Sejm coraz bardziej laicki. Mniej posłów przysięgało "na Boga"
Nina Nowakowska
13 listopada 2023, 20:14·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 listopada 2023, 20:14
Czyżby laicyzacja społeczeństwa sięgnęła parlamentu? Wygląda na to, że tak, co ilustrują liczby. Na pierwszym posiedzeniu Sejmu X kadencji "na Boga" przysięgało tylko 330 posłów. To o kilkadziesiąt osób mniej niż cztery lata temu.
Reklama.
Reklama.
W poniedziałek 13 listopada zebrało się pierwsze, inauguracyjne posiedzenie Sejmu X kadencji. Marszałkiem izby niższej został lider Polska 2050 Szymon Hołownia, a marszałkinią SenatuMałgorzata Kidwa-Błońska z Koalicji Obywatelskiej. Nowo wybrani parlamentarzyści składali również specjalne ślubowanie.
Coraz mniej posłów ślubuje "na Boga"
Zgodnie z tradycją, większość posłów składając przysięgę, odwołuje się do Boga. Co ciekawe, liczba ta jest mniejsza niż cztery lata temu. W 2019 r. "na Boga" przysięgało 362 posłów, natomiast w 2023 r. już tylko 330. 130 polityków potwierdziło swój wybór jedynie słowem "ślubuję".
Fakt ten, może mieć swoje źródło w nowym składzie izby niższej, w której dominuje opozycja. Wiadomo, że w tej kadencji Sejmu opozycja demokratyczna zdobyła 248 mandatów, PiS przypadły 194 mandaty, a Konfederacji 18 mandatów.
Jak wygląda poselskie ślubowanie?
Ślubowanie poselskie odbywa się zawsze na pierwszym posiedzenia Sejmu. Zawarty w konstytucji tekst ślubowania poselskiego odczytuje marszałek senior, a jego treść to: "Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej".
Jak głosi regulamin, po odczytaniu roty ślubowania każdy z kolejno wywołanych parlamentarzystów wypowiada słowo "ślubuję". Jeśli poseł czuje taką potrzebę, do słowa "ślubuję" może również dodać zdanie "Tak mi dopomóż Bóg".
Podczas tegorocznego ślubowania do Boga odwołali się wszyscy posłowie PiS i Konfederacji. Co ciekawe, we wszystkich ugrupowaniach, nawet w Lewicy, znaleźli się politycy, którzy złożyli religijnie zabarwioną przysięgę. W Lewicy był to akurat poseł Łukasz Litewka, z Zagłębia.
Poseł "indywidualista" z Lewicy
Warto zaznaczyć, że młody parlamentarzysta zdążył już pokazać swoją odrębność ideową od reszty klubu. Litewka zapytany o postulat dotyczący aborcji do 12. tygodnia ciąży, odpowiedział, że zabieg powinien być wykonywany "tylko w uzasadnionych przypadkach". Członek Nowej Lewicy publicznie zaprzeczył więc temu, o co Lewica walczy ws. aborcji.
Do wypowiedzi Litewki odniosła się jedna z czołowych polityczek Lewicy, Katarzyna Kotula. – Byłyśmy aktywne w tym obszarze (aborcji - red.) m.in. przez Parlamentarny Zespół Praw Reprodukcyjnych, którego byłam inicjatorką i przewodniczącą. Dopuszczam do siebie możliwość, że ktoś, komu ten temat nie jest bliski, nie zna rzeczywistości aborcyjnej. (...) Prawdą jest, że kobiety przerywają ciąże i boją się w nią zachodzić – przypomniała na antenie Polsat News.
Posłanka przyznała również, że w Lewicy trwają rozmowy na temat możliwości wprowadzenia dyscypliny klubowej w sprawie aborcji, czego powodem miała być właśnie zaskakująca wypowiedź Łukasza Litewki.
Czytaj także:
Posiedzenie pełne niespodzianek
Tegorocznemu posiedzeniu X kadencji Sejmu towarzyszyło kilka prawdziwie "gorących momentów". Nie zabrakło słów krytyki pod adresem rządu Zjednoczonej Prawicy i poprzedniej marszałkini, Elżbiety Witek, w którą włączyła się nawet prawicowa Konfederacja.
Według Grzegorza Brauna ponowne wysunięcie kandydatury Witek przez PiS było "manifestacją braku woli dialogu, koncyliacji, zmian". Co więcej, polityk wypomniał też byłej marszałkini słynną reasumpcję głosowania, którą określił jako "matactwa".
– To jest kandydatura sztandarowa, która uosabia standardy pogardy, lekceważenia prawa za rządów "Zjednoczonej ŁżePrawicy" – grzmiał z mównicy Braun.
Porównał Tuska do "ostatniego lumpa"
To jednak nie wszystko, bo prawdziwe poruszenie wzbudził w Sejmie Jarosław Kaczyński. Zatrzymany na korytarzu przez dziennikarzy, nawiązał oczywiście do Donalda Tuska.
– Ile było arogancji i po prostu chamstwa – takiego niemieckiego chamstwa - ze strony Platformy Obywatelskiej – powiedział prezes, na co dziennikarka wypunktowała Kaczyńskiego, że ten zarzucał, że "wyborcy opozycji mają ciasne umysły".
– A ci którzy biją żony, chleją... to nie jest obrażanie? – odpowiedział na to Kaczyński. Dopytywany powiedział tylko: "A kto to mówił jak nie Tusk?" po czym spuentował: