W stawie w Łazienkach Królewskich w Warszawie pływały zwłoki. Dramatycznego odkrycia dokonało dwóch policjantów, a ciało wyławiali strażacy. Sprawa już trafiła na biurko prokuratora, który wyjaśni wszelkie okoliczności tragedii.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Warszawa. Makabryczne odkrycie w Łazienkach Królewskich. Zwłoki pływały w stawie
Do dramatycznego zdarzenia doszło w minioną sobotę w pobliżu Pałacu na Wyspie, znajdującego się w Łazienkach Królewskich w Warszawie. Jak opisał TVN24, wszystko zaczęło się od patrolu funkcjonariuszy, który dostrzegł ubrania pozostawione na lodzie.
O szczegółach interwencji w rozmowie ze stacją poinformowała Gabriela Putyra z Komendy Stołecznej Policji.
– W sobotę około godziny 14 patrolujący park Łazienki Królewskie policjanci ujawnili ubrania leżące na jednym z zamarzniętych akwenów. Wezwani na miejsce strażacy rozkuli lód i wyłowili z wody ciało mężczyzny – powiedziała.
Jak opisują dziennikarze "Głosu Wielkopolskiego", zmarły pochodził z powiatu poznańskiego. W samochodzie z kolei odnaleziono broń czarnoprochową.
W rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" o szczegółach zdarzenia powiedział oficer prasowy kościańskiej policji, Jarosław Lemański.
– Otrzymaliśmy zgłoszenie, że w busie zaparkowanym tuż obok wejścia do marketu spożywczego zauważono mężczyznę. Gdy nasi funkcjonariusze otworzyli pojazd, okazało się, że mężczyzna nie żyje. Miał ranę postrzałową głowy. Na miejsce wezwano technika, policjantów kryminalnych i prokuratora – powiedział.
Odśnieżali tory dmuchawą, gdy w ich kierunku pędził pociąg. Nie żyje pracownik kolei
– Być może nie widzieli i nie słyszeli nadjeżdżającego pociągu. Niewykluczone, że mieli słuchawki tłumiące dźwięk, a odśnieżany przy użyciu dmuchawy śnieg utrudniał widoczność – wyjaśnił w rozmowie z TVN24 nadkom. Andrzej Fijołek.