Przyjaciółka Jana Pawła II była legendą. Co zmarła Wanda Półtawska wiedziała o Kościele katolickim i samym papieżu-Polaku? – Można powiedzieć, że między Półtawską a Dziwiszem dochodziło do rywalizacji o dostęp do papieża. Ona próbowała sobie wyrąbać tę sferę wpływów, że to ona była osobą szczególną, bliską – komentuje w rozmowie naTemat były jezuita prof. Stanisław Obirek.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Informacje o śmierci Wandy Półtawskiejdo opinii publicznej dotarły w środowy poranek 25 października 2023 roku. W wieku 101 lat odeszła przyjaciółka Jana Pawła II. Była lekarką psychiatrii, profesorką nadzwyczajną Papieskiej Akademii Teologicznej oraz damą Orła Białego. Na jej biografii odcisnął się także fakt, iż w czasie II wojny światowej była więziona w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück.
Najlepiej znana była jednak z tego, że Karolowi Wojtyle towarzyszyła przez całą jego posługę aż do śmierci papieża-Polaka w 2005 roku.
Co Wanda Półtawska wiedziała o Kościele?
Wokół Półtawskiej narosła wielka legenda. Czy znała tajemnice pontyfikatu Jana Pawła II? Co konkretnie wiedziała? Jaki był jej wpływ na papieża? I czy jeśli wiedziała, co dzieje się w Watykanie, dlaczego nigdy nie odpowiedziała na mnożące się pytania?
Alan Wysocki: Jak pan słyszy "Wanda Półtawska", to co pan myśli?
Prof. Stanisław Obirek: Pierwsze skojarzenie – jedna z najbliższych współpracowniczek Jana Pawła II.
A drugie?
Jej wpływ był bardzo szkodliwy dla Kościoła katolickiego. Wprowadził myślenie średniowieczne w sytuacji, gdy Kościół zaczynał z trudem, ale jednak otwierać się na współczesność, na demokrację.
I nagle w takim kontekście pojawia się człowiek obdarzany coraz większą odpowiedzialnością w Kościele. I wraz z tą odpowiedzialnością wprowadził myślenie konserwatywne, restrykcyjne i rozjechane z tym, co nauka mówi na przykład o ludzkiej seksualności, postrzeganiem rozrodczości.
To jest ten cały splot skojarzeń, które przychodzą mi na myśl. W tle oczywiście jest też bardzo głęboki konflikt między myśleniem tandemu Półtawska-Wojtyła, a teologią katolicką, która zwłaszcza w USA, w Europie Zachodniej.
W chwili kiedy Wojtyła przeniósł się do Rzymu w 1978 roku, to myślenie fundamentalistyczne zostało przeniesione na cały Kościół, powodując niezwykłą polaryzację. Zwłaszcza wśród teologów.
Uruchomiła system donosów, na tych, którzy nie podzielali myślenia fundamentalistycznego. Krótko mówiąc, doprowadziło to do sytuacji bardzo niekorzystnej dla katolicyzmu.
I właściwie dopiero w 2013 roku, kiedy papieżem został Bergoglio, ta sytuacja dopiero zaczęła być powoli odkręcana.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Czy Wanda Półtawska zostanie teraz "wyniesiona na ołtarze"? Czy to przez wiernych, czy to przez prawicowych polityków?
W przypadku Piusa XII było tak, że już miał być wynoszony na ołtarze. Ale ostatecznie nie dało się obronić jego heroiczności czy świętości. Tak samo z Wandą Półtawską. Na pewno powstanie jakiś ruch fundamentalistów religijnych związanych z partią, która na szczęście straciła 15 października władzę.
To PiS próbował zrobić z niej postać monumentalną i pomnikową. Andrzej Duda odznaczył ją nawet najwyższym polskim odznaczeniem. Prawicowe media hołubiły ją jako najbliższą współpracowniczkę.
Ale przy obecnym otwarciu katolicyzmu na naukę, szansa na to, żeby Półtawska stała się przykładem katoliczki walczącej o cokolwiek, są żadne. Raczej szkodliwość jej wpływu na Kościół będzie coraz bardziej wyrazista dla każdego, kto używa rozumu.
Z jednej mamy konserwatyzm, zwłaszcza w kwestii praw reprodukcyjnych, a z drugiej mamy legendę o liście zaniesionym pod bluzką w sprawie zaniechań Kościoła i Juliusza Paetza...
Ten list pod bluzką zaniesiony papieżowi dla mnie jest przykładem groteski, w jakiej funkcjonował Kościół za późnego Jana Pawła II. Mamy sprawy oczywiste jak zdymisjonowanie biskupa demoralizującego kleryków, nadużywającego swojej władzy do celów seksualnych.
I potrzeba było aż takiej "heroicznej" Wandy Półtawskiej, żeby to rozwiązać? To rzuca dodatkowe światło na to, w jak chorym otoczeniu funkcjonował polski papież. Wcześniej mówił o tym ksiądz prof. Tomasz Węcławski. Cała sprawa była tajemnicą poliszynela.
Przykład biskupa Kaszaka z Sosnowca pokazuje, że jeśli Watykan chce, to rozwiązuje sprawy szybko. Po prostu dymisjonuje biskupa i koniec. Tak samo trzeba było zrobić z Paetzem.
To, że nie można było tego rozwiązać w sposób normalny tak jak teraz... Zresztą myślę, że ta interwencja Półtawskiej to też mitologia, bo niczego to nie zmieniło. Paetz został odsunięty od biskupstwa, ale żadna przykrość go nie spotkała. Tak naprawdę to bajka i mit.
Niektórzy o Wandzie Półtawskiej mówią, że "znała tajemnice Kościoła", albo że znała "tajemnice pontyfikatu", czy w ogóle sekrety Jana Pawła II. Ile jest w tym prawdy?
To jest właśnie tworzenie mitów. Co to znaczy "tajemnica pontyfikatu". Kościół to organizacja, która działa według przewidzianego regulaminu. My znamy sposób funkcjonowania Półtawskiej, chociażby z opublikowanej przez nią opasłej książki pt. "Rekolekcje beskidzkie", gdzie są opublikowane jej listy do Karola Wojtyły, Karola Wojtyły do niej.
Mamy wszystko udokumentowane. Mnie zbulwersował np. list, gdzie Karol Wojtyła tuż po wyborze na papieża napisał do niej "Ty jesteś moją specjalistką od humanae vitae (życia człowieka, moralności - red)".
To pokazuje sposób traktowania seksualności, który był inspirowany właśnie Półtawską. Cała ta krucjata wobec seksualności była zainspirowana właśnie Półtawską. Nie ma żadnych innych tajemnic.
Półtawska nie była teolożką, socjolożką, czy antropolożką. Nie miała pojęcia o bogactwie Kościoła katolickiego, czy teologii katolickiej. Była zafiksowana tylko na zarodkach, rozrodczości, którą chciała kontrolować i narzucać innym.
I nieszczęście polega na tym, że trafiła akurat na osobę, która jako biskup, kardynał, a później jako papież miała wpływ na to, co Kościół mówił. Żadnych więcej tajemnic bym się nie doszukiwał.
Oczywiście, można mówić, że polityka personalna, która jest ważna, była konsultowana z najbliższymi ludźmi papieża. Nie jest wykluczone, że Półtawska brała udział w tych różnych rozmowach.
Ale po prostu mamy tu do czynienia z konserwatywnym papieżem, który przez 25 lat narzucił swój konserwatyzm całemu Kościołowi i przez to, na przykład mamy w USA episkopat do tej pory zdominowany przez ludzi ukształtowanych przez tandem Półtawska-Wojtyła.
A potem ludzie myślą, że to, co oni propagowali, to katolicyzm. A to po prostu pewna forma fundamentalistycznego myślenia.
Czy jednak Półtawska mogła wiedzieć na przykład, kto utrudniał dostęp do papieża, albo czy Jan Paweł II wiedział, co dzieje się w Kościele?
To sfera gdybania, ale można powiedzieć, że między Półtawską aStanisławem Dziwiszem dochodziło do rywalizacji o dostęp do papieża. Wspomniane przeze mnie "Rekolekcje beskidzkie" były opublikowane wbrew woli Dziwisza.
Ona próbowała sobie wyrąbać tę sferę wpływów, że to ona była tą osobą szczególną, bliską, a nie Dziwisz. Bądźmy realistami. Kobiety w życiu Karola Wojtyły odgrywały bardzo ważną rolę i warto wręcz poświęcić temu osobną książkę.
Głównym cerberem, ograniczającym bądź blokującym dostęp do papieża był Dziwisz. On jako sekretarz, jako biskup miał decydujący wpływ na to, kto, jak, kiedy i w jakiej formie do papieża dochodził.
A wpływ Półtawskiej ograniczyłbym do sfery teorii. Ale być może, jeśli kandydat na biskupa okazywał się zbyt liberalny, to może mówiła "słuchaj, Karol. On się nie nadaje".