Na początku zapytaliśmy dr. Orłowskiego o to, co pomyślał, gdy zobaczył pierwsze sekundy filmiku, który wzbudził takie emocje w politycznej części serwisu X, a więc moment, gdy Dominika Chorosińska zmierza w stronę Mateusza Morawieckiego, a potem siada obok niego w ławach rządowych.
– Pomyślałem, że pani minister nie zna swojego miejsca w szeregu – mówi były szef protokołu dyplomatycznego.
Rozmówca naTemat zwraca uwagę na to, że to nie pierwsza sytuacja, w której Dominika Chorosińska wykazuje się brakiem wyczucia.
– Pani minister potwierdza to swoimi wypowiedziami. Świadczy o tym choćby jej występ w Radiu Zet z 2019 roku, gdy jako kandydatka do Sejmu nie wiedziała na przykład, ilu jest posłów, a co za tym idzie – ile wynosi większość. To przecież podstawowe kwestie. W porównaniu do tego oceanu niewiedzy zajęcie niewłaściwego miejsca jest zaledwie drobnym wykroczeniem – ocenia dr Tomasz Orłowski.
Wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że istnieją nieformalne reguły zajmowania miejsc w ławach rządowych. – Zgodnie z zasadami protokolarnymi miejsca obok szefa rządu i tuż za nim przypadają jego zastępcom, czyli wicepremierom, a także ministrom stojącym na czele głównych resortów: finansów, obrony narodowej, spraw wewnętrznych – wylicza dr Orłowski.
Rozmówca naTemat tłumaczy, że prezes rady ministrów chce mieć blisko tych podwładnych, z którymi chce omawiać przebieg obrad lub konsultować dalsze posunięcia rządu.
Dlaczego resort kultury, którym przez najbliższe dwa tygodnie będzie kierować Dominika Chorosińska, jest uważany za mniej ważny od wyżej wymienionych, skoro kultura to jeden z najważniejszych czynników spajających społeczeństwo? – Całkowicie zgadzam się z tym, że kultura to wielki kierunek zaangażowania politycznego i kluczowy element trwałości narodu. Moje słowa nie mają charakteru ocennego – to przytoczenie zasady, która od dawna obowiązuje w polityce – mówi dr Tomasz Orłowski.
Co miała zrobić Dominika Chorosińska, jeśli nie była pewna, gdzie ma usiąść? – Minimum zdrowego rozsądku podpowiada, że trzeba po prostu zapytać. To dotyczy zresztą także innych osób w formalnych sytuacjach. Takie pytanie, zwłaszcza w przypadku debiutującej minister, byłoby zgodne z zasadami etykiety. Przysiadanie się do premiera już nie – zaznacza były szef protokołu dyplomatycznego.
Dr Orłowski dodaje, że niezgodnie z protokołem zachowała się nie tylko Dominika Chorosińska, ale i Mateusz Morawiecki wraz ze swoimi ludźmi.
– Minister kultury zrobiła złe wrażenie, ale premier i jego otoczenie wywarli jeszcze gorsze. Ich reakcja na nietakt była bardzo nieuprzejma. Zamiast poczekać na przerwę w obradach i wtedy dyskretnie wskazać pani minister gdzie ma usiąść, upokorzyli ją na oczach wszystkich ostentacyjnym odesłaniem na inne miejsce. W ten sposób drobny błąd został niepotrzebnie wyolbrzymiony, a przesadzanie minister stało się newsem i tematem licznych komentarzy – mówi dr Tomasz Orłowski.
Ambasador zaznacza, że o ile nie ma podstaw przypuszczać, by premier Morawiecki nie zareagował na podobną niezręczność ministra płci męskiej w podobny sposób, o tyle dla części bardziej konserwatywnych wyborców scena przesadzania ministry mogła być trudniejsza do zaakceptowania. Dodaje jednak: – Polecenie zmiany miejsca nie wynika z pewnością z płci, a jeśli to z rangi resortu w rządzie. Równouprawnienie realizuje się poprzez zwiększanie obecności kobiet w rządzie i w Sejmie, a nie poprzez oddawanie im kurtuazyjnie pierwszeństwa.
Rozmówca naTemat ocenia, że o ile świeżo upieczona minister może mieć braki w etykiecie, o tyle premier Morawiecki i jego bliscy współpracownicy powinni wykazać się większą kulturą. – Do tego trzeba jednak minimum klasy – podsumowuje dr Tomasz Orłowski.
Czytaj także: