– Będę żądał od Zbigniewa Ziobry tych 130 tys. zł – zadeklarował we wtorek Lech Wałęsa. Były prezydent odniósł się w ten sposób do wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który nakazał Polsce wypłacenie mu zadośćuczynienia.
Reklama.
Reklama.
Wałęsa chce pieniędzy od Ziobry
W czwartek Europejski Trybunał Praw Człowieka jednogłośnie uznał skargę Lecha Wałęsy i przyznał mu 30 tys. euro (ok. 130 tys. zł) zadośćuczynienia. Były prezydent zadeklarował jednak, że nie będzie dochodził tych pieniędzy od państwa polskiego, ale bezpośrednio od byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
– Od podatników nie chcę pieniędzy, chcę od Ziobry. Nie wezmę z budżetu państwa od biednych podatników nic! – stwierdził Wałęsa w rozmowie z "Super Expressem". Zmianę wyroku po 10 latach od jego wydania nazwał "parodią" i zapowiedział "uruchomienie prawników". – Będę żądał od Ziobry tych 130 tys. zł – zapowiedział.
chodzi o sprawę z 2005 roku, gdy Lech Wałęsawytoczył Krzysztofowi Wyszkowskiemu proces o "ochronę dóbr osobistych" za publiczne stwierdzenie, że były prezydent w czasach PRL współpracował z SB.
W 2011 roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku orzekł, że Wyszkowski jest zobligowany do przeprosin. Jednak dziesięć lat później Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych uchyliła wyrok dzięki skardze nadzwyczajnej autorstwa Zbigniewa Ziobry.
Minister sprawiedliwości i prokurator generalny stwierdził, że "gdański sąd w rażący sposób naruszył przepisy i nie uwzględnił wszystkich dowodów wskazujących na agenturalną przeszłość byłego prezydenta". IKNiSP uznała, że należy wziąć pod uwagę skargę nadzwyczajną Ziobry i uchyliła wyrok w punkcie nakazującym Wyszkowskiemu przeprosiny.
Wałęsa zarzucił, że został pozbawiony prawa do rozpatrzenia sprawy przez niezawisły i bezstronny sąd ustanowiony ustawą. Były prezydent twierdzi, że takim sądem nie był skład IKNiSP, bo niektórzy jego członkowie zostali powołani przez upolitycznioną neoKRS.
"Prawa do sądu miała pozbawić Wałęsę skarga nadzwyczajna. Według byłego prezydenta to instytucja niekonstytucyjna, która narusza zasadę pewności prawa" – pisała rok temu "Gazeta Wyborcza".