takie pytanie
Po południu do Ełku pojechał Donald Tusk. Lider Koalicji Obywatelskiej nawiązał kilka razy do swojego głównego politycznego oponenta. Zwrócił się również do wyborców partii rządzącej. – Wyborczynie i wyborcy PiS, wy przede wszystkim musicie sobie dzisiaj odpowiedzieć na to pytanie – zaczął Tusk.
Po czym dodał: – Czy naprawdę chcecie, żeby w czasach globalnego zamieszania, ryzyka, rządzili kłamcy, tacy jak Morawiecki, tchórze, tacy jak Kaczyński czy ludzie tak dramatycznie niekompetentni i z lepkimi rękoma, jak Sasin? – pytał.
Tusk dodał, że "prawdziwą zbrodnią polityczną obecnie rządzących jest to, że okłamują w sprawach bezpieczeństwa cały naród". Stwierdził, że zamierza powiedzieć "parę słów prawdy" o tym, co dzieje się z polskim bezpieczeństwem.
Lider KO w Ełku. "Jak zareagowała pisowska władza?"
Były premier stwierdził, że PiS "miało czelność" użyć hasła wyborczego "Bezpieczna przyszłość Polaków", a jednocześnie w tym samym czasie "zaczęli podejmować decyzje, wprowadzać taki chaos, który zaowocował wydarzeniami, które naprawdę wprowadziły to poczucie lęku, nieprawności i chaosu do wszystkich polskich domów".
Przypomniał też swoją wypowiedź na temat tego, że otrzymał informacje, iż ze swoich stanowisk odeszli nie tylko generałowie Rajmund Andrzejczak i Tomasz Piotrowski, ale zrezygnowało więcej oficerów wojskowych i dziesięciu kolejnych złożyło dymisję.
– I jak zareagowała na to pisowska władza, Morawiecki, jakiś tam rzecznik prasowy i urzędnicy odpowiedzialni za informacje dotyczącą wojska? "Nieprawda, fake news, Tusk kłamie, Tusk jakąś inscenizację dziwną robi". Morawiecki wiódł prym w tym krzyku, w tym wrzasku, że to nieprawda – powiedział.
Dodał też, że wezwał polskich oficerów i generałów do lojalności wobec Konstytucji, ojczyzny i narodu.
– Coraz więcej było niepokojących od kilku dni pogłosek, że ten chaos na szczytach wojskowego dowództwa bierze się też z tego, że generałowie obawiają się, że PiS będzie chciał użyć wojska na wypadek przegranych wyborów. Brzmi groźnie i nieprawdopodobnie, a ja nikogo nie chcę straszyć. To jest ostatni scenariusz, jaki chciałbym przeżyć – stwierdził Tusk.
I dodał: – Jednak były dowódca sił lądowych, postać znana, gen. Waldemar Skrzypczak powiedział dzisiaj do was wszystkich, że obawia się, że te dymisje są wynikiem tego, że ci, którzy dzisiaj rezygnują, nie chcą uczestniczyć w planach użycia wojska przeciwko własnemu narodowi. Na wypadek, gdyby tej władzy się nie powiodło w wyborach. Gen. Skrzypczak powiedział wprost: "Wygląda mi to trochę tak, jak w grudniu 1970 roku i jak w stanie wojennym" – dodał szef PO.